Wspiera Cię Niebo i Ziemia.


Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

niedziela, 6 lipca 2014

Wielki krąg istnienia (Artykuł ponownie publikowany)


Wielki krąg istnienia (Artykuł ponownie publikowany)

Nadesłał:  Steve Beckow 3 lipca 2014r.  


 

 (…)

W poniedziałek, podczas Godziny z Aniołem gościła u nas Boska matka. Pozwólcie, że w ramach przygotowania rozpatrzę pewne aspekty Boskiego Planu i cel życia.

Życie można praktycznie pojmować jako wielki krąg istnienia, którego jedna połowa prowadzi do coraz większej gęstości, natomiast druga – zmierza ku coraz większej subtelności.

Pierwszą połowę kręgu stanowimy my, jako boskie iskry lub gwiezdne dzieci wyłaniające się z Boga, wielkiego centralnego słońca (i poza tym wielkiej Pustki), by przyjść do świata. Druga połowa nas opuszcza świat, powracając do Boga.

Przypuszczam, że Jezus miał na myśli ten wielki krąg, kiedy mówił: „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca”(1).  Jest to zwięzły opis wielkiego kręgu istnienia.

Życie w Trzecim Wymiarze składa się z kolejno następujących po sobie egzystencji. W Piątym Wymiarze wychodzimy poza przymus umierania w celu zmiany naszej formy fizycznej. Nadal rozwijamy się duchowo, lecz bez niedogodności przymusu ponownych narodzin.

Gdybyśmy ograniczali siebie do drugiej połowy cyklu, poza tym kręgiem powrót do Boga, nasz postęp nie byłyby proste. Podróże odbywane są indywidualnie, życie po życiu, po linii spirali, co oznacza, że jednostka powraca ponownie do tej samej sytuacji, aż zrozumie zawartą w niej lekcję. Lecz zawsze powraca do coraz to wyższych poziomów zrozumienia.  

 


A kiedy opuścimy Trzeci Wymiar, zobaczymy, jak postępujemy w coraz większą światłość istnienia, wyrafinowanie i bezcielesność.

Jesteśmy jak laleczka zwana matrioszką, mając na zewnątrz ciało fizyczne, a we wnętrzu iskry boskości zagnieżdżone w następnych ciałach – eterycznym, astralnym, mentalnym, przyczynowym itd.

Jednak nie będę rozwijał tej analogii, ponieważ jest ona zbyt skomplikowana, by ją użyć, obecnie wyglądamy dokładnie jak odwrotność matrioszki.  Fizyczne ciało jest w środku, a większe i wspanialsze ciała znajdują się stopniowo „na zewnątrz” ciała fizycznego.                                            Hmm…. Zbyt trudno jest to ubrać w słowa … Nie „na zewnątrz” w sensie fizycznym –  każde ciało jest w innym wymiarze.

Mamy skłonność do myślenia, że materialne ciało trzecio-wymiarowe jest solidną, realną rzeczą, sercem materii, a wyższo-wymiarowe ciała są jego kopiami,z coraz mniejszymi narządami i coraz bardziej subtelnym kształtem.

Tak jest wówczas gdy ciała wyższo-wymiarowe są wyrafinowaną formą bazowego ciała, które jest ciałem Trzeciego Wymiaru.

Lecz Archanioł Michał pomniejsza wartość tego poglądu, przypominając nam, że przyszliśmy z tych wyższo-wymiarowych ciał do Trzeciego Wymiaru. Nasze wcześniejsze ciała są bardziej wyrafinowane, są to te ciała, które „opuściliśmy”, schodząc w materię.

Z tego powodu również Boska Matka powiedziała nam podczas  Joshua Tree, że my nie przychodzimy do „nas nowych”; my powracamy do „nas starych”. Tak, do naszych oryginalnych postaci, naszego pierwotnego wyglądu.

To nie jest tak, że aspirujemy do bycia aniołami. My byliśmy pierwotnie aniołami, które zgodziły się na to, że dla doświadczenia będą żyły w ciele. Obecnie powracamy do naszych poprzednich wymiarów, a nie przychodzimy do nich po raz pierwszy.

Tak więc to materialne ciało nie jest sercem materii, lecz raczej może najdalszym osiągnięciem (albo nie) naszej podróży od Boga.

Bóg jest sercem materii i Bóg jest tym, czym my jesteśmy. Jesteśmy na balu maskowym i Bóg nosi wszystkie maski i odgrywa wszystkie role. A naszym zadaniem jest zdjąć maskę i rozpoznać siebie jako Boga Jedynego.

 



Fakt, że ta powrotna część naszego duchowego rozwoju jest postępem od gęstości do subtelności, odzwierciedla sposób, na jaki doświadczamy Boga, jak mówi  Sri Ramakrishna, przechodzimy od postrzegania skomplikowanych form Boga, aby ostatecznie widzieć tylko światło pozbawione kształtu. Mówi się tutaj o mocy i chwale, lecz to samo można powiedzieć o przeniesieniu się od formy do stanu pozbawionego formy.

„Im bardziej postępujesz ku Bogu, tym mniej dostrzegasz Jego chwałę i wspaniałość. Adept na początku ma wizję Bóstwa z dziesięcioma ramionami; ten wizerunek zawiera wielką dozę mocy.

W następnej wizji widzi Bóstwo z dwoma ramionami i nie trzymają już one żadnej broni ani pocisków. Następnie adept  ma wizję  Gopali [Kriszna jako dziecko], który nie przejawia oznak mocy. Ma ciało dziecka pełnego czułości. Poza tym występują także inne wizje. Następnie adept widzi tylko Światło” (2).

Cały czas jest to Bóg, który przyjmuje wszystkie te formy, dla nauczenia nas, kim my jesteśmy.

„Brahman [Bóg] może być porównany do nieskończonego oceanu, bez początku i końca. Wiemy to, że dzięki intensywnemu zimnu niektóre części oceanu zamarzają, stając się lodem i bezkształtna woda jawi się nam jako posiadająca kształt, a więc, dzięki intensywnej miłości pełnej oddania,  Brahman przybiera ciało i osobowość.

Lecz ta forma ponownie się roztapia, kiedy wschodzi słońce wiedzy. Wówczas wszechświat również znika i jest postrzegany jako nicość poza Brahmanem, tym nieskończonym” (3).

Wiedzcie z całą pewnością, że wszelkie formy są formami samego Boga” (4).

Sri Ramakrishna widzi Bezcielesnego, który przybiera formę (ciało) a następnie roztapia się ponownie w bezkształcie. Często to opisuje:

„Kiedyś, podczas gdy medytowałem w świątyni, obrazy stworzone przez Maję były usuwane z mojej świadomości  jeden po drugim. Matka pokazała mi Światło jaśniejące bardziej niż milion słońc. Z tego Światła przyszło Ciało duchowe.

Następnie to Ciało ponownie wtopiło się w samo Światło. Bezcielesny zabrał Ciało, aby następnie ponownie wtopiło się w Bezcielesność“(5).

Te chwile są tak subtelne, że kiedy stara się je opisać, traci świadomość.

„Widziałem wszystko, jak przechodzi ze stanu formy/ciała do bezcielesności. Chcę wam o tym opowiedzieć, ale nie mogę” (6).

„Czasami, kiedy wydaje mi się, że powiem wam coś o tym, co widziałem, czuję, jak tajemnicza siła narasta wzdłuż mojego kręgosłupa. Kiedy dochodzi ona dotąd lub nawet dotąd (pokazuje na serce i gardło), ktoś zamyka mi usta, jak teraz i gubię się. Przygotowuję umysł, by opowiedzieć wam o tym, co czuję, a wtedy Kundalini przechodzi pnad gardło, lecz kiedy myślę o tym, umysł sięga swoich granic i sprawa zakończona” (7).

W innym artykule rozpatrzę dalej, w jaki sposób przebudzenie wiedzy o naszej prawdziwej tożsamości jest celem tego wszystkiego. Niektórzy myślą, że miłość lub ekspansja, albo wspaniałość są tym zakończeniem, lecz są to tylko dodatki. Tak naprawdę to wiedza jest zakończeniem, wiedza, że jesteśmy Bogiem.

Przypisy

(1) Jan 16:28. Wszystko, co mówi wielki mistrz, może być interpretowane na kilku poziomach. Tak, Jezus był  awatarem, jak potwierdza Sri Ramakrishna: „Why, I look upon him as an Avatara.” (Dlaczego postrzegam go jako Awatara)  (Paramahansa Ramakrishna w: Swami Prabhavananda. First Meetings with Sri Ramakrishna. (Pierwszy miting ze Sri Ramakriszną) Madras: Sri Ramakrishna Math, 1987 , 106-107.) Lecz tak, również on opisywał wielki krąg istnienia, po którym zmierzamy my wszyscy.

(2) Paramahansa Ramakrishna w: Swami Nikhilananda, trans., The Gospel of Sri Ramakrishna. New York: Ramakrishna-Vivekananda Center, 1978; c1942, 177. [Hereafter GSR]

(3) Paramahansa Ramakrishna w: GSR, 191.

(4) Paramahansa Ramakrishna w: GSR, 184.

(5) Paramahansa Ramakrishna w: Swami Yogeshananda, The Visions of Sri Ramakrishna. Madras: Sri Ramakrishna Math, 1980., 86.

(6) Paramahansa Ramakrishna w: GSR, 933.

(7) Paramahansa Ramakrishna, w: Anon.,Life of Sri Ramakrishna. Calcutta: Advaita Ashrama, 1977; c1924, 107-108.

Tłumaczenie: Anna Euleya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz