Andżelika - 24. dzień postu Daniela.
Szczerze powiedziawszy to już mi się nudzi. Po prostu. Na początku miałam kłopot z trafieniem potrawami w mój smak, potem wszystko się zbalansowało i nie ma tak, żebym jadła coś, czego nie za bardzo lubię. Smaczne rzeczy mi wychodzą. Wzięłam się na sposób, żeby nie mieszać produktów, tylko wszystko podawać oddzielnie, łączyć dopiero na talerzu. Raz wezmę jednego więcej, raz drugiego, proporcje zmieniają smak i mimo, że warzywa prawie te same, to smakują inaczej. A to skropię balasmico albo dodam avocado lub oliwki, różne zioła, przyprawy i wychodzi nowe dzieło na talerzu. No, ale jak wspomniałam - nudzi mi się !!!
Efektów ubocznych specjalnie nie obserwuję. Przed dietą miałam częste bóle serca, a teraz nie. To efekt pozytywny Głowa nie boli. Nie ma na co narzekać. Waga... 3 kg w dół. Ani dobrze ani źle. W zeszłym roku ponad 6 kg ale w 6 tygodni. Samopoczucie b. dobre. Sił też nie brakuje... chce mi się tylko normalnie gotować, wszystko, na co mam ochotę i co wg mnie służy zdrowiu. Wczoraj kupiliśmy sobie śliczne posrebrzane kieliszki do jajek.. od razu o jajkach zamarzyłam, choć nie należą do moich ulubionych potraw. No i takie tam...
To do końca jeszcze 4 dni !!! Hurrraaaaaa........
Szczerze powiedziawszy to już mi się nudzi. Po prostu. Na początku miałam kłopot z trafieniem potrawami w mój smak, potem wszystko się zbalansowało i nie ma tak, żebym jadła coś, czego nie za bardzo lubię. Smaczne rzeczy mi wychodzą. Wzięłam się na sposób, żeby nie mieszać produktów, tylko wszystko podawać oddzielnie, łączyć dopiero na talerzu. Raz wezmę jednego więcej, raz drugiego, proporcje zmieniają smak i mimo, że warzywa prawie te same, to smakują inaczej. A to skropię balasmico albo dodam avocado lub oliwki, różne zioła, przyprawy i wychodzi nowe dzieło na talerzu. No, ale jak wspomniałam - nudzi mi się !!!
Efektów ubocznych specjalnie nie obserwuję. Przed dietą miałam częste bóle serca, a teraz nie. To efekt pozytywny Głowa nie boli. Nie ma na co narzekać. Waga... 3 kg w dół. Ani dobrze ani źle. W zeszłym roku ponad 6 kg ale w 6 tygodni. Samopoczucie b. dobre. Sił też nie brakuje... chce mi się tylko normalnie gotować, wszystko, na co mam ochotę i co wg mnie służy zdrowiu. Wczoraj kupiliśmy sobie śliczne posrebrzane kieliszki do jajek.. od razu o jajkach zamarzyłam, choć nie należą do moich ulubionych potraw. No i takie tam...
To do końca jeszcze 4 dni !!! Hurrraaaaaa........
Romek - 24 dzień (niedziela ) diety24
dzień (niedziela ) diety odtruwającej warzywno-owocowej.
Waga w górę 0,5 – 80,6 kg
Znowu powtarza się ta huśtawka przy przekroczeniu każdego prawie kilograma. Chudnę raptownie 0,8 -1,1 kg a potem ta waga oscyluje w granicy tego kilograma.
Niedziela spokojna, rano znowu warzywka, wzbogacone świeżo ugotowanym kalafiorem i już nieodzowną połówka avocado oraz pomidorkami z cebulką.
Tak jak w zeszłym roku jeżdżę na giełdę warzywną, gdzie pomidory można kupić o 40 % taniej. Opłaci się, z uwagi na ich przerób u nas. Zjadamy 6 kg tygodniowo. Dzisiaj ładny dzień, więc pojechaliśmy w miasto do Łazienek, posłuchać Chopina i innych artystów, koncertujących w parku. Bardzo fajna inicjatywa.
Mówię teraz cicho, żeby nie zapeszyć ale kolano znacznie lepiej. O biodrze to już zapomniałem prawie, jest w dobrej kondycji. Tak więc chyba nareszcie obserwuję pozytywne skutki diety. Oby tak dalej. Zostało nam już tylko 4 dni. Już z przyjemnością planujemy pierwsze, „normalne” śniadanko.
Z najbliższych planów, jutro robię lody czekoladowe z wiśniami ale z ksylitolem, wiec będą bardziej dietetyczne. Poczekają w zamrażarce do weekendu. Mniam.
Waga w górę 0,5 – 80,6 kg
Znowu powtarza się ta huśtawka przy przekroczeniu każdego prawie kilograma. Chudnę raptownie 0,8 -1,1 kg a potem ta waga oscyluje w granicy tego kilograma.
Niedziela spokojna, rano znowu warzywka, wzbogacone świeżo ugotowanym kalafiorem i już nieodzowną połówka avocado oraz pomidorkami z cebulką.
Tak jak w zeszłym roku jeżdżę na giełdę warzywną, gdzie pomidory można kupić o 40 % taniej. Opłaci się, z uwagi na ich przerób u nas. Zjadamy 6 kg tygodniowo. Dzisiaj ładny dzień, więc pojechaliśmy w miasto do Łazienek, posłuchać Chopina i innych artystów, koncertujących w parku. Bardzo fajna inicjatywa.
Mówię teraz cicho, żeby nie zapeszyć ale kolano znacznie lepiej. O biodrze to już zapomniałem prawie, jest w dobrej kondycji. Tak więc chyba nareszcie obserwuję pozytywne skutki diety. Oby tak dalej. Zostało nam już tylko 4 dni. Już z przyjemnością planujemy pierwsze, „normalne” śniadanko.
Z najbliższych planów, jutro robię lody czekoladowe z wiśniami ale z ksylitolem, wiec będą bardziej dietetyczne. Poczekają w zamrażarce do weekendu. Mniam.
Jeszcze raz Romek -
25 dzień (poniedziałek ) diety
odtruwającej warzywno-owocowej.
Waga w stoi – 80,6 kg
Rano sałatka z różnych surowych warzyw z selerem naciowym. Nie mogliśmy go ostatnio kupić a tak bardzo nam smakował w zeszłym roku. Do popicia soczek z buraka i na lunch czereśnie. Samopoczucie super. Na dworze bardzo ciepło, lubię taka pogodę jak jestem na wczasach i wieje wiatr. Gorzej jak powietrze stoi a temperatura za oknem 30 stopni.
Waga w stoi – 80,6 kg
Rano sałatka z różnych surowych warzyw z selerem naciowym. Nie mogliśmy go ostatnio kupić a tak bardzo nam smakował w zeszłym roku. Do popicia soczek z buraka i na lunch czereśnie. Samopoczucie super. Na dworze bardzo ciepło, lubię taka pogodę jak jestem na wczasach i wieje wiatr. Gorzej jak powietrze stoi a temperatura za oknem 30 stopni.
Jeszcze raz - Andżelika
25. dzień postu Daniela.
Prawie cały dzień spędziłam z wnuczkiem Tośkiem. Retyyy... ile sił musi mieć matka, żeby opiekować się maluszkiem. Już zapomniałam swoje dwukrotne macierzyństwo. Jakoś nie wydawało mi się to wtedy nadzwyczaj trudne Cóż lata zmieniają perspektywę. Trochę czuję się zmęczona, ale przecież sama też dużo skorzystałam. To ogromna przyjemność obserwować postępy małego dziecka. Ta energia, ta szczerość i naturalność. Ta niewinność. A w środku sama miłość. Po prostu kryształ Tak więc, jak widać, siły mi dopisały. Warzywa smakowały. No i co tu jeszcze dodać? Chyba to, ze do końca zostały tylko 3 dni. Oj, coś czuję, że po wszystkim tęsknić będę do tych doświadczeń, hihii... No bo trawa zawsze jest bardziej zielona u sąsiada, albo wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma.... już tak jest.
Prawie cały dzień spędziłam z wnuczkiem Tośkiem. Retyyy... ile sił musi mieć matka, żeby opiekować się maluszkiem. Już zapomniałam swoje dwukrotne macierzyństwo. Jakoś nie wydawało mi się to wtedy nadzwyczaj trudne Cóż lata zmieniają perspektywę. Trochę czuję się zmęczona, ale przecież sama też dużo skorzystałam. To ogromna przyjemność obserwować postępy małego dziecka. Ta energia, ta szczerość i naturalność. Ta niewinność. A w środku sama miłość. Po prostu kryształ Tak więc, jak widać, siły mi dopisały. Warzywa smakowały. No i co tu jeszcze dodać? Chyba to, ze do końca zostały tylko 3 dni. Oj, coś czuję, że po wszystkim tęsknić będę do tych doświadczeń, hihii... No bo trawa zawsze jest bardziej zielona u sąsiada, albo wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma.... już tak jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz