Pierwsze spotkanie łódzkich Światełek w Nowym Roku…
Każde nasze spotkanie jest samo w sobie wyjątkowe. Spotykają się przecież dusze z różnych szkół duchowych, z różnych kręgów wierzeń, z różnymi przekonaniami, indywidualnością i charakterem. Nasza wiedza, zainteresowania, poglądy bardzo często nie pokrywają się ze sobą, czasem tworzą się wręcz frakcje przeciwne, ale nie ma przy tym jednego elementu i nawet go nam nie brakuje: konfrontacji, dyskusji, argumentacji – słowem – dowodzenia swojej racji. Każdy wypowiada swoją prawdę i spotyka się z pełną zrozumienia akceptacją innych. Co najwyżej dążymy do uściśleń, wyjaśnienia szczegółów w myśl niepisanej zasady, że wszelkie prawdy są częścią jednej Prawdy. Można powiedzieć, że są to rozmowy w duchu wzajemnego zrozumienia, jak w dobrej dyplomacji, lecz już na miarę Złotego Wieku.
Czym różniło się to spotkanie od innych? Otrzymaliśmy od Asi piękne różowe kwarce, które naenergetyzowaliśmy, by mogły nam służyć jako indywidualne kamienie Mocy całej naszej grupy. Jak zwykle mniej lub bardziej perspektywiczne snuliśmy plany na przyszłość, medytowaliśmy wspólnie, a całemu spotkaniu przysporzyła piękna i cudownej energii wspaniała mandala, którą Mariolka wymalowała na zamówienie Eli. Zdjęcie nie jest w stanie oddać jej piękna oraz pełni energii, którą emanuje.
Zupełnie nieprzypadkowo, ponieważ nic nie dzieje się przypadkiem, Ela odczytała nam fragment z książki, którą niedawno czytała. Był to celny strzał miękką, niebiańską strzałą prosto do naszych serc. Nie mogłam się oprzeć chęci podzielenia się z Wami, drodzy Czytelnicy, tekstem, który wydaje się nam najwspanialszym mottem dla naszych ideałów i poczynań.
Stuart Wilde - Potęga energii wewnętrznej. I Cuda. II Siła.
„… To jest Twój dar. Czyste ja, które wyraża twój uśmiech, sposób, w jaki chodzisz, rzeczy, które robisz, to jak prowadzisz samochód, jak zajmujesz się swoimi dziećmi, twoje codzienne oddanie dla osób, które cię otaczają. To jest twój dar. W miarę jak będziesz się duchowo rozwijać, ludzie będą do ciebie przychodzić, bo Siła wie, jak wykorzystać tych, którzy ją wspierają i pozwoli ci ona – dzięki wartości twej energii duchowej – iść dalej, świecić jeszcze jaśniej. A ty coraz głębiej będziesz sobie uświadamiać, że tak naprawdę to ty jesteś Bogiem.
Nie istnieje nic, czego nie mógłbyś dokonać. Nie ma rzeczywistych granic dla twoich osiągnięć. Twoim dziedzictwem jest wyrażenie mocy dla dobra własnego i innych, a przejawiając w milczeniu tę moc, pozwalasz nadejść erze odrodzenia.
Ludzkość dawno już zapomniała o swoim marzeniu. To marzenie o tym, iż kiedyś przyjdzie dzień, gdy czystość ducha obejmie rządy nad światem, ludzi ogarnie miłość i każdy będzie mieć czas, by rozwijać się zgodnie z własnymi upodobaniami; indywidualność człowieka zyska sobie szacunek; znikną rządy, religie, przepisy i reguły, ponieważ każdy z nas zrozumie swe obowiązki wobec innych osób, nie będzie żadnych ingerencji, zbiorowego myślenia oraz wymuszonego konformizmu. Pojawi się spontaniczne oświecenie, instynktowna kreatywność, i słychać będzie śmiech człowieka ogarniętego radością.
Dzięki twojej wiedzy i sile takie czasy powrócą. Nie dla całej ludzkości, lecz dla ciebie i dla tych, lgnąć będą do takich osób jak ty, okazujących moc i siłę. Bo nawet w najbardziej mrocznych czasach Siła zawsze przynosi iskrę światła, które niosą nieliczni i które później przekazywane jest innym.
Twoje dziedzictwo, twój heroiczny cel życiowy to praca nad sobą do momentu, gdy Siła da ci prawo, abyś niósł jej światło. A gdy będziesz to czynił, zasłużysz sobie na prawo sięgania po inne rzeczy. Obejrzysz się za siebie na ten świat i usłyszysz, że gdzieś ćwierka zabawna kulka kostek z nóżkami jak wykałaczki i że jakiś człowiek śmieje się pośród absolutnej ciszy. Wtedy powiesz: „Ja pomogłem to stworzyć”.
I będziesz naprawdę wiedział, co znaczy określenie Złoty Wiek ...”.
Takiego świata, takiej radości pragniemy dla Ciebie, Ziemio ….
Namaste, Drodzy Przyjaciele
Anna Małgorzata Bogusz
Pracownicy Światła (Lightworkers)
„Pracownik Światła" to termin używany do klasyfikowania tych, którzy przybyli na Ziemię w obecnym czasie ze szczególną misją, jaką jest szerzenie po świecie światła i miłości. Pracownicy Światła często czują, że są inni, że nie pasują, a ich myśli, pomysły i wizje mogą być bardzo różne od innych. Moja definicja „Pracowników Światła” obejmuje Gwiezdne Nasiona (Starseeds), Trzymających Światło (Lightholders), Pokazujących Drogę (Wayshowers), Kryształowe Dzieci, Dzieci Indygo i wszystkich, którzy przybyli tu z zamiarem, rozsiania światła i miłości, przyniesienia prawdy, sprawiedliwości i zmian na tę planetę oraz wspomagania wzniesienia planety z niższych wibracji do piątego wymiaru. Jesteśmy tutaj po to, by ułatwić przejście do nowego cyklu miłości, pokoju, szczęścia, harmonii i radości.
Pracownicy Światła posiadają silne wewnętrzne pragnienie rozprzestrzeniania światła - wiedzy, mądrości, wolności, prawdy i bezwarunkowej miłości. Wielu Pracowników Światła jest podłączonych do duszy Ziemi, i są oni tutaj po to, aby pomóc i wspierać matkę Ziemię, Gaję, w jej przejściu z trzeciego wymiaru do piątego. Rasa ludzka zabijała ją, jak również samą siebie, a w pewnym momencie jej wołanie o pomoc stało się tak silne, że wezwało międzygalaktyczne istoty, aniołów, istoty wyższych wymiarów i istoty pozaziemskie, aby pomogły one planecie, zanim będzie za późno.
Pracownik Światła to ktoś, kto wciela się w celu szerzenia miłości i światła, i kto często podtrzymuje wyższą wibrację i częstotliwość. Przez swoją obecność na Ziemi Światła zmieniają świadomość zbiorową, ułatwiając ludzkości przebudzenie, a także ułatwiając Matce Ziemi wzniesienie. Już przez samo oddychanie i obecność na Ziemi w tym czasie, wielu Pracowników Światła robi wielką przysługę ludzkości i planecie.
Wielu Pracowników Światła świadomie wybiera trwanie w „karmicznym kole życia” i doświadczanie wszelkich form zamieszania i iluzji, które się z nim wiążą. Robią to, aby w pełni zrozumieć „doświadczenie Ziemi”. To pozwala im wypełniać ich misję. Jedynie poprzez przechodzenie przez wszystkie etapy niewiedzy i iluzji ostatecznie stajemy się właścicielami narzędzi, które pomogą innym osiągnąć stan prawdziwego szczęścia i oświecenia. Niektóre sytuacje będą działać jako katalizator własnego przebudzenia i pamiętania o tym, po co się przyszło na Ziemię. Pracownicy Światła częściej niż inni ludzie noszą w sobie w sobie zdolność do szybszego osiągnięcia duchowego przebudzenia. Przenoszą w sobie wewnętrzne nasiona dla szybkiego duchowego przebudzenia. Osiągnęli konkretny etap oświecenia, zanim wcielili się na Ziemi i rozpoczęli swoją misję. W rzeczywistości wielu z nas zostało przed nią przeszkolone przed przyjściem tutaj.
Pracowników Światła często pociąga duchowość lub wyższa mądrość, głębszy sens i cel w życiu, a wielu z nich także interesują pewne rodzaje pracy terapeutycznej. Światła rzeczywiście dbają o innych ludzi i planety. W sercach Pracowników Światła wyczuwa się zaangażowanie i cel, jakim jest pomaganie innym ludziom i uczynienie świata lepszym miejscem. Starają się oni o większe dobro dla naszej planety i ludzkości, i myślą w kategoriach „my” zamiast „ja”.
Cechy psychiczne Pracowników Światła:
- Od samego początku swego życia, czują, że są inni. Częściej niż inni czują się odizolowani, samotni i niezrozumiani. Bardzo często stają się indywidualistami, którzy muszą znaleźć własne, unikalne sposoby życia.
- Mają problemy uczuciowe w domu, w tradycyjnym środowisku zawodowym lub/i w strukturach organizacyjnych. Pracownicy Światła są z natury anty-autorytarni, co oznacza, że w naturalny sposób się opierają się decyzjom lub wartościom opartym wyłącznie na władzy czy hierarchii. Ta anty-autorytarna cecha jest w nich obecna, nawet jeśli wydają się bojaźliwi i nieśmiali. Wiąże się to z istotą ich misji tutaj, na Ziemi.
- Światła są zafascynowane pomaganiem ludziom jako terapeuci lub nauczyciele. Mogą być psychologami, uzdrowicielami, nauczycielami, pielęgniarkami, itd. Nawet jeśli ich zawód nie polega na pomaganiu ludziom w sposób bezpośredni, jego wyraźną intencją jest przyczynienie się do wyższego dobra ludzkości.
- Ich wizja życia ma zabarwienie duchowe, jako że wszystkie rzeczy są powiązane ze sobą. Świadomie lub podświadomie noszą w sobie wspomnienia z nie-ziemskich światów światła. Mogą tęsknią za czasami, kiedy przebywali w tych sferach i czuć się obco na Ziemi.
– Ich szacunek i cześć dla życia przejawia się w postaci miłości do zwierząt i troski o środowisko. Zniszczenie przez ludzi części zwierzęcych i roślinnych królestw na Ziemi wywołuje w nich głębokie poczucie straty i żalu.
- Są życzliwi, wrażliwi i empatyczni Mogą mieć kłopoty z agresywnym zachowaniem i na ogół trudności z dbałością o siebie. Mogą być senni, naiwni albo bardzo idealistyczni, a także niedostatecznie uziemieni. Ponieważ łatwo wzmagają się negatywne uczucia i nastroje pośród otaczających ich ludzi, ważne jest dla nich, aby spędzali nieco czasu sam na sam. To pozwoli im odróżnić własne uczucia od uczuć innych. Powinni w tym czasie samotności mieć kontakt ze swoją podstawą i z Matką Ziemią.
- Przeżyli wiele wcieleń na ziemi, w których byli głęboko zaangażowani w sprawy duchowości i / lub religii. Byli obecni w przeważającej liczbie w dawnych zakonach z przeszłości jako mnisi, zakonnice, pustelnicy, wróżki, czarownice, szamani, kapłani, kapłanki, itp. W ten sposób świadczyli o istnieniu pomostu między widzialnym i niewidzialnym, między kontekstem życia codziennego na Ziemi a tajemniczymi sferami życia pozagrobowego, królestwa Boga i duchami dobra i zła. Ze względu na spełnianie przez nich tej roli, byli często odrzucani i prześladowani. Wielu z was zostało skazanych na stos za posiadane dary. Te urazy pozostawiły w pamięci duszy głęboko ukryte ślady prześladowań. To może obecnie manifestować się jako obawy przed pełnym uziemieniem i ten strach jest rzeczywiście obecny, bo pamiętacie, jak brutalnie atakowani byliście za to, kim jesteście.
Więcej o Pracownikach Światła i najczęściej zadawane pytania tutaj.
Jest to film dla nasion gwiezdnych (starseeds), ale ma on również zastosowanie do Pracowników Światła (Lightworkers). Chodzi o to, abyście pamiętali, kim jesteście i przebudzili się do swojej misji i celu. Nie bardzo rozumiem, jak istotne są wszystkie zdjęcia, ale słowa są. Pamiętam swoją misję, Pracownicy Światła:
W miłości i świetle,
Spiritual Connectedness (Duchowe Połączenie), Wszyscy jesteśmy Jednym.
Bądźcie w pokoju.
Namaste ♥
Spiritual Connectedness (Duchowe Połączenie), Wszyscy jesteśmy Jednym.
Bądźcie w pokoju.
Namaste ♥
Tłumaczenie: Anna Małgorzata Bogusz
SYNERGIA MIŁOŚCI, CZYLI ENERGIA POSZUKUJĄCA NOWYCH INFORMACJI
Dlaczego taki tytuł? W odróżnieniu od energii poinformowanej, takiej jak bioenergia zwana w różnych kulturach naszej planety Chi lub Praną, nasza energia podczas ostatniego spotkania krążyła raźno dookoła w poszukiwaniu nowych informacji.
Zaczęło się od konstatacji jednej z El, że powinna „coś” robić. Wiadomo, jeśli człowiek ma taki przymus wewnętrzny lub pragnienie, nie należy mu tego perswadować, każdy ma swoją eteryczną antenkę wystawioną na sygnały z GÓRY, jednakże czasem trzeba przystanąć i zapytać siebie: Czy nie jest tak, że męczymy się tylko tym postulatem robienia czegoś a to właśnie nasze ukochane ego uważa, że powinniśmy coś robić? Czy nie jest tak w przypadku wielu z nas, którzy jeszcze nie otrzymali lub nigdy nie otrzymają wskazówek, co do zadań, jakie mają wykonywać, że najlepszą dla nich opcją jest PO PROSTU BYĆ. Być tutaj właśnie, w miejscu gdzie mieszkają i funkcjonują, ze swoją piękną, wysoką energią, ze swoją dobrocią, łagodnością i bezkonfliktowością. Jako wsparcie i przykład dla innych. Czy jest to mało? Za mało? Chyba nie! Samo równoważenie energii w trudnym środowisku jest pracą, chociaż nie trzeba do niej zakasywać rękawów lub siadać przy klawiaturze komputera.
Skoro jednak coś robimy, czyli spotykamy się, skoro sami zobaczyliśmy piękno i siłę naszej energii… oznaczać to może, że coś jest na rzeczy. (Nie mówię tutaj, broń boże, że nasza grupa jest jakaś wyjątkowa w tym względzie i ma coś ekstra do zrobienia!) Nikt z nas nie miał wątpliwości, że czemuś mają służyć te nasze spotkania, nie tylko rozmowom, które wzmacniają, uczą wzajemnie i powodują, że serca rosną i cały następny tydzień jest radośniejszy.
Jedna z El (fajnie to brzmi!) zaproponowała utworzenie kręgu medytacyjnego, byłoby to coś w postaci helpdesk dla dusz potrzebujących wsparcia w trudnych do rozwiązania sytuacjach (choroby, tarapaty finansowe, kłopoty rodzinne i partnerskie itd.) – wyzwaniach, jakich nie szczędzi życie w uniformie 3D. Od tamtego dnia, czyli soboty 26 października, zaczęliśmy naszą pracę w Kręgu Uzdrawiania nad najbliższymi i nad sobą.
Energia była cudowna, mocna i kojąca i muszę tu dodać, że chociaż nie mam nic przeciwko spotkaniom wirtualnym, na forach, w grupach internetowych typy FB czy Google, jednakże nic nie zastąpi doznań podczas takiego osobistego spotkania w tzw. rzeczywistości realnej! Energia słów pisanych działa jednak dużo słabiej niż słowa wypowiadane bezpośrednio, wsparte spojrzeniem, gestem, poczuciem połączenia energetycznego. To jest już przedsionek 5 D!
Drugą, ukrytą w podtekstach przyczyną, dla jakiej spotykamy się, jest stopniowo uświadamiana intencja połączenia naszych sił na stałe, mówiąc krótko, pomysł stworzenia wspólnoty. Na twarzach pojawiło się podekscytowanie, niektórzy z nas rozważali, jak i gdzie to zorganizować to przedsięwzięcie pod względem technicznym, „logistycznym” itp. … Wiele pytań…. No cóż, każdy z nas ma rodzinę, czasem pracę czy inne zajęcia przykuwające do określonego miejsca. Postanowiliśmy temat ten wrzucić do Kręgu Uzdrawiania, co zresztą uczyniliśmy i przez te dwa tygodnie dzielące nas od następnego spotkania zbieramy informacje, które sami odnajdziemy bądź, które same do nas przyjdą…
Następnego dnia otrzymałam od kogoś nieposiadającego się z radości SMSa, o tym, że zdarzyło się coś, co potwierdziło słuszność tego pomysłu.
Nie napinamy się, jesteśmy spokojni i otwarci, płyniemy z prądem i spokojnie, aczkolwiek bystro rozglądamy się za najlepszym z możliwych rozwiązaniem. Mamy zaufanie, dzieje się to, co powinno …
Następne spotkanie może być dłuższe: najpierw „tradycyjnie”, a potem, na 19. jedziemy na koncert Mandali Dźwięku. W każdym razie serdecznie zapraszamy na ten koncert Wszystkich w imieniu Sophii i Jarka. To może być niezwykłe przeżycie. Poniżej znajduje się szczegółowa informacja:
KONCERT RAJ NA ZIEMI - MISY, GONG, BĘBNY I INNE INSTRUMENTY ETNICZNE
9 listopada 2013. 19:00. Łódź, ul. Wersalska 47/75, lokal numer 204
NIECH DŹWIĘKI NASZYCH DUSZ OTWIERAJĄ BRAMY DO RAJU TUTAJ NA ZIEMI. NIECH MUZYKA WYDOBYWAJĄCA SIĘ Z NASZYCH WNĘTRZ NIESIE POKÓJ, HARMONIĘ. NIECH JEDNOCZY WSZYSTKIE ISTOTY NA ZIEMI I WE WSZECHŚWIECIE. NIECH ŁĄCZĄ SIĘ NASZE SIŁY. TWÓRZMY RAJ NA ZIEMI. JUŻ CZAS. SIEJMY POPRZEZ DŹWIĘKI NASZYCH DUSZ WIBRACJE POKOJU, MIŁOŚCI DO WSZYSTKICH ISTNIEŃ. MIŁOŚĆ JEST NAJPOTĘŻNIEJSZĄ SIŁĄ STWARZAJĄCĄ. NA FALACH NASZEJ KOSMICZNEJ MUZYKI NIEŚMY NOWINĘ ZSTĘPUJĄCEGO JUŻ RAJU NA ZIEMIĘ
ZAPRASZAMY NA KONCERT DO ŁODZI JUŻ 9 LISTOPADA
Jarek i Sophia
Namaste, drogie Światełka, zapraszamy do naszego Kręgu.
Napisała: Anna Małgorzata Bogusz
Synergia miłości, czyli co może maleńka grupka Światełek…
Przez całą drogę powrotną z dzisiejszego spotkania Światełek myślałam o tym, że gdy tylko dopadnę lapka, w klawisze uderzę, aby opisać wydarzenie dzisiejszego dnia.
Na spotkaniu było sympatycznie, jak zawsze, przybyła nam jedna Duszka, subtelna i cieplutka Mariolka. Między innymi pojawiła się Ola z Madzią, które zaliczyły już pierwsze działania w Milówce Stowarzyszenia Rytm Ziemi. Rozmawialiśmy trochę o profilu działań Stowarzyszenia, a potem wyszedł temat tych Światełek, które nie mogą się włączyć w prace porządkowe w Milówce, nie mówiąc już o przeniesieniu się do siedziby wspólnoty - z racji spraw osobistych, rodzinnych, zawodowych, zdrowotnych a także z powodu braku chęci wchodzenia w jakiekolwiek struktury. Są jednak wśród nas osoby, które jako przyjaciele Stowarzyszenia chętnie dołożyłyby chociażby wirtualną rękę do wspólnej pracy.
Jak to się mówi: rozmowy upłynęły w duchu serdeczności i wzajemnego zrozumienia.
Tak się złożyło, że bardzo się zasiedzieliśmy, a że mieliśmy jeszcze zajrzeć do mieszkania Eli, która mieszkała w pobliżu, Olek zaoferował się, że zawiezie nas swoim samochodem, który był zaparkowany na brzegu wstążki asfaltowej biegnącej wzdłuż ogrodzenia parku. Hm… dochodząc zauważyliśmy nieładną konstrukcję na przednim kole, widok żywcem przeniesiony z horroru dla kierowców. … Blokada! Okazała się, że nasz druh zapomniał wystawić na widok plakietki, która upoważniała go do parkowania w miejscach niedozwolonych.
Oczywiście, wezwani telefonicznie, przyjechali po nawet niedługim czasie dwaj srodzy panowie w mundurach i zaczęła się rozmowa, sprawdzanie dokumentów, nawet padło groźne słowo ‘mandat’. Staliśmy grupką, obserwując z niewielkiej odległości tę scenkę, kiedy Ela rzuciła hasło w stylu: Sytuacja jest poważna. Nie ma co! Mobilizujemy się i wysyłamy im miłość! Staliśmy cichutko, a z naszych serc płynęła miłość. Po jakichś dwóch – trzech minutach złagodniało oblicze jednego ze stróżów prawa, potem, ten drugi, surowszy jakby zaczął łagodnieć. Obaj zaczęli uważniej słuchać wyjaśnień Olka, nastąpiło wyraźne uspokojenie po obu stronach. Potem było długie oczekiwanie, aż panowie sporządzą protokół, ale upiekło się! Bez mandatu! Feeria radości.
Taka mała grupka! A jaka siła! My ‘tylko’ staliśmy razem i wysyłaliśmy miłość, chcąc pomóc koledze w tarapatach. … Synergia… Pomyślcie, co mogłaby zrobić grupa kilkunastoosobowa, stuosobowa, tysiącosobowa itd.
Jak wyglądałby świat, gdyby co jakiś czas część ludzi konsekwentnie skupiałaby się na przekazywaniu miłości – innym ludziom, zwierzakom i roślinom, sprawom konfliktowym na tym znękanym świecie, różnym obszarom Ziemi, naszej pięknej planecie itd. Był taki film, nie pamiętam jego treści, tylko tytuł: „A gdyby tak wszyscy ludzie dobrej woli”…
Serdecznie pozdrawiam Was, drogie Światełka!
Ania Bogusz
Czy jesteś pracownikiem światła?
Pytanie: Czy rzeczywiście jestem przywódcą ... pracownikiem światła?
Czasami, gdy pojawia się więcej rzeczy, które trzeba oczyścić albo życie staje się dla ciebie odzwierciedleniem bolesnych lekcji, odpowiedź jest łatwa, gdy naprawdę kroczysz w świetle i dla światła. Co więcej - jak my wszyscy. Cały czas jest teraz, wszystkie rzeczywistości są – TERAZ. Zapamiętaj na zawsze, że każdy kroczy w świetle w równoległych światach w tym samym czasie i w tej samej przestrzeni. Nawet TY, który czytasz te słowa TERAZ, kroczysz w świetle w TYM czasie i przestrzeni. Nie czytałbyś tych słów, gdyby tak nie było. Nie pragnąłbyś oczyszczania i światła, gdybyś nie był prowadzony tutaj i teraz.
W miarę jak światło nadal nasila się w tym świecie i w obecnej rzeczywistości, wyłaniają się na powierzchnię najgłębsze aspekty wszystkiego, czym obecnie jesteście. Mam na myśli rzeczy, o których nie wiedzieliście, że nie wiecie. Pojawiają się w sposób szokujący w lustrze tej rzeczywistości. Czy ktoś jest okrutny? Czy dzieje się coś, co sprawia, że czujesz się jak odciągany do tyłu? Zadajesz wtedy pytanie, które już znasz: Co jest we mnie takiego, co wibruje z podobną częstotliwością? To nie muszą być te same działania, jakie podejmujesz, ani też ten sam problem, lecz jest to ta sama CZĘSTOTLIWOŚĆ, jeśli jest w twoim świecie. Może to przyprawić o zakłopotanie, kiedy czyjeś działania na zewnątrz wydają się jakże różne od twoich. Powiesz: „Ja nie traktuję ludzi w ten sposób” lub „Ja nie rozmawiam tak jak on” albo „Ale ja się tak nie złoszczę”. Możesz to prześledzić, większość działań wywodzi się ze źródła, jakim jest STRACH. Czy boisz się czegoś? Boisz się, że nie znajdziesz miłości? Boisz się odrzucenia? Boisz się, że będą cię widzieli jako starego, nieatrakcyjnego? Boisz się, że nie osiągniesz celu? Boisz się, że nie otrzymasz obfitości? Ta lista ciągnie się bez końca.
Tak więc, kiedy widzisz osobę działającą pod wpływem złości, okrucieństwa, braku świadomości, COKOLWIEK TO JEST, jest to właśnie ten strach wibrujący w twoim świecie. Może cię to przerosnąć, owo szukanie w sobie ciemnych plam, które go tworzą. Jednak szukaj nadal. Pewnego dnia obudzisz się i zapali ci się żarówka. „O, to jest to!” – powiesz. A kiedy będziesz wiedział, co to jest, zwróć się do światła, aby stopiło wpływem Wielkiego Centralnego Słońca. Poproś światło, aby rozproszyło ten strach. Nie musisz wiedzieć, JAK to się stanie. Tylko poświęć temu uwagę, kiedy nowe narzędzia pojawią się na twojej drodze w ciągu kilku tygodni. Pomoc już nadeszła. Pomoc jest tutaj od zawsze. Kocham cię, w świetle wszystkiego, co jest boskie, w wielkiej jedności, MIŁOŚĆ jest wszystkim, co istnieje.
Ariah Velasquez Źródło: blog.blissfullifecounseling.info
Tłumaczenie: Anna Małgorzata Bogusz
Łódzkie Światełka nadal dzielnie świecą!
W ostatnią sobotę, czyli 28 września odbyło się kolejne spotkanie łódzkiej grupy Światełek. (Kiedyś stosowaliśmy nazwę Pracownicy Światła i chociaż nadal za takowych się uważamy, wolimy prezentować się mniej „oficjalnie”.)
Było nas niewielu, ponieważ wygląda na to, że trochę nas rozproszył wakacyjny luz a potem mozolny powrót do mniej beztroskiego, codziennego życia.
Postanowiliśmy, że począwszy od następnego terminu, tzn. 12 października zaczniemy pracować nad sobą w grupie bardziej intensywnie i, jak mamy nadzieję, w liczniejszym gronie.
A teraz apel, wezwanie, zaproszenie, jak kto woli: Drodzy Mistrzowie, Światełka kochane, te, które już bywały na naszych spotkaniach oraz te, które pytały o naszą grupę w komentarzach na tym blogu lub poprzez maile, zgłaszając swoje zainteresowanie naszymi spotkaniami: Po prostu ujawnijcie się i przyjdźcie. Poznamy się, pogadamy, może cos dorzucicie do naszych pomysłów, może wspólnie wymyślimy jakiś projekt…
Drodzy Grupowicze, stali i mniej stali bywalcy naszych spotkań, przybywajcie! To nic, że na dworze coraz zimniej i ciemniej, razem stworzymy słoneczną, ciepłą i fajną atmosferę.
Miejsce: kawiarenka w Palmiarni, w Parku Źródliska (przy al. Piłsudskiego). Czas: sobota 12 października 2013 r., o godz. 14.00.
Zapraszamy w Miłości i Świetle
„Grupa inicjatywna” łódzkich Światełek, czyli Asia, dwie Ele, Grzesio, Piotr, Ania.
Miejsce dla publikacji Pracowników Światła w tym Grupy Transformacja 2012 r.
W sobotę, czyli 29 września odbyło się kolejne spotkanie naszej Łódzkiej grupy Świetlistych. Przepiękne słońce zatrzymało nas dłużej w parku, ale w końcu zimne podmuchy wiatru zagoniły nas do sympatycznej salki kawiarni w pobliskiej Palmiarni. Liczebność grupy stale fluktuuje, ale właśnie ten luzik powoduje to, że czujemy się ze sobą dobrze. Zawsze pojawiają się właściwe osoby, padają zdania, które powinny zabrzmieć i niezmiennie odkrywamy na nowo, że nie ma przypadków! Dzieje się dokładnie to, co ma się wydarzyć.
Atmosfera była stosowna do czasu przed pełnią i bieżących, mocnych układów planetarnych. W naszych rozmowach snuliśmy perspektywy dalszej pracy, przymierzaliśmy się do nowych ról, jakie stają się naszą rzeczywistością w miarę przebiegu wydarzeń. W powietrzu zaczyna się wyczuwać konkrety, chociaż na pozór nie dzieje się nic, jak się to mówi - spektakularnego. Zrobiliśmy także medytację, którą poprowadziła Asia, wśród odgłosu rozmów oraz szczęku łyżeczek i naczyń, jakie docierały z pobliskiego bufetu.... tak! I była to wspaniała, wzmacniająca medytacja, którą jużna stałe wprowadzimy do swojego harmonogramu.
A najważniejszą rzeczą, jaką już na stałe wprowadziliśmy do planu naszych spotkań jest niezmienne wzajemne cieszenie się swoją obecnością!
Namaste, Kochani.
To już trzecie z kolei spotkanie Pracowników Światła z Łodzi. Tym razem w sobotę (i chyba będzie to nasz stały dzień), ale za to jak zwykle w Parku Źródliska. Upał dawał się we znaki, tym bardziej, że atmosfera była bardzo ciepła. Za poprzednim razem gościlismy pieska i dziecko. Tym razem z niewielkiego dystansu obserwowała nas ciekawska wiewióreczka. Ale nie dała się sfotografować!
W tę niedzielę - 24 czerwca 2012 r. odbyło się drugie z kolei spotkanie Świetlistych z Łodzi. Siedzieliśmy pod rozłożystym dębem. Rodzinka powiększyła się o kilka osób, oby tak dalej...
Były rozmowy, wymiana informacji, medytacja z mantrą OM, było serdecznie, radośnie i świetliście...
dziękuję Wam bardzo za dzisiejsze spotkanie (24 maja 2012 r.). Wasza wspaniała energia, możność szczerego porozmawiania z kimś, kto tak samo myśli, radość, wspólne układanie planów to najwspanialsze wydarzenie "w realu", jakie przytrafiło się mnie i mojemu Mężowi od długiego czasu.
Pozostawiam tu mój adres na Facebooku, abyśmy mogli kontynuować nasz kontakt na codzień.
http://www.facebook.com/#!/aniaboguszdobrowolska
Kochani,
energie Bogini dotknęły serc tych naszych Braci i Sióstr, którzy podjęłi bardzo trudne wyzwanie w tym świecie, okaleczając innych, wszelkie formy życia, naszą matkę - Gaję i siebie przy tym. Nadarza się sposobność, by przy sprzyjających tranzytach przesłać im naszą miłość i wlać w ich serca Nadzieję a wraz z nią chęć i siłę, by uznali, że czas już zakończyć to ich trudne i niewdzięczne doświadczenie wielu wcieleń i zwrócić się ku Światłu i Miłości. Link poniżej kieruje do treści tej medytacji, która w Polsce powinna się odbyć o godz. 21. Podane są lokalizacje dla innych stref czasowych. Namaste.
http://soulowicz.wordpress.com/2012/06/09/medytacja-poddanie-sie-cabala/
Opowieść o dębie
Połowa lat dziewięćdziesiątych. Peryferie dużego
miasta. Stare, zniszczone domy, sklepiki z ciemnawymi, rzadko zmieniającymi się
wystawami, podwórka z suszącym się praniem, gromady dzieciaczków biegających po
ulicach, kłótliwe kobiety i zataczający się piwosze... Wzdłuż wykoślawionych
chodników biegną głębokie rowy, które kiedyś pełniły rolę rynsztoków, a
następnie zbierały nadmiar wody deszczowej.
Wystarczyło jednak oddalić się zaledwie kilkanaście
metrów od ruchliwej trasy wylotowej i przejść wąską dróżką pośród młodych dąbków
i brzóz, by ujrzeć, jak rozpościerają się piękne łąki, pełne bujnej, soczystej
trawy przetykanej główkami kolorowych kwiatów. Niewielki, lecz głęboki staw
rozbrzmiewał rechotem żab, przeskakujących po liściach lilii wodnych, które
zaścielały zielonym kobiercem większą część jego powierzchni. W dali, po dwóch
stronach ścieżki widać było zagajniki czarodziejsko pięknych brzóz, zamknięte
krzakami jeżyn i malin. W czerwcu roznosił się intensywny, słodki zapach unoszący się z krzaków czarnego bzu.
Cały ten obszar zamykała z trzech stron ściana gęstego lasu, ulubionego przez
sarny, które od czasu do czasu, czujnie nasłuchując, pożywiały się w zaroślach,
zrywając się na każde szczeknięcie psów z pobliskiego
gospodarstwa.
Taki pejzaż można było obejrzeć z niewielkiego
mostku przerzuconego nad strumieniem, który wypływał ze źródełka na innych
łąkach, o jakieś 500 metrów dalej. Woda w strumieniu płynęła raźno i wesoło,
jakby rada, że poi i orzeźwia te piękną okolicę. Płynąc tak, darzyła swoją wodą
potężne korzenie ogromnego dębu, który rósł tuż przy mostku, ocieniając go
nieustannie swą rozległą koroną.
Pamiętam, jak oniemiałam z podziwu, gdy ujrzałam go
po raz pierwszy. Stał prosty, majestatyczny, rozpościerając potężne konary jak
dobrotliwy siłacz mocarne ramiona. Kiedy stanęłam pod baldachimem jego zielonej
korony, poczułam miarowo i spokojnie wibrujące fale jego energii. Były silne,
lecz nie natrętne. Pozwoliłam im wejść w swoją przestrzeń. To było jak
powitanie. Kiedy podnosiłam głowę, ze zdziwieniem zauważyłam, że jego gruby pień
składa się z dwóch części – tak! To były dwa mocno zrośnięte ze sobą pnie. „Jak
kochankowie, których nic już nie rozdzieli” – pomyślałam sobie. Tuż obok stał
jeszcze jeden dąb, piękny i prosty, chociaż dużo mniejszy.
Zakochałam się w tych łąkach, w tym pięknym i
silnym drzewie, które budziło we mnie taki respekt, że nigdy nie ośmieliłam się
przytulić się do niego, by poprosić o siłę, o moc, o
uzdrowienie...
Przechodząc, mijałam go, zawsze witając
spojrzeniem, bo nie był to ktoś, kogo można ominąć bez powitania...
Wiedziałam o tym, że jego korzenie kilkanaście lat
temu objęły i przyjęły znużone starością ciało kudłatego, czworonogiego
Przyjaciela, „psa z duszą”, jak mawiał o nim mój mąż.
Często wracałam na te łąki, właściwie codziennie.
Prawdę mówiąc, ten obszar był bardzo niewielki, lecz tak urokliwy, że kiedyś
koleżanka, która właśnie wróciła z Finlandii powiedziała z zachwytem: „Przecież
ty tu masz kawałek Finlandii. Jak pięknie!”
Chętnie dzieliliśmy się tym pięknem, zapraszając
przyjaciół na pikniki. Łąki rozbrzmiewały wtedy odgłosami śmiechem dzieci,
szczekaniem psów, a las darzył gości tym, co miał.
Mijały lata. Chodniki wyszczerbiały się coraz
bardziej, domy zwolna niszczały, umorusane dzieci rosły a ich zabawy dokonywały
zniszczeń w budynkach, na ścianach, w podwórkach i na ulicy. W te mroczne
okolice coraz częściej zaglądały radiowozy policyjne i karetki pogotowia, a
widok puszek i butelek poniewierających się po podwórkach stał się
codziennością.
TO zaczęło się powoli i prawie niepostrzeżenie:
najpierw jakaś zgnieciona puszka na mostku, parę kapsli... Potem ślady palonego
ogniska, torby foliowe polatujące po łąkach z wiatrem jak smętne baloniki. Murki
mostku coraz częściej nosiły ślady wyładowywania czyjejś złości, a drogę do dębu
znaczyły śmieci. Z czasem ziemia na mostku była dosłownie wybrukowana kapslami.
Pod dębem odbywały się teraz codzienne libacje, więc nie o każdej porze mogliśmy
tam przychodzić.
W tym czasie zaprzyjaźniłam się z brzozą w
najodleglejszym zakątku łąk: przytulałam się do niej, gdy mnie zapraszała, bym
chłonęła jej piękną, łagodną energię. Opowiadałam jej o swoich troskach i smutku
z powodu niszczenia mojego Raju, a ona opowiadała o strumieniach energii, które
spływały do jej pnia, jak i pni jej okolicznych sióstr z centrum Wszechświata, by dać tej okolicy
błogosławieństwo Czystości i Spokoju. Raczyła mnie tym spokojem i zdrowiem
obficie, więc radośnie wracałam do tego świata, który mnie
ranił...
Mijały lata. Pogodziłam się z dewastacją Finlandii,
jak i z postępującym zdziczeniem obyczajów sąsiadów w okolicy. Byłam nawet
wdzięczna sobie za tę akceptację. Nie jest łatwo żyć w środowisku, które jest
obce i z natury nieprzyjazne, ale jakoś dawaliśmy sobie radę.
Któregoś dnia wzięliśmy psa i wyruszyliśmy na
codzienny spacer. Kiedy dochodziłam do końca łąk, poraziło mnie jakieś dziwne
milczenie. Nagle spostrzegłam: Nie było mojej brzozy! Nie było także jej
towarzyszek. Zostały pniaki i dywan ze złocistych trocin... Bezradnie spojrzałam
w kierunku dębu, jakby pytając, jak mogło do tego dojść. Doszła do mnie
odpowiedź: Pogódź się z tym! Wtedy dotarło do mnie, że dąb stał idealnie
naprzeciwko mojej brzozy, czyli stanowili oni dwa przeciwstawne bieguny. Dlatego
idąc, czułam tak silne zakłócenie energii.
Przez następne miesiące niechętnie wchodziłam na
łąki, które z dnia na dzień zmieniały swój wygląd: przyjeżdżały ciężkie
ciężarówki z materiałami budowlanymi, rozgniatając zielone ścieżki, podłączono
media do kilku działek, a w okolicy rzezi brzóz pyszni się teraz ogromna
rezydencja.
Kiedy ustał hałas budowy, kontynuowaliśmy nasze
spacery po bardzo okrojonym terenie. Codziennie mijaliśmy dąb obrzucony
śmieciami, z torebkami foliowymi w najniższych gałęziach, wysłuchujący
codziennie strug negatywnych słów, które bardziej przypominają wymiociny niż
mowę...
Jak on to wytrzymuje? – pytałam sama siebie, stojąc
pod jego koroną. W dodatku, ci, którzy pod nim siedzą, mają poczucie mocy i
panowania nad tymi, którzy są poza jej zasięgiem, jak niegdyś słowiańska i
celtycka starszyzna – pomyślałam z ironią. - Och, dębie, kogo ty karmisz swoją
mocą, jakim działaniom dodajesz sił i wsparcia... I jak to wszystko
wytrzymujesz?
A jak ty to wytrzymujesz? – doszło do mnie. –
Słyszę i widzę to samo, co ty, kiedy powracasz do domu. Ale spójrz na mnie, czy
ubyło mi czegoś?
Spojrzałam: był dorodny, mocny i piękny, jak
zawsze, a nawet bardziej, ponieważ rósł z biegiem lat.
W tym momencie zrozumiałam, że on teraz równoważy
energię w całej tej okolicy, współpracując z przepiękną, ogromną olchą, która
rośnie naprzeciw niego, ale za odległymi, gęstymi zaroślami, do których
zamknięto dostęp przechodzącym.
- Widzisz, ja nadal jestem SOBĄ i robię to, co
robiłem od samego początku, a to się nie zmieni, póki tu
jestem.
Wtedy dotarło do mnie, że ja i mój mąż stanowimy w
tej okolicy rodzaj takiego właśnie dębu. Pomimo nieprzyjaznego,
zanieczyszczonego pod każdym względem środowiska pozostajemy Sobą i chyba tak
jak dąb równoważymy energię tych okolic.
Od półtora roku uważam siebie za Pracownika
Światła. To brzmi bardzo mocno, ale nie pompuje mojego Ego. Po prostu staram się
dorzucić chociaż małą cząsteczkę do dzieła Transformacji.
Wiem to i czuję, że my, Pracownicy Światła jesteśmy w
otaczającym nas świecie jak to piękne i silne drzewo. Niezależnie od
okoliczności pozostajemy SOBĄ. Namaste.
piekne:))
OdpowiedzUsuńCóż za zbieżność doświadczeń! Ja też od ponad 1,5 roku czuję się Pracownikiem Światła i też mam "swój" dąb,który odwiedzam, kiedy tylko mogę i z którym pracuję energetycznie:) W dodatku rośnie w takim miejscu, że też jest ciągle narażony na niskie energie, o czym świadczą śmieci i butelki wokół. Cieszę się, że takich osób jak my przybywa:) Namaste.
OdpowiedzUsuńJa też mam swój dąb, a dziś trafiłam tu bo miałam trafić .Dzięki wam za to, że jesteście.
OdpowiedzUsuńProszę o kontakt. Jestem jedyna z takimi poglądami w swoim otoczeniu. Szukam ludzi podobnych Asia
Asiu droga, cieszę się bardzo, że odnalazłaś się! Mój adres mailowy: nikitka32omatic@gmail.com - przyślij mi swój adres, umieścimy Cię w "przypominajce" o spotkaniach. Pozdrawiam Cię w miłości i świetle. Ania
Usuń