Omnec Onec
Zbiór tekstów – Część II -
Prawdziwa historia Jezusa Chrystusa
Zbiór tekstów – Część II
Copyright © 2000 by Omnec Onec
Kopiowanie i rozpowszechnianie
tych tekstów, jak również cytatów z nich jest dozwolone pod warunkiem powołania
się na źródło. Wszelkie prawa dotyczące
edycji i tłumaczenia treści należą do Autorki i wymagają jej zgody wyrażonej na
piśmie.
Edycja i przekazanie: Anja C.R.
Schäfer
Internet: www.omnec-onec.com E-Mail: contact@omnec-onec.com
Prośba tłumaczki: Ze względu na powyższą notkę oraz lojalność wobec
Autorki tekstów, zwracam się do Czytelników z gorącą prośbą, by nie kopiowali i
nie rozpowszechniali poniższych przekładów (czyli prośba ta nie dotyczy wersji
oryginalnej). Szczególnie proszę PT blogerów, aby jeśli życzą sobie zapoznać
swoich odbiorców z tymi materiałami, podawali jedynie link do tekstów
zamieszczonych na tym blogu. Dziękuję za zrozumienie. Anna Małgorzata
Prawdziwa historia Jezusa Chrystusa
Prawdziwa historia życia Jezusa
Chrystusa jest dla mnie wielce fascynująca. Opowiem ją dokładnie tak samo, jak
usłyszałam ją na Wenus od swojej cioci Areny. Opowiem o rzeczach, które rzeczywiście się wydarzyły
się, w taki sam sposób, jak zasłyszałam o nich na Wenus, podczas swoich studiów nad
historią Ziemi. Nie jest moim zamiarem
dyskredytowanie lub potępianie jakiejkolwiek religii ani żadnych nauk.
Przyjmijcie tę opowieść, jak
chcecie i pozwólcie, by wywarła swój wpływ na wasze życie, tam gdzie jest to
możliwe.
Człowiek, którego znacie jako
Jezusa Chrystusa jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych i budzących nieporozumienie postaci
w przebiegu całej historii Ziemi. Zanim
inkarnował tutaj, mieszkał jako Mistrz na Wenus. Jednak jego wysoko rozwinięta Dusza zdecydowała,
że zrównoważy stare długi karmiczne w ten sposób, że żyć będzie jako nauczyciel
duchowy pośród tych samych ludzi, których on, podobnie jak inni wprowadził w ignorancję
w poprzednim życiu.
Ludzie na Ziemi, po tym jak
dokonano na nich genetycznej manipulacji, zapomnieli oni o swoim dziedzictwie i
poprzednio posiadanych mocach. Nie mogli
już porozumiewać się ze swoimi przodkami w innych wymiarach czy kontaktować się
ze Wzniesionymi Mistrzami. Stali się
ludźmi pełnymi lęku. Byli ignorantami w kwestii większości
podstawowych prawd, wszechświata, Boga i samych siebie. Na pierwszej pozycji było przetrwanie fizyczne
oraz wygoda a śmierć była na drugim miejscu. Religie ze swoimi rytuałami i ograniczeniami
były wprowadzone przez zarządzających władców, którzy mieli na celu
zawłaszczenie sobie nieograniczonych mocy i sprawowanie pełnej kontroli nad
ludźmi. Ograniczone wierzenia tworzyły
ograniczony sposób życia mas.
Statki kosmiczne na niebie były
w biblijnych czasach powszechnym widokiem, tak jak obecnie UFO. Podróżnicy kosmiczni regularnie odwiedzali
Ziemię, by dopomóc w jej duchowym wzrastaniu. Na ziemi zamieszkałej przez Żydów goście z
przestrzeni kosmicznej zwani byli aniołami, czyli niebiańskimi istotami. Opowieści biblijne pełne są opisów spotkań
ludzi z Bogiem lub aniołami lub zwięzłych określeń dotyczących statków
kosmicznych, takich jak „kula ognia” lub
„koło w kole”. Ludzie, którzy nic nie
wiedzieli o zaawansowanej technologii, nie mogli relacjonować tego inaczej, niż
na swój sposób. W tamtych dniach to co
nieznane było zwykle wrzucane do jednego worka z religią lub duchowością. Z tego też powodu uważano, że istoty ludzkie,
które lądowały w swoich statkach kosmicznych i nosiły białe szaty a także miały
spokojną i przyjazną powierzchowność – są istotami duchowymi.
Zdarzyło się, że młoda kobieta
imieniem Maria spotkała jedną z tych istot z innej planet. Była sama, idąc z owcami, kiedy pobliżu
wylądował pojazd kosmiczny i jedna z tych niebiańskich istot podeszła i
przemówiła do niej. Człowiek ze statku
spostrzegł, że Maria ma czyste myśli i nie zlęknie się tej wizyty. Maria oczywiście była zadziwiona jego
pojawieniem się, biorąc go za anioła zesłanego przez Boga. Kiedy zapytała go o to, on powiedział: „Tak,
my wszyscy jesteśmy Bogiem”. Tego dnia
dał jej duchowy wgląd co do Boga i ludzi z innych planet.
Spotykali się dość często i
wkrótce zakochali się w sobie. Kiedy
Maria zaszła w ciążę, on poprosił, by go poślubiła. Powiedziała mu, że jest to niemożliwe,
wyjaśniając swoje uwarunkowania kulturowe. Osoba, która zawarła związek małżeński poza
obrębem wyznania, ponosiła okrutną śmierć przez ukamienowanie. Była to zasada ustalona tylko przez kapłanów,
aby zachować rasę nieskażoną i gość dowiedział się o tym. Maria także obawiała się odejścia z nim,
ponieważ myślała, że oznacza to, że musi przedtem umrzeć. Tłumaczenie Marii, aby przyłączyła się do
niego nie miało sensu.
W ciągu następnych tygodni gość
otrzymał duchowe wejrzenie w to, co się wydarzyło. Od wieków przepowiadano temu narodowi, że
zesłany będzie przez Boga Mesjasz, który poprowadzi lud. Było to dziecko, które nosiła Maria! Dowiedziawszy się o tym, uświadomił sobie, że chłopiec musi się
wychowywać pośród Żydów. Zgodził się z
Marią, żeby została i urodziła to dziecko. „Możesz powiedzieć swojemu ludowi, co chcesz,
lecz ja powiedziałbym im prawdę. Możesz
mieć to dziecko tutaj przez trzydzieści lat, lecz ja będę je miał przez drugą
połowę jego życia. Będę odwiedzał je co
jakiś czas, aby wspomagać je duchowo”. Maria zgodziła się wychowywać swoje
dziecko zgodnie z naukami duchowymi, których on jej udzielił.
Poszła do swego ludu i
powiedziała, że anioł przyszedł do niej, mówiąc, że da życie dziecku Boga; później
nazwano to niepokalanym poczęciem. Mary wierzyła,
że jej kochanek był od Boga, ponieważ odwiedzał ją, przychodząc z nieba, zawsze
w jasnym świetle.
Ojciec Chrystusa starał się
wytłumaczyć, że jest to tylko statek kosmiczny, lecz dla Marii był to nonsens. Nie znano wtedy maszyn.
Mężczyzna zwany Józefem kochał
Marię bardzo i podziwiał ją przez większość jej życia. Był dużo starszy od Marii. Wysłuchał jej opowieści i zrozumiał, że spotkała
jedną z tych istot z nieba i zasłyszała opowieści o starożytnych dziejach Ziemi.
Józef kochał Marię
wystarczająco, by zatroszczyć się o nią i chciał wziąć na siebie
odpowiedzialność za nią i za dziecko. Poszedł
tak daleko, że powiedział nielicznym prześmiewcom, że jest to jego dziecko. Ludzie
dowiedzieli się, że jest to cudowne dziecko; cuda były bardzo popularne w
tamtych czasach.
Ludzie z Wenus i Bractwa
Planetarnego wiedzieli, że dziecko Marii stanie się przywódcą duchowym, a
statki kosmiczne posłużyły do rozpowszechniania tego przekazu w różnych
częściach tego kraju. Prorocy widzieli
to w sensie psychicznym a wielu ludzi, chociażby pasterze było odwiedzanych przez istoty
niebiańskie, które przepowiadały to wielkie wydarzenie.
Prawda zawsze jest zagrożeniem
dla tych, którzy głoszą kłamstwa. Organizacje
religijne i przywódcy tamtych czasów czuli się zagrożeni przez narodziny tego
dziecka. Dlatego padł rozkaz, aby zabito
wszystkich chłopców urodzonych w określonym czasie. To zagrożenie oraz kontakt z ojcem dziecka sprawiły,
że Józef zabrał Marię w bezpieczne miejsce, gdzie miała urodzić chłopca. Gwiazda, która prowadziła Józefa i Marię ku
bezpiecznemu schronieniu tak naprawdę była małym statkiem. Podobna gwiazda prowadziła mędrców i pasterzy do stajenki, gdzie urodził
się Jezus. W nocy ten statek unosił się
nad stajenką, świecąc jak gwiazda.
Dzieciństwo Chrystusa było
raczej spokojne. Józef utrzymywał
rodzinę ze swojej pracy stolarza a Maria nauczała Jezusa zasad, których
nauczyła się od jego ojca. Syn spotykał
się regularnie ze swoim ojcem, który nauczał go wszystkiego na temat historii
Ziemi.
Zanim skończył dwanaście lat,
zaczął podróżować i studiować na własną rękę. Studiowanie nauk tajemnych zawiodło go daleko,
do Egiptu, Tybetu oraz do Indii. Przez trzy lata studiował u Fubbi Quantza, opata
klasztoru Katsupari w północnym Tybecie. Tam nauczył się tajników Praw Najwyższego Boga.
Otrzymał duchowe imię Jezus, które przyjęło
się w znaczeniu „Król żydowski” oraz imię Chrystus, ze względu na swoje nowe
nauki, oznaczało ono „Tego, który przynosi prawdę”.
Kiedy Jezus powrócił do swojej
rodziny, miał trzydzieści lat i teraz był gotów, by zacząć nauczać swój lud. Jego uczniowie w liczbie dwunastu, wybrani
zostali ze względu na swój charakter oraz swoje karmiczne powiązania z
Chrystusem a także - różnorodne role, jakie każdy miał odegrać w jego życiu. Chrystus wiedział, że jeden z nich go zdradzi;
inny wyprze się go. Wiedział także, że
Szymon będzie tym, który pociągnie tę pracę po jego odejściu. Pokazał mu to poprzez wewnętrzną wiedzę, kiedy
spotkał go po raz pierwszy.
Chrystus był bardzo uduchowioną
osobą i wiedział dużo na temat spraw duchowych. Jego nauki na temat podróży Duszy poprzez
niższe światy i o mocach każdej jednostki były podawane głównie poprzez
historyjki i przypowieści. Ludzie w jego
narodzie byli bardzo prości i nie osiągnęli zbyt wysokiego stanu świadomości. Zasady Prawa Najwyższego Boga można rozpoznać
w podstawowych przesłaniach Chrystusa. Poszukiwanie
królestwa niebieskiego oznacza dosłownie, że człowiek może i powinien
doświadczać wyższych planów przed swoją fizyczną śmiercią polegającą na
opuszczeniu ciała. Jest to jeden z
bardzo wielu przykładów.
Niestety, Chrystus stał się
ważniejszy niż jego nauki. Stał się
bardziej celebrytą niż przywódcą duchowym. W końcu jego współczucie przeważyło to, co
starał się zrobić dla ludzi – wyprowadzić ich z ignorancji.
Współczucie Chrystusa nie
pozostawiło mu wolnej woli nawet na tyle, by powiedzieć ‘nie’, kiedy tak wielu lgnęło
do niego, błagając o uzdrowienie. Ulegał
pod wpływem wielkiego współczucia dla tych biednych i cierpiących ludzi, lecz
wiedział, że zapłaci za to. I powinien był zapłacić za to, ponieważ było to
jego ostatnie fizyczne wcielenie.
Z tej przyczyny, kiedy mówi
się, że Jezus wziął na siebie grzechy ludzi, aby następnie umrzeć za te
grzechy, oznacza to, że cała ta karma – jego i ludzi - dodana do siebie,
złożyła się na straszliwą śmierć pośród fizycznej męki, zadanej mu przez wielu
ludzi, którym pomagał.
W pismach jest mowa o tym, że
Chrystus udał się na pustynię, aby modlić się i wtedy pojawiły się przed nim wspaniałe
istoty z przeszłych czasów. Byli to
przywódcy duchowi owego czasu, łącznie z ojcem Chrystusa, który powiedział mu,
że ponieważ poddał się współczuciu i odszedł od swoich nauk, będzie musiał
znieść cierpienie fizyczne w tym życiu lub inkarnować ponownie, by spłacić
długi karmiczne. Początkowo Chrystus nie
chciał przez to przechodzić, lecz w końcu uświadomił sobie, że musi rozwiązać
karmę, teraz bądź w przyszłości. Powiedział:
„Nie moja wola, lecz twoja niech się stanie.” Wiedział, że będzie musiał być posłuszny
prawom duchowym, a więc zdecydował, że nie będzie się bronił i weźmie to
cierpienie teraz, aby zakończyć karmę.
Pod koniec swego życia Chrystus
uzdrowił zbyt wielu ludzi i uczynił zbyt wiele cudów, co wystarczyło, by
wystraszyć Rzymian i przywódców żydowskich. Śledzono go i ostatecznie schwytano. Poncjusz Piłat czuł do Jezusa wielki szacunek i
nawet próbował przekonać go, aby się bronił. Chrystus odmówił, ponieważ wiedział, że dług
musi być spłacony.
Rzymscy i żydowscy przywódcy
byli świadomi tego, co miało miejsce na Ziemi w czasach Atlantydy, ponieważ
ciągle jeszcze były w ich posiadaniu niektóre urządzenia techniczne, które
ukrywali dla swojego użytku i mocy. Wiedzieli,
jak bardzo niebezpieczny stał się Chrystus, kiedy odsłaniał przeszłość i
odwracał ludzi od organizowania kościołów, opracowali więc pewien plan. Mieli
uwolnić jednego z więźniów i zdać się w tym na publiczny wybór. W ten sposób
nie ponosili odpowiedzialności. Barabasz,
znany morderca i złodziej albo Chrystus! Ich plan zakładał rozstawienie wśród tłumu przekupionych
złotem żołnierzy, którzy wykrzykiwali, by uwolnić Barabasza.
Druga część planu obejmowała
założenie religii opierającej się na Chrystusie, po jego śmierci. Znali
proroctwo o jego powrocie. Wiedzieli
także o prawie Karmy. Ponieważ mogli
przekonać przyszłe pokolenia do czczenia Chrystusa i chrzczenia ich dzieci oraz
poświęcania mu całego życia, i wszystko to czynić w imię Chrystusa, musiało to w
efekcie zwolnić jego rozwój duchowy i ograniczyć go do pewnego wymiaru, a przez
całą swoją odpowiedzialność oraz karmę tych ludzi już nigdy nie stałby się zagrożeniem.
Chrystus nie wiedział tego, że
będzie ponosić odpowiedzialność za wszystkich chrześcijan w przyszłości, którzy
będą go wielbić, za wszystkich ludzi, którzy uznali go za swojego wewnętrznego
Mistrza. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że te jego proste nauki zostaną
przemienione w religię i że stanie się ważniejszy niż to, czego próbował
nauczać.
Te same siły, które dopomogły w
zniszczeniu Chrystusa, obecnie zmieniły cel i sprawiły, że jest czczony jako
syn Boży. Nawet naród żydowski zezwolił na to, by zapiski z życia Chrystusa
złożono w księgę przeznaczoną dla całego świata, z pominięciem niektórych
prawd, których Jezus nauczał. Pozwolono
także na sposób, w jaki Chrystus jest przedstawiany w większości kościołów – jako
męczony i krwawiący.
Cierpiąc na krzyżu i będąc
wyśmiewany przez ludzi, którym pomógł, Chrystus rozwiązał większość karmicznych
długów, które wziął na swe barki. Miał w
sobie tyle współczucia, że powiedział do Boga: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co
czynią!” - lecz cierpienie było dużo
większe i trwało dłużej niż tego się spodziewał. Nie mógł opuścić ciała, póki większość tego cierpienia
nie zakończyła się. Ponieważ jego ojciec
nie nadchodził, tylko obserwował sytuację z przestrzeni kosmicznej za pomocą
zoomu, wykrzyknął: „Ojcze, mój ojcze, czemu mnie opuściłeś?”
Ludzie z macierzystej planety
Chrystusa mieli plan, z którym jego ojciec zapoznał go na pustyni, gdy Chrystus
usilnie prosił, by nie musiał cierpieć. Plan
ten polegał na tym, by pokazać ludziom, że jest coś takiego jak życie po
śmierci, a to ciało jest jedynie wehikułem, w którym żyjemy, który Dusza może
opuścić i ponownie w nim zamieszkać. Lecz
ludzie z czasów Chrystusa nie interpretowali zmartwychwstania w ten sposób. Uznali, że jest to jeden z największych cudów Jezusa.
Tymczasem, podczas gdy Chrystus
odchodził, wielka burza zerwała się i ciemne chmury zakryły słońce. Zatrwożyło to niedowiarków i dodało większy
wymiar historii o Chrystusie. Burza ta
została spowodowana przez zbiorowe moce psychiczne wyznawców Chrystusa, którzy
wierzyli w to, że Bóg jest gniewnym dyktatorem.
Po śmierci Chrystusa jego ciało
zaniesiono do grobowca przygotowanego przez Marię i jego przyjaciół. Władze rozmieściły wokoło strażników, aby
ludzie nie mogli wykraść ciała.
W rzeczywistości znali plan
jego ratunku i starali się mu zapobiec. Kiedy
statek wylądował w pobliżu grobowca Chrystusa, strażnicy stracili przytomność
na skutek działania światła oraz intensywnego pola energetycznego. Ciało wyniesiono i wykurowano.
Chrystus pozostał w swoim ciele
astralnym, podczas gdy jego ojciec przygotowywał się do naprawienia uszkodzeń
jego fizycznego ciała. Ciało po mniej
niż dwudziestu czterech godzinach od chwili śmierci może być naprawione poprzez
promieniowanie, które odbudowuje komórki i tkanki. Potem dusza może ponownie zamieszkać w ciele.
Maria Magdalena przybyła jako
pierwsza do grobowca i odkryła, że ciało Chrystusa zniknęło. Gdy doszła do
siebie i przypomniała sobie szczegóły
tego, co się wydarzyło, przypomniała sobie, że gdy tylko przybyła do grobowca,
widziała aniołów pojawiających się w jasnym świetle, w białym odzieniu, którzy
powiedzieli jej, że Chrystus żyje. Zapamiętała te słowa: „Nie lękaj się” - kiedy
odepchnęli ogromny kamień zakrywający wejście. Uznała, że to aniołowie z niebios uzdrowili
Chrystusa i poszła go szukać.
Jest wiele fragmentów w biblii,
gdzie Chrystus pojawia się swoim wyznawcom, a oni w pierwszej chwili nie
poznają go – dopóki do nich nie przemówił. Są również inne wzmianki o istotach w świetlistym
odzieniu widzianych przy grobowcu.
Kiedy Chrystus pojawił się jej
(Marii Magdalenie), powiedział: „Nie byłem jeszcze u ojca mego, nie dotykajcie
mnie. Powrócę”. (Nie jest to cytat z konkretnej ewangelii, tylko złożenie
treści tych czterech zapisów. - Przyp. tłum.) Pojawił się zaledwie kilku ludziom i
przechodził przez drzwi i ściany w swoim astralnym ciele. Fizyczne ciało zostało naprawione na pokładzie
statku, gdzie Chrystus jako Dusza ponownie wszedł w swoją formę cielesną. Potem mógł pokazać ludziom swoje ciało i
pozwolił im siebie dotykać. Powiedział swojemu ludowi: „Opuszczam was teraz, aby
zamieszkać z moim ojcem, który jest w niebie”. Ludzie interpretowali jego
wyjaśnienia najlepiej jak potrafili; wniebowstąpienie było ich sposobem wyjaśnienia
faktu odejścia Chrystusa na statek kosmiczny. Powrócił wraz z ojcem, ożenił się i miał
dzieci. Żył jeszcze wiele lat, po czym
zmarł śmiercią fizyczną.
Chrystus prowadzi swoich
wyznawców przez wiele ich wcieleń. Jest
ich osobistym Mistrzem i komunikuje się ze swoimi naśladowcami poprzez
wewnętrzne kanały. Jego karmą jest
duchowa odpowiedzialność za wszystkich ludzi, którzy pokładają w nim nadzieję na
zbawienie. Przyjmuje każdą osobę, tak daleko jak może, następnie odsuwa ją od
chrześcijaństwa na wyższą ścieżkę duchową. Czyni to, by wyzwolić się od karmy, która
utrzymuje go w wymiarze przyczynowym, w niższych światach. Wszelkie działania czynione w jego imię,
wszystkie wojny toczone w jego imię, wszystkie chrzczone dzieci i wszyscy ci,
którzy przeżywają swoje życie w imię Chrystusa są właściwie kajdanami, które
przykuwają go do niższych światów.
Dopóki nie
nadejdzie dzień, kiedy Chrystus będzie mógł zrzucić z siebie wszelkie błędne
rozumienie na swój temat i dopóki wszystkie dusze osadzone w
chrześcijaństwie nie pójdą na inne ścieżki, musi on pozostawać na planie
przyczynowym, w niższych światach czasu i przestrzeni. Ta część przyczynowego planu
zwana niebem została wykreowana przez grupową świadomość chrześcijan na Ziemi, przez
ich wiarę w niebo.
I ten wspołczujący Jezus po powrocie na ziemię ożeniłm się , miał dzieci i przestał uzdrawiać?
OdpowiedzUsuńTo sie nie trzyma kupy
"Ludzie interpretowali jego wyjaśnienia najlepiej jak potrafili; wniebowstąpienie było ich sposobem wyjaśnienia faktu odejścia Chrystusa na statek kosmiczny. Powrócił wraz z ojcem, ożenił się i miał dzieci. Żył jeszcze wiele lat, po czym zmarł śmiercią fizyczną."
UsuńJak widać z cytatu - powrócił ze swoim ojcem do swojego domu, na swoją planetę.
w moim postrzeganiu, bardzo jasno jest wyjasnione, iż współczucie doprowadziło do zguby Jezusa... tak więc logicznym jest, że przerobił to doświadczenie, za które jednak przez kolejne stulecia odrabiał karmę. I naturalnym odruchem jest przestać być altruistą pośród niezrównoważonych energii, tkwiących w ludziach.
OdpowiedzUsuńWspółczucie jest nadmiarem światła, które jak widać może szkodzić.
Harmonia w pojęciu neutralność dopiero pozwala być niezależnym bytem.
Życie Jezusa jest świadectwem, jak można sobie zaszkodzić. Jednak nieświadomi ludzie zrobili z tego kult słusznej drogi. A raczej świadomie wprowadzili miliony ludzi w błąd, utrzymując nad nimi kontrolę przez ponad dwa tysiące lat. Majstersztyk :)
Dziękuję Anno Małgorzato za ten tekst :)
Tak, to jest dobra myśl. Altruizm dla zła wzmacnia zło. Pomoc to niełatwa sztuka, choć też jest wskazana. W sumie ludzkość w tej religii wepchnięta została w rolę ofiary cierpienia dla zła. Współczucie może być własnym lękiem. Poza tym cała osnowa religii jest mocno nie logiczna. Ojciec ofiaruje syna za niegrzecznych ludzi. Być może manipulacja była o wiele bardziej potężna. Inna relacja mówi że nie umarł. Potem wywędrował do Indii założył rodzinę tam nauczał i tam jest jego grób Isa, i pamięć tamtejszych ludzi.Islam o tym wie i uznaje go za proroka. Współczucie nie jest nadmiarem światła lecz empatią ale co zrobimy z tym współczuciem jest ważne.Po za tym świat powinien się poprawić po tej akcji zbawienia. A chrześcijaństwo przyniosło wojny i cierpienia...
OdpowiedzUsuń