Synergia miłości, czyli co może maleńka grupka
Światełek…
Przez całą drogę powrotną
z dzisiejszego spotkania Światełek myślałam o tym, że gdy tylko dopadnę lapka, w klawisze uderzę, aby opisać wydarzenie
dzisiejszego dnia.
Na spotkaniu było sympatycznie, jak zawsze, przybyła nam
jedna Duszka, subtelna i cieplutka Mariolka. Między innymi pojawiła się Ola z
Madzią, które zaliczyły już pierwsze działania w Milówce Stowarzyszenia Rytm
Ziemi. Rozmawialiśmy trochę o profilu działań Stowarzyszenia, a potem wyszedł
temat tych Światełek, które nie mogą się włączyć w prace porządkowe w Milówce,
nie mówiąc już o przeniesieniu się do siedziby wspólnoty - z racji spraw
osobistych, rodzinnych, zawodowych, zdrowotnych a także z powodu braku chęci
wchodzenia w jakiekolwiek struktury. Są jednak wśród nas osoby, które jako
przyjaciele Stowarzyszenia chętnie dołożyłyby chociażby wirtualną rękę do
wspólnej pracy.
Jak to się mówi: rozmowy upłynęły w duchu serdeczności i
wzajemnego zrozumienia.
Tak się złożyło, że bardzo się zasiedzieliśmy, a że mieliśmy
jeszcze zajrzeć do mieszkania Eli, która mieszkała w pobliżu, Olek zaoferował
się, że zawiezie nas swoim samochodem, który był zaparkowany na brzegu wstążki
asfaltowej biegnącej wzdłuż ogrodzenia
parku. Hm… dochodząc zauważyliśmy nieładną konstrukcję na przednim kole, widok
żywcem przeniesiony z horroru dla kierowców. … Blokada! Okazała się, że nasz
druh zapomniał wystawić na widok plakietki, która upoważniała go do parkowania
w miejscach niedozwolonych.
Oczywiście, wezwani telefonicznie, przyjechali po nawet
niedługim czasie dwaj srodzy panowie w
mundurach i zaczęła się rozmowa, sprawdzanie dokumentów, nawet padło groźne
słowo ‘mandat’. Staliśmy grupką, obserwując z niewielkiej odległości tę
scenkę, kiedy Ela rzuciła hasło w stylu: Sytuacja jest poważna. Nie ma co! Mobilizujemy
się i wysyłamy im miłość! Staliśmy cichutko, a z naszych serc płynęła miłość.
Po jakichś dwóch – trzech minutach złagodniało oblicze jednego ze stróżów
prawa, potem, ten drugi, surowszy jakby
zaczął łagodnieć. Obaj zaczęli uważniej słuchać wyjaśnień Olka, nastąpiło wyraźne
uspokojenie po obu stronach. Potem było długie oczekiwanie, aż panowie
sporządzą protokół, ale upiekło się! Bez mandatu! Feeria radości.
Taka mała grupka! A jaka siła! My ‘tylko’ staliśmy razem i wysyłaliśmy
miłość, chcąc pomóc koledze w tarapatach. … Synergia… Pomyślcie, co mogłaby
zrobić grupa kilkunastoosobowa, stuosobowa, tysiącosobowa itd.
Jak wyglądałby świat, gdyby co jakiś czas część ludzi konsekwentnie
skupiałaby się na przekazywaniu miłości – innym ludziom, zwierzakom i roślinom,
sprawom konfliktowym na tym znękanym świecie, różnym obszarom Ziemi, naszej
pięknej planecie itd. Był taki film, nie pamiętam jego treści, tylko tytuł: „A
gdyby tak wszyscy ludzie dobrej woli”…
Serdecznie pozdrawiam Was, drogie Światełka!
Ania Bogusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz