Zwykle nie zamieszczam na blogu fragmentów wydanych książek, lecz ten wydaje mi się wyjątkowo przydatny dla uporządkowania naszego pojmowania iluzji oraz jej roli w naszym wszechistnieniu. Zapraszam również do lektury samej książki. (Znalazłam jeden link do księgarni internetowej - http://www.dobreksiazki.pl/b1632-wspolnota-z-bogiem.htm )
ILUZJE
(Fragment
książki N.D. Walscha – „Wspólnota z Bogiem”)
Autor
słowa wstępnego – nieznany.
Uwolnij
się
od przeinwestowania w fizyczną rzeczywistość. Utrzymuj
w świadomości, że rzeczywistość, którą widzisz wokół
siebie w chwili obecnej, reprezentuje stare kreacje i jest płynna
i zmienna. Nie daj się zwieść solidnemu, konkretnemu wyglądowi „rzeczywistości”. Kiedy
patrzymy na te pozornie stałe i
nieruchome struktury naszego obecnego momentu, możemy
pomyśleć, że nie jesteśmy w stanie ich zmienić. To
prawda, że nie możemy zmienić istniejącej linii
czasowej. Ale możemy przenieść się do nowej linii czasowej. Aby
zmienić naszą rzeczywistość i linię czasową, na której
obecnie istniejemy, musimy wejść wewnątrz siebie
i dostosować nasze wizje i intencje do subtelnej
energii. Tworzenie nie
jest kwestią przemieszczania konkretnych
struktur, ale jest dostosowaniem się do rzeczywistości, którą
pragniemy doświadczyć na subtelnym poziomie, gdzie surowa energia jest kształtowana
przez intencję. I w ten sposób pozwalamy sobie
na energetyczne przetransportowanie do linii czasowej, gdzie ta
rzeczywistość już istnieje. Dziś przedstawiam fragment książki
N.D. Walscha – „Wspólnota z Bogiem”. Jest ona kontynuacją „Rozmów z Bogiem” w
których Walsch prowadzi swój sławny “dialog” z Bogiem. W tej książce
zamieszczony jest monolog poświęcony w dużej części iluzjom jakim na co dzień
podlegamy… „Wy wszyscy macie przekonanie, że Bóg ukazuje się tylko na jeden
sposób. To bardzo niebezpieczne przekonanie.
Nie pozwala ci dostrzegać Boga wszędzie dookoła. Jeśli uważasz, że Bóg
wygląda, brzmi, a nawet istnieje jedynie tak, jak sobie to wymyśliłeś, i nie
inaczej, przeoczysz Mnie w każdej chwili swojego życia. Będziesz nieustannie
rozglądał się za Bogiem i nie znajdziesz Jej. Ponieważ szukasz Jego, rodzaj
męski. To tylko jeden przykład.
Powiedziane jest, że jeśli nie zauważasz Boga w rzeczach błahych i w
rzeczach doniosłych na równi, to widzisz tylko jedną stronę medalu. To ważna
Prawda. Bóg kryje się i w śmiechu, i we
łzach, w tym co gorzkie i w tym, co słodkie. Wszystko ma swoje Boskie
przeznaczenie, dlatego we wszystkim obecna jest Boskość. Bóg to góra i dół,
ciepło i zimno. Prawa strona i lewa. To, co czcigodne i to, co śmieszne! Złem jest to, co nazywacie złem. Jednak
i to ukochałem, gdyż tylko za pośrednictwem tego, co zwiecie złem, możecie
poznać dobro; tylko za pośrednictwem tego, co zwiecie dziełem diabła, możecie
poznać i pomnażać dzieło Boga. Ciepło nie jest mi bardziej miłe od zimna, lewa
strona od prawej, ani góra od doliny. Wszystko to jest względne. Stanowi cześć
tego, co jest. Nie miłuję „dobra” bardziej od „zła”. Hitler poszedł do
nieba. Gdy to zrozumiesz, wtedy pojmiesz Boga. Twoje poglądy na dobro i
zło, to tylko poglądy. Myśli, które nadają kształt i treść temu, Czym
Jesteś. Istnieje jeden tylko uzasadniony powód, aby je zmienić; jeden cel
dokonania przeróbki: jeśli nie jesteś zadowolony z siebie, z tego, Czym Jesteś.
Nie powiedziałem, że twoje wartości są złe. Ale nie są też dobre. To sądy.
Oceny. Decyzje. Przeważnie będące dziełem nie twoim, lecz cudzym. Może twoich
rodziców, Kościoła, Nauczycieli, historyków, polityków. Zaledwie znikoma część wartościujących sądów,
które przyswoiłeś sobie jako prawdę, to sądy, jakich dokonałeś sam na podstawie
własnych doświadczeń. Ale przecież jesteś tu po to, aby zdobywać doświadczenie
– z doświadczeń swoich masz stworzyć siebie. A tworzysz siebie z doświadczeń
innych ludzi. Gdyby grzech istniał, polegałby właśnie na tym: na dopuszczeniu
do tego, aby o tym, Czym Jesteś, zadecydowały cudze doświadczenia. Takiego „grzechu”
się dopuściłeś. Nie ty jeden, wszyscy ludzie. Przekreślacie z góry własne
doświadczenia, z nabożeństwem (dosłownie) przyjmując doświadczenia innych,
a kiedy po raz pierwszy trafia się wam prawdziwe doświadczenie, nakładacie
na nie to, co jak wam się wydaje, już o nim wiecie. Gdyby nie to, mogłoby ono mieć przebieg
zupełnie odmienny – taki, który dowiódłby, że wasz nauczyciel (czy jakieś inne
źródło) był w błędzie. Zazwyczaj jednak nie chcecie podważać autorytetu
rodziców, szkoły, religii, tradycji, pisma świętego – dlatego wyrzekacie się
własnego doświadczenia na rzecz tego, co wam wpojono”. Carl Jung przytacza w
jednej z książek swoją rozmowę z indiańskim wodzem, według którego większość
białych ma zacięte usta, uporczywe spojrzenie i okrutny wyraz twarzy. „Wciąż
czegoś szukają – mówi Indianin. – Ale właściwie czego? Biali ciągle czegoś
chcą. Są wiecznie skrępowani i niespokojni. Nie wiemy, czego chcą.
Naszym zdaniem są szaleni”. To utajone, lecz nieustanne skrępowanie zaczęło się
oczywiście na długo przed powstaniem zachodniej cywilizacji przemysłowej, ale
w niej właśnie – a rozprzestrzeniła się ona tymczasem na prawie cały świat,
obejmując również większą część Wschodu – przejawiło się w tak ostrej postaci,
jak nigdy i nigdzie przedtem. Dawało się odczuć już w czasach Jezusa, a także
o sześćset lat wcześniej, za życia Buddy, i nawet jeszcze dawniej. „Czemu
stale jesteście niespokojni? – pytał uczniów Jezus. – Czy niespokojna myśl
przedłuży wam życie choćby o dzień?”. Budda zaś nauczał, że korzeni cierpienia
upatrywać należy w naszym ciągłym pragnieniu i łaknieniu. Opór wobec
teraźniejszości jako zaburzenie objawiające się w skali masowej nieodłącznie
wiąże się z utracą świadomości Istnienia i jest fundamentem naszej
odczłowieczonej cywilizacji przemysłowej. Nawiasem mówiąc, Freud także dostrzegał
w ludziach utajone skrępowanie i opisał je w książce,
zatytułowanej Kultura jako źródło cierpień, nie rozpoznał jednak
prawdziwej jego genezy i nie był świadom, że można się od niego uwolnić. Ta
zbiorowa anomalia stworzyła głęboko nieszczęśliwą i niezwykle brutalną
cywilizację, która z czasem stała się zagrożeniem nie tylko dla samej siebie,
lecz i dla wszelkiego życia na kuli ziemskiej. Jak więc możemy od tej
przypadłości się uwolnić? Uświadom ją sobie. Zauważ, na ile rozmaitych
sposobów skrępowanie, niezadowolenie i napięcie pojawia się w tobie wskutek
niepotrzebnego osądzania, stawiania oporu temu, co jest, i negowania
teraźniejszości. Każda nieświadoma tendencja ulatnia się, kiedy
skierujesz na nią snop światła świadomości. Gdy nauczysz się w ten sposób
rozpuszczać zwykłą nieświadomość, światło twojej obecności zalśni mocnym
blaskiem, wtedy zaś dużo łatwiej ci będzie uporać się z nieświadomością
głęboką, ilekroć poczujesz, że ściąga cię w dół. Możesz natomiast początkowo
mieć problemy z wykrywaniem nieświadomości zwykłej, ponieważ wydaje ci się ona
czymś normalnym. Naucz się śledzić
swój stan myślowo-emocjonalny metodą samoobserwacji. Dobrze jest często zadawać
sobie pytanie: „Czy czuję się w tej
chwili swobodnie?” lub też: „Co akurat teraz dzieje się we mnie?”. Bądź co
najmniej równie zainteresowany tym, co się dzieje w tobie, jak zdarzeniami
zewnętrznymi. Jeśli dojdziesz do ładu z własnym wnętrzem, wówczas to, co zewnętrzne,
samo się ułoży. Rzeczywistość pierwotna tkwi wewnątrz, a zewnętrzna jest
wobec niej wtórna. Ale na pytania, które sobie stawiasz, nie odpowiadaj
natychmiast. Skieruj uwagę do środka. Wejrzyj w siebie. Jakie myśli rodzą się
w twoim umyśle? Co czujesz? Skieruj uwagę w głąb ciała. Czy jest w nim
jakiekolwiek napięcie? Gdy tylko wykryjesz dyskretne skrępowanie, ten
nieustannie rozbrzmiewający w tle szum, zobacz, w jaki sposób robisz uniki
przed życiem, opierasz mu się albo zaprzeczasz – negując teraźniejszość.
Ludzie nieświadomie opierają jej się na wiele różnych sposobów. Gdy nabierzesz
wprawy, twoja zdolność samoobserwacji – śledzenia własnego stanu wewnętrznego –
wyostrzy się. Naturalnym pytaniem stawianym przez umysł jest pytanie - Kim
jestem?
Jest to pytanie stawiane z poziomu ego. Aby ustalić, kim naprawdę jestem, potrzeba
wglądu ponad umysł i ego. Warto zauważyć, że wszystkie określenia „kim jestem”
są określeniami z poziomu umysłu, są zatem tylko wyobrażeniami.
Nawet jeśli te wyobrażenia będą naprowadzały na „Prawdę”, to samą prawdą nie
będą. Mogą być tylko namiastką rzeczywistości, drogowskazem do zrozumienia
siebie. Wszystkie określenia „kim jestem” są podawane przez umysł i są
nieprawdziwe. Są tylko myślami i wyobrażeniami.
Cokolwiek mogę powiedzieć, będzie tylko wskazówką i może pomóc poczuć, kim
faktycznie jesteś. Jeśli to poczujesz, stanie się Prawdą dla Ciebie. Na tym
etapie (kiedy to czytasz), świadomość w Twoim ciele posługuje się umysłem.
Trwa i działa cały czas na poziomie umysłu, myśli, ocen, słów, wyobrażeń.
Dlatego można powiedzieć, że jest zagubiona w określeniach i wyobrażeniach.
Zamyka siebie w pojęciach i interpretacjach. Wszystkie słowa i wyobrażenia są
tworami na poziomie mentalnym i kiedy świadomość jest na nich zogniskowana,
przysłaniają one czyste istnienie. Świadomość jest na poziomie ego i jest przez
ego ograniczana. Świadomość zniża się na poziom wyobrażeń i przez ich pryzmat
próbuje pojąć świat. Tak naprawdę nie jest świadoma rzeczywistości, tylko
myśli o rzeczywistości. Z tej perspektywy trudno jest czysto doświadczyć
istnienia. Dlatego czytając ten tekst nie przyjmuj nowych wyobrażeń, tylko
sprawdź, czy to co mówię jest w polu twego odczuwania.
Jeśli czujesz, to tylko wtedy jest to dla Ciebie prawdą. Wyobrażenia, które są
zawarte w tekście mogą pomóc w wyjściu ponad ego. Są one drogowskazami, które
kierują świadomość ponad ego. Warto się nimi inspirować, jednak nie przyjmować
jako prawdę ostateczną, póki sam tego nie poczujesz. Ten tekst może pomóc Ci
ulokować się w tej rzeczywistości. Poczuć czym jesteś z punktu widzenia
rzeczywistości. Bez zbędnych interpretacji cywilizacyjnych i wymysłów ego.
Wyobraź sobie czystą świadomość (lub czyste światło). Istnieje, trwa, świeci
samo z siebie. Nie ma poza nim nic.
Jest samo światło, świadomość. W pewnym momencie postanowiła doświadczyć
wszystkiego, co jest w stanie stworzyć. Doświadczyć całego, wydaje się
nieskończonego, wachlarza wibracji. Świadomość wyraziła wolę zbadania swoich
możliwości. Tym samym zaczęła zwalniać
swoje wibracje, zaczęło się pojawiać opóźnienie, które stworzyło przestrzeń do doświadczania.
Stworzenie świata. Rozprzestrzeniła się więc na wszystkie strony tworząc w
czasoprzestrzeni opóźnienie, tym samym tworząc wachlarz wibracji.
Od najwyższych, do najniższych (najszybciej się oddalających).
Opóźnienie jest zaniżeniem wibracji i ma związek z zainicjowanym początkowo
ruchem. Tym sposobem zostały stworzone wszelkie wibracje wszechświata.
Od bardzo subtelnych i wysoko wibracyjnych planów po materię. Świat fizyczny
(materia) ma najniższą wibrację, dlatego jest to jakby zaniżona wibracja
pierwotnej świadomości. Wszystko wyłoniło się z „pierwotnej przyczyny”, która
jest inicjatorem procesu doświadczania. Wszystko co dzieje się w tym
wszechświecie jest stworzone za wyrazem „woli pierwotnej świadomości” –
niektórzy zwą to Bóg. Jest to świadomość, która zaczęła doświadczać siebie na
wszystkie możliwe sposoby. Kiedy świadomość doświadczyła materii, zaczęła się
dalej rozwijać. Nieustanny ruch zainicjowany przez pierwotną wolę działał
w kierunku rozwoju... Materia zmieniała swoje wibracje, tworząc coraz bardziej
złożone rzeczy. Nieustanny taniec życia i najprzeróżniejszych wibracji energii.
Kiedy wibracje materii i subtelniejszej energii zaczęły się nawzajem przenikać,
zaczęło się tworzyć życie.
Ruch w materii zaczął być organizowany przez wyższą energię. Wygląda to tak,
jakby wibracje subtelniejszej energii współgrały i wpływały na wibracje niższe.
Energia życia zaczęła wpływać na materię.
Wszelkie ruchy energii życia wpływały bezpośrednio na zachowanie atomów
fizycznych. Organizowały je w formy i kształty. Tym samym materia zaczęła żyć.
Powstały pierwsze organizmy, które były nieustannie wprawiane w ruch życia,
dzięki cykliczności wibracji. Wszystko zaczęło się rozwijać i tętnić życiem.
Powstało zróżnicowanie samego życia – za sprawą różnych kombinacji materii i
organizującej energii. Różnorodne kombinacje splotów energetycznych stworzyły
różnorodne formy życia. Energia ciągle jest w ruchu, dlatego następuje
nieustanna zmiana wibracji, zmienia się forma życia. Cały wszechświat
ewoluuje. Wszystko jest nadal splotem wibracji. W dalszej części procesu, świadomość zaczęła
doświadczać jeszcze szerszego swojego pola przechodząc na świat astralny
(uczuć). Tu energie jeszcze subtelniejsze (o mniejszym opóźnieniu) zaczęły się
splatać z powstałymi już formami życia. Powstały bardzo zaawansowane istoty,
które nie tylko trwały w materii i żyły, ale zaczęły również odczuwać. Pojawił
się w ich polu ruch energii o wysokich wibracjach – pojawiły się uczucia. Jest
to widoczne u zwierząt, które nie tylko są materialne, żyją ale i odczuwają. W
ich polu jest wiele wibracji. Cały
proces można nazwać ewolucją, jednak widzę to jako proces „poznawania siebie”
przez pierwotną świadomość.
Można to nazwać procesem miłości.
Wszystko co istnieje, jest zanurzone w tej pierwotnej świetlistości, ponieważ
istnieje – jest utrzymywane przy życiu, w nieustannym inteligentnym ruchu. Jest
to proces wprawiający w podziw. Proces pełen piękna i doskonałości. W pewnym
momencie świadomość doszła do poznawania tzw. pola mentalnego. W istotach
pojawiły się jeszcze wyższe wibracje, które złączyły się w polu ciała.
Człowiek jest właśnie istotą, która jest na etapie doświadczania świata
mentalnego (oraz wszystkich pozostałych). Jest splotem całego wachlarza
wibracji wszechświata. Od materii, poprzez energię organizującą życie, uczucia
i pole mentalne, czyli całe myślenie.
Warto zauważyć, że wyższe wibracje zawsze organizują niższe
przejawy energii. Tak wysoko wibracyjne myśli wpływają na uczucia, te z
kolei na energię życia. Energia życia bezpośrednio organizuje ciało materialne.
Dzięki temu, wyrażając wolę możemy poruszać ciałem.
Jest to organizacja atomów materii poprzez myśl. Doświadczenie pole mentalnego
jest samo w sobie bardzo ciekawe. Jakby pierwotna świadomość badała wszystkie
możliwości planu mentalnego, od totalnego zamroczenia, do samoświadomości – to
ją zbliża do poznania samej siebie. Każdy człowiek jest indywidualną cząstką
świadomości, która poznaje na różne sposoby wszechświat. Tu widać jak doskonale
trwa proces samopoznania, który został zainicjowany miliardy lat temu. Świat
mentalny umożliwia tworzenie pojęć i podziałów, a także świadome organizowanie
niższych światów. Dlatego wolnym wyborem staje się wytworzenie w sobie bólu lub
przyjemności. Tworząc na planie mentalnym myśl, możemy świadomie zmienić niższe
plany, takie jak uczucia, przepływ energii czy materię. Tu wyraźnie widać, że
każdy ma wpływ całkowity na swoje przejawianie się. Każdy doświadcza tego,
czego chce. Każdy jest częścią
świadomości globalnej, która doświadcza życia w najróżniejszych aspektach. Tak
więc szeroko pojęte cierpienie częścią tego procesu. Wytworzone po to, by „zbadać”
całą totalność stworzenia i być jej świadomym. Świadomość bada, co da się w
polu mentalnym zdziałać, by być świadoma swojego stworzenia i możliwości. Jest
to proces naturalny i rozwijający się ku totalnej świadomości.
Wszechświat nie nazywa cierpienia czymś złym. Jest to po prostu pewien ruch
energii. Sam w sobie czysty, jednak umysł interpretuje go jako cierpienie.
Można powiedzieć, że ból jest mechanizmem, który nie pozwala doświadczać „tego
samego” i trzyma całą ewolucję w fazie trwania. Bez bólu wszelkie życie szubko
by wyginęło, na skutek samych ruchów materii. Dzięki uczuciom, życie może
przetrwać tworząc pewien ruch zwany bólem. On to nie pozwala zwierzętom wbiegać
w ogień, skakać ze skał itp. W dalszej części mechanizm ochrony życia staje się
instynktem. Wszechświat cały czas „bada
i szuka” najlepszej drogi. Poznaje siebie przez istnienie. Rozwija
się, trwając cały czas w teraźniejszości tak, aby osiągnąć świadomość samego
siebie. Wydaje się, że jest to już bliskie, ponieważ ludzie budzą się ze snu o
materii. Zaczynają dostrzegać wszechświat jako jedność. Wychodzą świadomością
ponad ograniczenia ego. Widzą, że są przejawem wszechświata i pierwotnej
świadomości, która doświadcza samej siebie. To również jest naturalny proces.
Ego jest pewnym fenomenem powstałym na planie wysoko wibracyjnej energii.
Świadomość będąc na planie mentalnym (a więc jeszcze w drodze rozwoju) jest
ograniczana przez ten plan w pewien specyficzny sposób.
Po prostu zaczyna utożsamiać się z myślami będącymi na tym planie. Oczywiście
na wcześniejszych stopniach ewolucji robiła to samo i utożsamiała się z danym
planem wibracyjnym. Tak jak zwierzęta ograniczają się do uczuć, a rośliny do
energii życia. Jednak nie było to tak „bolesne”,
ponieważ nie było rozumiane. Przykładowo świadomość ograniczona do planu
astralnego (u zwierząt), była ograniczona do uczuć i emocji, jednak nie
tworzyła z tego mentalnego cierpienia i poczucia, że jest to w jakiś sposób
złe. Zwierzęta czując ból (czyli ruch
energii życia) działały odpowiednio, by ten ruch zmienić. Nie tworzyły z tego
problemu. Człowiek natomiast może trwać w cierpieniu przez cały czas. Ma wolny
wybór, który raz jest błogosławieństwem, a raz przekleństwem.
Ty zatem wybierasz jak organizujesz swoje istnienie. „Iluzja nie jest czymś, co
znosisz, lecz czymś, co wybierasz. Iluzję można wykorzystać, jeśli się wie, że
to iluzja, a można wiedzieć, że to iluzja, jeśli się ją wykorzysta. To okrężny
proces, jak samo Życie. Dziesięć iluzji: Istnieje potrzeba. Istnieje przegrana.
Istnieje podział. Istnieje niedobór. Istnieje wymóg. Istnieje osąd. Istnieje
potępienie. Istnieje uwarunkowanie. Istnieje wyższość. Istnieje niewiedza. Kim
jestem? Kim jestem? Kim jestem? I kim teraz postanawiam być? To jedyne
pytanie, jakie stawiał sobie Bóg. To jedno ma znaczenie i to jedno twoja dusza
stara się rozstrzygnąć przez całe twoje życie, w każdej chwili. Nie dowiedzieć
się. Rozstrzygnąć. Albowiem życie nie polega na odkrywaniu, lecz
na tworzeniu. Każdy czyn to akt samookreślenia. Bóg nieustannie siebie samego
stwarza na nowo i doświadcza. Tym samym zajmujesz się tutaj ty. Aby
móc doświadczyć, Czym Jesteś W istocie, doświadczasz czegoś innego, czym nie
jesteś. Właściwie nie ma rzeczy, którą byś nie był. Jesteś wszystkim, całością.
Bóg to Całość, Bóg to wszystko. Lecz, abyś ty (Bóg) mógł poznać tę cząstkę,
którą obecnie wyrażasz, musisz wyobrazić sobie, że jest coś, czym nie jesteś.
To Iluzja Życia. Dlatego zrób z Iluzji użytek, bądź wdzięczny, że są.
Zrozumienie, że Iluzje są zbiorowym omamem, to pierwszy krok na drodze do
wykorzystania ich zgodnie z przeznaczeniem, ale to jeszcze nie wszystko. Trzeba
bowiem zdecydować, co oznaczają. Istoty oświecone zdają sobie sprawę z
istnienia Iluzji, nie odrzucają ich (pamiętaj, że przekreślenie ich równałoby
się przerwaniu życia, jakie znacie), ale doświadczają ich jako swej
przeszłości, niejako teraźniejszości. Podtrzymują w sobie nawzajem pamięć o
nich, ale wystrzegają się traktowania ich, jakby stanowiły obecną
rzeczywistość. Ale obojętnie, czy doświadczasz ich w swojej teraźniejszości czy
jako okruchów przeszłości, ważne jest, aby widzieć jasno, czym są – Iluzjami.
Wówczas możesz rozporządzać nimi do woli. Celem Iluzji jest właśnie
dostarczenie kontekstu dla doświadczenia każdego aspektu siebie. Jako
przygotowanie gruntu pod twoje spotkanie ze Stwórcą wskazane jest odsunięcie od
siebie Iluzji, włącznie ze złudzeniem odrębności twej własnej i Stwórcy. To właśnie
odbywa się tutaj. Na tym polega zadanie tych wszystkich rozmów z Bogiem. Chodzi
ci o to, aby żyć w obrębie iluzji, ale nie w iluzji. Od pewnego czasu
stało się dla ciebie widoczne, że w Iluzjach tkwi usterka. Powinno to było
uzmysłowić ludziom, że iluzje to błąd, co do jednej. Lecz ludzie przeczuwali,
że nie mogą odrzucić Iluzji, bo dobiegłaby tym samym końca rzecz o
doniosłym znaczeniu. I mieli rację. Ale postąpili niewłaściwie. Zamiast
przejrzeć Iluzje jako iluzje właśnie i użyć ich do celu, do jakich były
przeznaczona, uznali, że muszą naprawić tkwiącą w nich usterkę.
Rozwiązaniem było nie usunięcie usterki, ale dostrzeżenie jej i przypomnienie
sobie tego, co w głębi duszy przeczuwaliście. Dlatego nie mogliście odrzucić
iluzji bez jednoczesnego przekreślenia rzeczy o doniosłym znaczeniu. Racją bytu
Iluzji jest zapewnienie umiejscowionego pola odniesienia, w ramach którego
możesz stworzyć siebie na nowo w kolejnym najwspanialszym wydaniu swojej
najświetniejszej wizji siebie. Sam wszechświat jest takim polem odniesienia. To
zarówno jego definicja jak i cel. Dzięki niemu życie może być wyrażane i
doświadczane na płaszczyźnie fizykalnej. Ty stanowisz umiejscowioną postać tego
samego pola odniesienia, jak wszyscy i wszystko dokoła. Innymi słowy, to umiejscowiony
Bóg. Poza obrębem tego pola możesz jedynie poznać siebie jako Wszystko Co Jest.
A Wszystko Co Jest nie może siebie takim doświadczyć, skoro nie ma nic innego.
W braku tego, czym nie jesteś, To Czym Jesteś nie może zaistnieć. Nie
można tego doświadczyć, poznać. Tłumaczyłem ci, że nie ma „wolnego” bez
szybkiego. Nie ma „dołu” bez góry. Nie ma „tam” bez tutaj. Pod nieobecności
Iluzji jesteś, całkiem dosłownie, ni tu ni tam. Dlatego też zbiorowym
wysiłkiem stworzyliście te znakomite Iluzje. Cały świat, Wszechświat nawet,
jako swoje dzieło. Dostarczyło to wam sposobności w postaci pola odniesienia, w
ramach którego możecie postanawiać i ogłaszać, stwarzać i wyrażać, doświadczać
i realizować To Czym Jesteście W Istocie. Wszyscy jesteście w to zaangażowani.
Bez wyjątku. Każde z indywidualnych upostaciowań Boskości, jakimi jesteście.
Staracie się poznać, określić siebie. Wyrażanie chwały swej prawdziwej istoty w
konfrontacji z Iluzją – na tym polega dążenie do mistrzostwa duchowego. Należy
jednak przy tej okazji zaznaczyć, że Iluzje potrafią sprawiać wrażenie bardzo
realnych. Zrozumienie, że Iluzje są zbiorowym omamem, to pierwszy krok na
drodze do wykorzystania ich zgodnie z przeznaczeniem, ale to jeszcze nie
wszystko. Trzeba bowiem zdecydować, co oznaczają. Na końcu zaś wybiera się ten
przejaw Boskości (cząstkę jaźni), której pragnie się doświadczyć w
umiejscowionym polu odniesienia („sytuacji” czy „okolicznościach” w waszym
nazewnictwie), napotkanym (stworzonym) przez siebie.
Oto
w skrócie ów proces: A. Rozpoznaj Iluzję jako Iluzję. B. Zdecyduj, co ona
oznacza. C. Stwórz siebie na nowo. Wykorzystać te Dziesięć Iluzji można na wiele
sposobów, tak jak na wiele sposobów można ich doświadczać. Mogą występować w
przebraniu obecnej rzeczywistości lub pod postacią wspomnień z przeszłości. Ta
ostatnia forma jest używana przez wysoko rozwinięte kultury i istoty. Istoty
oświecone zdają sobie sprawę z istnienia Iluzji, nie odrzucają ich (pamiętaj,
że przekreślenie ich równałoby się przerwaniu życia, jakie znacie), ale
doświadczają ich jako swej przeszłości, nie jako teraźniejszości. Podtrzymują w
sobie nawzajem pamięć o nich, ale wystrzegają się traktowania ich, jakby
stanowiły obecną rzeczywistość. Ale obojętnie, czy doświadczasz ich w swojej
teraźniejszości czy jako okruchów przeszłości, ważne jest, aby widzieć jasno,
czym są – Iluzjami. Wówczas możesz rozporządzać nimi do woli. Jeśli masz ochotę
doświadczyć określonej cząstki siebie, masz do dyspozycji Iluzje. Każdą z
nich można wykorzystać w celu doświadczenia licznych aspektów twojej
tożsamości, można też łączyć Iluzje dla doświadczania wielorakich aspektów czy
jednego aspektu na wiele sposobów. Na przykład, Pierwszą i Czwartą Iluzję –
Potrzeby i Niedoboru – można ze sobą powiązać, aby objawić niuans swej
prawdziwej istoty zwany zaradnością. Nie można zaznać swojej zaradności, gdy
nie ma czemu zaradzić. Z pomocą Iluzji Potrzeby i Niedoboru można najpierw
pielęgnować w sobie ideę niedostatku, a następnie temu zaradzić. Powtarzanie
tego może przywołać doświadczenie, w którym wykazujesz swoją zaradność,
umiejętność sprawiania, że zawsze będziesz miał pod dostatkiem tego, co ci
potrzeba. Doświadczenie to zostanie usankcjonowane przez Ostateczną
Rzeczywistość. Weźmy kolejny z niezliczonych przykładów. Drugą i Szóstą Iluzję
– Przegranej i Osądu – można połączyć dla uzyskania konkretnego efektu czy
doznania. Możesz wyobrazić sobie, że zawiodłeś w czymś, wówczas możesz sam
siebie osądzić lub zdać się na osąd innych. Następnie możesz wznieść się ponad
swą „porażkę”, zgiąć rękę w geście wyrażającym „Ja wam jeszcze pokażę” i w
końcu zatriumfować! To wyśmienite przeżycie, niemal każdy sprawiał je sobie po
wielokroć. Lecz jeśli stracisz z oczu to, że Przegrana i Osąd są Iluzjami,
łatwo możesz w nich ugrzęznąć i wtedy przyjmą pozory okrutnej rzeczywistości.
Od „okrutnej rzeczywistości” życia można uwolnić się przez rozpoznanie Iluzji
jako omamów właśnie. Iluzje można dowolnie ze sobą łączyć – Podział z Potrzebą,
Potępienie z Wyższością, Niewiedzę z Wyższością, Niedobór i Potępienie z
Przegraną, i tak dalej. W pojedynkę czy w zespole, Iluzje stanowią
znakomite kontrastowe pola odniesienia, na tle których można
doświadczyć swej prawdziwej istoty. Wielokrotnie słyszałeś już, że w świecie
względności nie możesz doświadczyć, Kim Jesteś, inaczej niż w zestawieniu z
tym, czym nie jesteś. Celem Iluzji jest właśnie dostarczenie kontekstu dla
doświadczenia każdego aspektu siebie, sposobności do wybrania
Najszczytniejszego Aspektu, jaki w danej chwili zdołasz sobie wyobrazić. Rozpatrzmy
teraz Iluzje po kolei, wraz z przykładami ich wykorzystania do stwarzania
siebie na nowo. Pierwsza Iluzja, Iluzja Potrzeby może posłużyć do doświadczenia
tego ogromnego składnika twej prawdziwej tożsamości, który daje się ująć jako:
to, co niczego nie potrzebuje. Niczego ci nie potrzeba do tego, abyś istniał, i
niczego ci nie potrzeba do tego, abyś istniał wiecznie. Iluzja Potrzeby stwarza
pole odniesienia, w ramach którego możesz tego zaznać. Właśnie kiedy przenikasz
Iluzję na wylot, sięgasz Ostatecznej Rzeczywistości. Iluzja dostarcza
kontekstu, w obrębie którego można zrozumieć Ostateczną Rzeczywistość.
Ostateczna Rzeczywistość jest taka, że posiadasz już wszystko, czego twoim
zdaniem potrzebujesz. Nosisz to w sobie. Jesteś tym. Masz w sobie to,
czego potrzebujesz i dlatego dobywasz z siebie wszystko, czego w danej chwili
ci potrzeba. Wynika stąd, że w gruncie rzeczy niczego nie potrzebujesz. Jednak
aby to zrozumieć, poznać na drodze doświadczenia, musisz przejrzeć Iluzję
Potrzeby, rozpoznać ją jako iluzję. Przejrzeć Iluzję Potrzeby możesz przez
zwrócenie uwagi na to, czego twoim zdaniem potrzebujesz w tej chwili – to
znaczy, na to, czego twoim zdaniem nie masz, a uważasz, że musisz mieć – i
dostrzeżenie, że choć jesteś bez tego, mimo to wciąż jesteś. Niesie to ze
sobą doniosłe następstwa. Skoro jesteś tu i teraz, bez tego, co twoim zdaniem
jest ci potrzebne, to dlaczego sądzisz, że tego potrzebujesz? To kluczowe
pytanie. Otwiera złote drzwi, drzwi do wszystkiego. Następnym razem kiedy
wyobrazisz sobie, że czegoś potrzebujesz, zapytaj siebie: „Dlaczego uważam, że
jest mi to potrzebne?”. To dociekanie przynosi wolność. To wolność w siedmiu
słowach. Jeśli widzisz jasno, zdasz sobie sprawę, że nie potrzebujesz „tego”,
cokolwiek by to było, nigdy nie potrzebowałeś i wszystko to sam
wymyśliłeś. Nawet powietrza, którym oddychasz, nie potrzebujesz. Zauważysz to w
chwili śmierci. Powietrza potrzebuje tylko twoje ciało, a ty nie jesteś twoim
ciałem. Ciało to nie ty. To twoje cudowne narzędzie. Lecz nie potrzebujesz
swojego obecnego ciała do dalszego tworzenia. Informacja zabrzmi miło w
abstrakcyjnym sensie, ale nie złagodzi w niczym twego strachu przed utratą
ciała, rodziny i warunków, w jakich się znajdujesz. Uśmierzyć takie lęki można
jedynie przez nabranie, wzorem Mistrzów, dystansu. Mistrzowie ćwiczą nieprzywiązywanie
się, zanim śmierć pokaże im, że życie w ciele jest złudzeniem. Jednak dla tych,
którzy nie osiągnęli tego poziomu, często konieczne jest świadectwo, jakiego
dostarcza śmierć .Kiedy już oddzielisz się od ciała (to znaczy, kiedy
„umrzesz”), natychmiast spostrzeżesz, że ten stan w niczym nie przypomina
przerażającego doświadczenia, o którym tyle słyszałeś. Zobaczysz, że jest czymś
chwalebnym, nieskończenie przerastającym uwięzienie w fizycznej postaci, bez
względu na to, jakie związki zbudowała twa ostatnia postać. Nabranie dystansu
przyjdzie wówczas łatwo. Można osiągnąć mistrzostwo duchowe będąc jeszcze w
postaci fizycznej, nie trzeba czekać na oddzielenie od niej, aby zaznać chwały
Życia i swojej prawdziwej istoty. Można tego dokonać przez oderwanie się od
ziemskich spraw jeszcze przed śmiercią. Wystarczy w tym celu posłużyć
się Iluzją Potrzeby, przejrzeć ją wylot. Odbywa się to przez głębsze
zrozumienie zarówno życia jak i śmierci, tego, ze śmierć taka, jak sobie ją
przedstawiałeś, nie istnieje, a Życie trwa wiecznie. Gdy to pojmiesz, możliwe
stanie się oderwanie od wszystkiego, włącznie z samym Życiem – ponieważ wiesz,
że skoro życie toczy się naprzód bez końca, możesz znów zbudować związki, jak również
na nowo przeżywać te, które jak sądziłeś, straciłeś bezpowrotnie.
Wszelkich ziemskich form przywiązania można doświadczyć w „przyszłym życiu”,
nic nie zostanie stracone. Stopniowo wyswobodzisz się ze swoich więzi, gdyż
zdasz sobie sprawę z nadzwyczajnych możliwości dalszego rozwoju, jakie stwarza
ci nieustające Życie. Lecz nigdy nie przestaniesz kochać tych, których
pokochałeś, w tym czy jakimkolwiek innym życiu, i w pełni zjednoczysz się z
nimi swą istotą, ilekroć zapragniesz. Jeśli zatęsknisz za kimś, kto jeszcze
żyje w postaci fizycznej na Ziemi, możesz połączyć się z nim z prędkością
myśli. Jeśli zatęsknisz za kimś, kto odszedł z tego świata, za ukochaną osobą,
która zmarła przed tobą, możesz się z nią spotkać po swojej śmierci, jeśli
takie będzie twoje życzenie, lub w dowolnej chwili, kiedy zechcesz – z
prędkością myśli. To jedynie przedsmak przyszłych cudów. Więcej szczegółów
podam następnym razem, w przekazie dotyczącym właśnie umierania z Bogiem. Nie
można umrzeć bez Boga, ale można sobie to wyobrazić. To piekło zrodzone w
waszej wyobraźni, którego groza dała początek wszystkim innym odczuwanym przez
ciebie lękom. Lecz ty nie masz się czego bać i nic ci nie potrzeba, gdyż nie
tylko nie można umrzeć bez Boga, ale i żyć bez Boga nie sposób. Ponieważ Ja
jestem tobą, a ty Mną, i nic nas nie rozdziela. Nie możesz umrzeć beze Mnie
dlatego, że nigdy nie możesz znaleźć się w stanie, który można nazwać „bez
Boga”. Jestem Bogiem, Wszystkim Co Jest. Ponieważ jesteś częścią Całości,
jestem tobą. Dotyczy to całego ciebie, w najdrobniejszych
szczegółach. A skoro Wszystko Co Jest, jest zawsze przy tobie, niczego nie
potrzebujesz – i taka jest twoja prawdziwa istota. Gdy to zrozumiesz do głębi,
odmieni się całkowicie twój sposób bycia. Staniesz się nieustraszony – a jest
to stan błogosławiony, gdyż brak lęku sprawia, że nie ma nic strasznego .I
odwrotnie, obecność strachu przyciąga rzeczy, których się boisz. Strach to
silne uczucie, a silne uczucie ma stwórczą moc. Dlatego natchnąłem was tą
myślą: „Nic nie jest straszne oprócz samego strachu”. Można żyć bez lęku, gdy
się wie, że każdy wynik jest doskonały – włącznie z tym, którego boisz się
najbardziej, czyli śmiercią. Wyjawiam ci to wszystko tutaj i teraz. – Gdy się
przyjrzysz bliżej swojemu życiu, zobaczysz, że nigdy nie brakowało ci tego, co
potrzebowałeś do przeżycia kolejnej chwili, i w rezultacie, do znalezienia się
w swym obecnym położeniu. Świadczy o tym to, że tu jesteś. Widocznie
nic więcej nie było ci potrzeba. Mogłeś co prawda chcieć, ale niczego innego nie potrzebowałeś.
Wszystkie twoje potrzeby zostały zaspokojone. To zdumiewające objawienie, lecz
zawsze prawdziwe. Wszystko, co świadczy o czymś przeciwnym, to jedynie pozory,
podszyte lękiem. Ale: „Nie lękajcie się, gdyż jestem z wami”. Gdy wiesz, że
wszystko w końcu układa się doskonale i nie masz czego się bać, okoliczności,
które kiedyś określiłbyś jako groźne, ukazują się nagle w innym świetle. W
rzeczy samej, widziane są w świetle, a nie w mroku, i zaczynasz postrzegać
zagrożenia jako „przygodę”. Taka zmiana spojrzenia może nadać twojemu życiu
nowy kształt. Będziesz mógł żyć bez lęku i doświadczać chwały, do której
zostałeś stworzony. Rozpoznanie Iluzji Potrzeby jako iluzji pozwala ci
wykorzystać tę iluzję zgodnie z jej przeznaczeniem - jako narzędzia, z pomocą
którego można doświadczyć tej chwały i poznać swoją prawdziwą istotę. Na
przykład, złudzenie, że potrzebujesz swojego ciała, daje ci bodziec do tego,
abyś o nie dbał, chronił je i nie nadwerężał go. W ten sposób ciało może
posłużyć większej chwale, do jakiej zostało przeznaczone. Z kolei iluzja, że
potrzebujesz związku z drugą osobą, podobnie pobudza cię do tego, abyś dbał o
niego, strzegł go i nie nadużywał go. W ten sposób związek z drugą osobą może
posłużyć większej chwale, do jakiej został przeznaczony. To samo dotyczy
wszelkich innych rzeczy, które w twoim wyobrażeniu są ci
potrzebne. Użyj tego wyobrażenia. Zrób z niego praktyczny użytek.
Lecz pamiętaj, że korzyść płynie z niego tylko wtedy, gdy zdaje sobie sprawę z
jego iluzyjności. Jak tylko uwierzysz w jego realność, twoja ostrożność
(rozsądne zastosowanie Iluzji) przerodzi się w lęk, zaczniesz kurczowo trzymać
się rzeczy. Miłość zamieni się w zaborczość, a zaborczość w opętanie. Wpadłeś w
pęta przywiązania. Zagubiłeś się w Iluzji. A zagubienie się w Iluzji Potrzeby
oznacza, że naprawdę jesteś zgubiony. Iluzja Potrzeby to największa z iluzji.
Jest pierwsza i zarazem najpotężniejsza. Na niej opierają się wszystkie inne.
Ty zaś w swej prawdziwej istocie jesteś bez potrzeb, i to twoja
prawdziwa istota się gubi. Często mówi się o kimś, że „próbuje się
odnaleźć”. To święta prawda. Wszyscy staracie się odnaleźć swoją
tożsamość. Lecz tego nie znajdziesz poza sobą. To, czego szukasz, możesz
odnaleźć tylko we własnym wnętrzu. Tylko w głębi siebie znajdziesz odpowiedź na
pytanie, „Dlaczego uważam, że potrzebuje tej zewnętrznej osoby, miejsca czy
rzeczy?” Tylko tam może wrócić ci pamięć o tym, że niczego nie potrzebujesz.
Zrozumiesz wówczas, co znaczy, „Kiedyś byłem zagubiony, ale teraz się
odnalazłem “. Odnalazłeś swoją prawdziwą tożsamość. Użyłeś Pierwszej Iluzji,
aby doświadczyć siebie jako Boskiej istoty, która niczego nie potrzebuje, gdyż
każda jej potrzeba jest zawsze zaspokajana. Kiedy przebudzisz się do tej
prawdy, zaznasz jej więcej w swoim codziennym życiu. I staniesz się dosłownie
takim, jakim siebie znasz. Pamiętaj. Stajesz się takim, jakim siebie
znasz. Druga Iluzja, Iluzja Przegranej,
Może być wykorzystana do doznania niemożności przegrania pod żadnym względem.
Nic nie stanowi porażki, lecz tylko wnosi swój wkład w proces, jaki
przechodzisz w celu osiągnięcia tego, co pragniesz osiągnąć, doświadczenia
tego, czego pragniesz doświadczyć. A doświadczyć pragniesz tego, Kim Naprawdę
Jesteś. Lecz doświadczenie tego, Kim Naprawdę Jesteś, jest niemożliwe, jeśli
nie ma tego, czym nie jesteś. Wiedz zatem, że gdy doświadczasz tego, czym nie
jesteś, to nie jest przegrana, tylko sposób na doświadczenie
tego, Kim Jesteś Naprawdę. Powiedziałem rzecz bardzo ważną, a łatwo jest
prześlizgnąć się po takich stwierdzeniach i przeoczyć ich ogromne znaczenie.
Dlatego je powtórzę. Gdy doświadczasz tego, czym nie jesteś, to nie
jest przegrana, tylko sposób na doświadczenie tego, Kim Jesteś
Naprawdę. Tak więc, kiedy tak zwana „porażka” nawiedza twoje życie, nie
potępiaj jej i nie osądzaj źle. Umacniasz to, przed czym się bronisz. Spojrzyj
mu prosto w oczy, a zniknie. To znaczy, rozwieje się jego złudna postać.
Zobaczysz, czym jest naprawdę, tak jak zobaczysz, Czym Ty Jesteś Naprawdę. Gdy
z pomocą Iluzji Przegranej dostrzeżesz to, czego dowiedziałeś się
(przypomniałeś sobie) o życiu, i zdopingujesz się do zastosowania nabytej
wiedzy, Iluzja ta stanie się narzędziem, które pozwoli ci dostrzec, że zawsze
odnosisz sukces. Sposobem na wyplątanie się z Iluzji Przegranej jest po prostu
postrzeganie wszystkiego jako czegoś, co składa się na twój sukces. Wszystkie
rzeczy przyczyniają się do twej wygranej, prowadzą do twej wygranej, stanowią
element procesu, dzięki któremu doświadczasz swej wygranej. Wielu ludzi
intuicyjnie to rozumie, między innymi naukowcy. Kiedy przystępują do ważnego
eksperymentu, nie tylko przewidują porażkę, delektują się nią. Prawdziwy
badacz wie doskonale, że „nieudany” eksperyment wskazuje drogę do ostatecznego
sukcesu. To, że coś „nie układa się po twojej myśli”, nie jest równoznaczne z
porażką, tak jak to, że coś „układa się po twojej myśli”, nie jest równoznaczne
z powodzeniem. Kiedy długo pożyjesz na tym świecie, wiele razy przekonasz się,
że jest wręcz przeciwnie. Kolejne porażki, jak je określasz, to w rzeczywistości
sukcesywne doświadczenia. Jak więc może być przegraną doświadczenie, które
nazywasz „sukcesywnym”? Niemniej, Iluzja Przegranej jest konieczna do
tego, aby doznać uniesienia wygranej. Jeśli „wygrywasz” we wszystkim, wówczas
nie doświadczysz wygranej w niczym. Będziesz jedynie uważał, że robisz to, co
robisz, ale nie poczujesz smaku zwycięstwa ani chwały swojej prawdziwej istoty,
ponieważ będzie brakowało pola odniesienia, w którym można by to zauważyć.
Jeśli w grze za pierwszym razem podasz piłkę tak, że dojdzie do jej przyłożenia
w bramce, na pewno będzie powód do radości. Ale jeśli dojdzie do przyłożenia z
każdego twojego podania, radosne podniecenie szybko minie. Przestanie to
cokolwiek znaczyć. Będą same podania prowadzące do przyłożenia i stracą one
sens, cel. Życie przebiega w cyklach. Właśnie te cykle nadają sens życiu. Tak
naprawdę, nie ma czegoś takiego jak przegrana. Jest tylko sukces,
objawiający swe różnorodne oblicza. Podobnie nie ma czegoś, co nie jest Bogiem.
Jest tylko Bóg, objawiający swe różnorodne oblicza. Czy widzisz zbieżność? Czy
widzisz wzorzec? Ujrzenie tego zmienia wszystko. Kiedy to stanie się dla ciebie
jasne, natychmiast przepełni cię wdzięczność i zadziwienie. Wdzięczność za
wszystkie „porażki” twego życia, zadziwienie tym, że tak długo musiały czekać
na „odkrycie” wszystkie te skarby, jakie ci dano. Zrozumiesz wreszcie, że
naprawdę „posyłam ci same anioły” i „zsyłam na ciebie same cuda”. W tej chwili
wglądu będziesz wiedział, że twój sukces jest nieunikniony. Pamiętaj o tym
zawsze. Twój sukces jest nieunikniony. Trzecia Iluzja, Iluzja Podziału, Może
posłużyć do doświadczenia jedności ze wszystkim. Jeśli zjednoczysz się z czymś
na dłużej, przestaniesz po pewnym czasie zauważać, że „ty” jesteś. Poczucie
„ciebie” jako odrębnego tworu zaniknie. Często doznają tego osoby, które są ze
sobą od dawna. Zaczynają tracić swoją indywidualną tożsamość. To cudowne – w
pewnych granicach. Lecz cały urok ulatuje, gdy doświadcza się Jedności bez
końca, ponieważ w braku Podziału Jedność staje się niczym. Zamiast
doświadczenia ekstazy jest próżnia. Gdy nie ma
podziału, nigdy, Jedność to nicość. Dlatego z Mojego natchnienia
napisano: Niech w waszej wspólnocie będą wolne miejsca. Pijcie z pełnego
naczynia, ale nie z tego samego naczynia. Kolumny, na których wspiera się
budowla, stoją osobno, a struny lutni, choć rozedrgane tą samą muzyką, są
oddzielne. Całe życie to proces doświadczania na przemian Jedności i
oddzielenia, Jedności i oddzielenia. To sam rytm Życia. W rzeczy samej, to
rytm, który tworzy Życie. Powiadam ci raz jeszcze: Życie to cykl, jak wszystko,
co się na nie składa. Tam i z powrotem, tam i z powrotem. Razem, osobno. Razem,
osobno. Kiedy rzecz jest osobno, zawsze jest razem, gdyż naprawdę nie może się
wyodrębnić, jedynie powiększyć. Może wydawać się oddzielna, ale wciąż jest
częścią. Wasz wszechświat był kiedyś niewyobrażalnie zjednoczony, zbity w
punkt, w porównaniu z którym kropka na końcu tego zdania wydaje się ogromna.
Następnie wybuchł, lecz w istocie się nie podzielił, tylko rozszerzył. Bóg nie
może się rozerwać. Może się wydawać, że jesteśmy oderwani, ale
tworzymy jedno wspólne ciało. Ponownie doświadczamy swej przyrodzonej Jedności,
gdy pamiętamy. Kiedy widzisz innych, pozornie odrębnych, przyjrzyj im się
dobrze. Wniknij wzrokiem w głąb. Po chwili uchwycisz ich istotę. I wtedy
spotkasz tam siebie, wyczekującego. Kiedy widzisz rzeczy tego świata, inny
przejaw życia, zjawisko przyrody, pozornie odrębne, przyjrzyj im się dobrze.
Wniknij wzrokiem w głąb. Po chwili uchwycisz ich istotę. I wtedy spotkasz tam
siebie, wyczekującego. W tejże chwili zaznasz Jedności z wszystkimi rzeczami.
Kiedy wzrasta poczucie Jedności, ginie cierpienie i smutek. Cierpienie jest
bowiem reakcją na oddzielenie, a smutek ogłoszeniem jego prawdy. Lecz to prawda
tylko pozorna. Prawdziwy podział po prostu nie jest możliwy. To złudzenie. To
wspaniałe złudzenie, gdyż pozwala ci doświadczyć ekstazy Jedności, lecz mimo
wszystko złudzenie. Posłuż się Iluzją Podziału niczym narzędziem w ręku
rzemieślnika. Wykuj z jego pomocą doświadczenie całkowitego zjednoczenia. Użyj
go do stwarzania tego doświadczenia wciąż na nowo. Kiedy widzisz siebie,
gdziekolwiek spojrzysz, patrzysz oczami Boga. A gdy wzrasta poczucie Jedności,
znika z twojego życia ból i rozczarowanie. Pamiętaj o tym zawsze. Gdy wzrasta
poczucie Jedności, znika z twojego życia ból i rozczarowanie. Czwarta Iluzja,
Iluzja Niedoboru, Może posłużyć do doświadczenia obfitości. Bóg ma wszystkiego
w bród, tak jak ty. W Rajskim Ogrodzie opływałeś w dostatki, ale nie zdawałeś
sobie z tego sprawy. Zaznawałeś wiecznego życia, ale to nie miało znaczenia.
Nie robiło na tobie wrażenia, ponieważ niczego innego nie doświadczałeś. Rajski
Ogród to mit, ale opowieść o nim miała za zadanie przekazać wielką prawdę.
Kiedy masz wszystko i nie wiesz, że masz wszystko, to nie masz nic. Co znaczy
„mieć wszystko”, można się dowiedzieć, kiedy przez pewien czas ma się mniej.
Stąd Iluzja Niedoboru. Niedobór miał być dla was błogosławieństwem, dzięki
któremu mogliście doświadczyć prawdziwej i całkowitej obfitości. Lecz do tego
konieczne jest wykroczenie poza Iluzję, rozpoznanie jej jako Iluzji i
odsunięcie jej od siebie. Oto jak odsunąć od siebie Iluzję Niedoboru:
Uzupełniaj Niedobór, który dostrzegasz, ilekroć dojrzysz go wokół siebie. Tam bowiem
panuje Niedobór: na zewnątrz ciebie. Dlatego gdy dojrzysz go wokół
siebie, uzupełnij Niedobór. Nakarm głodnych, których widzisz. Odziej tych,
którzy potrzebują przyodziewku. Daj schronienie tym, którzy potrzebują dachu
nad głową. Przekonasz się wtedy, że wszystkiego masz dość. Choćbyś miał
niewiele, zawsze możesz znaleźć kogoś, kto ma jeszcze mniej. Znajdź go i użycz
mu swojej obfitości. Staraj się być nie odbiorcą, lecz źródłem. Co sam
pragniesz mieć, spraw, aby otrzymał drugi. Czego sam chciałbyś doświadczyć,
spraw, aby zaznał drugi. W ten sposób będziesz pamiętał, że wszystko to cały
czas jest w twoim posiadaniu. Dlatego powiedziano: „Czyń drugiemu tak, jak
chciałbyś, aby tobie czyniono.” Nie pytajcie, co będziecie jedli albo co
będziecie pili. Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją nie orzą, ani
zbierają do gumien, a są nakarmione. Któż z was troszcząc się może wzbogacić
swoje życie choć o jedną rzecz? I nie pytajcie, czym się przyodziejecie.
Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam
wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z
nich. Ale szukajcie najpierw królestwa niebieskiego, a wszystko inne będzie wam
dodane. A jak szukać królestwa niebieskiego? Zapewniając je innym. Będąc królestwem
niebieskim, w którym inni mogą znaleźć schronienie i
siłę. Przynosząc królestwo niebieskie, i wszelkie jego
błogosławieństwa, wszystkim, z którymi się stykasz. Stajesz się tym, co dajesz.
Pamiętaj o tym zawsze. Stajesz się tym, co dajesz. Piąta Iluzja, Iluzja Wymogu,
Może posłużyć do doświadczenia tego, że nie trzeba niczego robić, aby
doświadczyć swojej prawdziwej istoty. Tylko przez robienie rzeczy, które w
swoim wyobrażeniu musisz robić, aby nadać życiu sens, możesz dojść do stanu, w
którym pojmiesz, że to wszystko jest niepotrzebne. Zapytaj tych, których włosy
posypane są siwizną. Zapytaj tych, którzy naginali się do norm, przestrzegali
zasad. Udzielą wam rady w trzech słowach. „Kichaj na zasady.” Nie będą się
wahać. Ich odpowiedź będzie szybka i jasna. „Wyjeżdżaj poza linie.” „Nie
obawiaj się.” „Idź za głosem serca.” „Nie pozwól narzucać sobie, co masz
robić.” A u kresu życia zobaczysz, że to wszystko jest bez znaczenia – liczy
się tylko, czym byłeś, gdy to robiłeś. Byłeś szczęśliwy? Życzliwy? Łaskawy? Czy
troszczyłeś się o innych, współczułeś im, liczyłeś się z nimi? Czy byłeś hojny,
a przede wszystkim, czy byłeś miłościwy? Dla twojej duszy ma znaczenie to,
czym byłeś, nie to, co robiłeś. A przekonasz się, że twoja
dusza to twoja prawdziwa istota. Niemniej, Iluzja Wymogu, przekonanie, że są
rzeczy, które trzeba robić, może być podnietą dla twego umysłu. Jest pożyteczna
dopóty, dopóki domyślasz się, że to iluzja i nikt nie musi robić niczego
wbrew sobie. Prawda ta zarówno wyzwala, jak i przeraża. Strach bierze się z
myśli, że gdyby ludziom dać zupełnie wolną rękę, nie zostałyby zrobione rzeczy,
które naprawdę trzeba zrobić. Kto wynosiłby śmieci? Poważnie. Kto robiłby to,
czego nikt nie chce robić? Oto pytanie, oto lęk. Gdyby ludziom pozostawić zupełną
swobodę postępowania, nie byłoby chętnych do robienia rzeczy niezbędnych do
tego, aby życie na tej planecie toczyło się naprzód. Ta obawa jest
bezpodstawna. Okazałoby się, że ludzie to cudowne stworzenia. W społeczeństwie
bez nakazów, bez reguł, bez wymogów, znalazłoby się mnóstwo chętnych do
robienia tego, co jest niezbędne. W gruncie rzeczy, tylko nieliczni nie byliby
chętni, ponieważ czuliby się nieswojo jako ci, którzy nie wnoszą swojego wkładu
w powszechne dobro. W tym właśnie zawierałaby się różnica: nie w tym, co się
robi, lecz dlaczego się to robi. Powód działania byłby inny. Zamiast
robić coś z nakazu, ludzie robiliby coś z wyboru, dla wyrażenia tego,
Kim Naprawdę Są. Jest to jedyny prawdziwy powód jakiegokolwiek działania.
Odwraca to o sto osiemdziesiąt stopni paradygmat „najpierw działanie, potem
bycie”. Według tego ustanowionego przez ludzi wzorca najpierw coś się robi, a
następnie jest się czymś. W myśl nowego paradygmatu, najpierw jest się czymś, a
potem coś się robi. Jest się szczęśliwym i postępuje się jak szczęśliwa
osoba. Jest się odpowiedzialnym i postępuje się jak odpowiedzialna
osoba. Jest się życzliwym i postępuje się jak osoba życzliwa. Nie
postępuje się odpowiedzialnie, aby stać się odpowiedzialnym. Nie odnosi się
życzliwie do nikogo, aby stać się życzliwym. To wywołuje tylko urazę („Po tym
wszystkim, co zrobiłem!”), ponieważ towarzyszy temu założenie, że wszystko
zostanie wynagrodzone. Taki właśnie przypisaliście cel niebu. Niebo
przedstawiano jako wieczną nagrodę za to wszystko, co zrobiliście za życia – i
za powstrzymanie się od zrobienia tego, czego „nie wolno” było wam robić.
Uznaliście również, że musi też być jakieś miejsce przeznaczenia dla ludzi,
którzy nie czynili dobra albo czynili coś, czego nie powinni. Nazwaliście to
miejsce piekłem. Lecz Ja oświadczam wam: Nie ma takiego miejsca jak piekło. To
stan bycia. To doświadczenie oderwania od Boga, wyobrażenie, że jest się
odłączonym od samej swej jaźni i nie można się na powrót z nią połączyć. Piekło
to wieczne szukanie siebie. To, co określiliście jako niebo, jest również
stanem bycia. To doświadczenie Jedności, ekstaza ponownego zjednoczenia się ze
Wszystkim Co Jest. To poznanie swej prawdziwej istoty. Nie trzeba spełnić
żadnych wymogów, aby dostać się do nieba. Albowiem niebo nie jest miejscem, do
którego się dąży, to miejsce, w którym się przebywa,
zawsze. Lecz można być w niebie (w Jedności ze Wszystkim), a tego nie
wiedzieć. Tak jak większość ludzi. Można to zmienić, ale nie tym, co się robi.
Można to zmienić jedynie tym, czym się jest. To właśnie rozumie się przez
„Nie musicie nic robić”. Nie trzeba nic robić, tylko być. A być można tylko
Jednym. Zadziwiające jest to, że gdy stanowisz Jedno ze wszystkim, koniec
końców robisz wszystko to, co myślałeś, że „musisz “, aby zasłużyć na
nagrodę, na którą twoim zdaniem trzeba było ciężko zapracować. Z własnej
nieprzymuszonej woli czynisz innym tak, jak chciałbyś, aby tobie czynili. I nie
czynisz drugiemu, co tobie niemiło. Kiedy stanowisz Jedno, zdajesz sobie
sprawę, że nie ma „drugiego”. Lecz nawet bycie Jednym nie jest „wymagane”. Nie
można wymagać od ciebie, abyś był tym, czym już jesteś. Jeśli masz niebieskie
oczy, nie można cię zmusić, abyś miał niebieskie oczy. Jeśli masz metr
osiemdziesiąt wzrostu, nie można cię zmusić do tego, abyś miał metr
osiemdziesiąt wzrostu. A jeśli jesteś Jednym ze wszystkim, nie
można wymagać tego od ciebie. Wymóg nie istnieje. Kto miałby wymagać? I od
kogo? Jest tylko Bóg. Jam Jest Który Jest i nie ma nic innego. Użyj Iluzji
Wymogu do tego, aby dostrzec, że nie ma nic, czego można by tak naprawdę
wymagać. Lecz nie sposób poznać i doświadczyć wolności od Wymogu, jeśli nie ma
nic innego niż wolność od Wymogu. Dlatego też usilnie wyobrażacie
sobie, że pewne rzeczy są wymagane. Wychodzi wam to znakomicie. Wymyśliliście
Boga, który żąda od was doskonałości, do którego trzeba zwracać się tylko w
określony sposób, którego trzeba czcić w ściśle określonym obrządku. Musicie
wypowiadać nakazane słowa, robić nakazane rzeczy, dokładnie i bezbłędnie.
Musicie żyć na określoną modłę. Stworzywszy iluzję konieczności spełnienia
określonych wymogów dla zyskania Mojej miłości, zaczynacie teraz doświadczać
nieopisanej radości na myśl, że to wszystko wcale nie jest konieczne. Widać to
na przykładzie tych, którym trafiają się „nagrody” niezależnie od tego, czy
postępowali „jak należy” czy nie. To samo odnosi się do nagród, jakie
wyobrażacie sobie w przyszłym życiu. Lecz wasze doświadczenie po śmierci nie
jest wyróżnieniem, lecz wynikiem. To naturalny skutek naturalnego procesu
zwanego Życiem. Kiedy stanie się to dla was jasne, pojmiecie wreszcie, co
znaczy wolna wola. W tej samej chwili poznacie też swoją prawdziwą naturę,
którą jest wolność. Przestaniecie odtąd mylić miłość z Wymogiem, gdyż prawdziwa
miłość nie wymaga niczego. Pamiętaj o tym zawsze. Prawdziwa miłość nie wymaga
niczego. Szósta Iluzja, Iluzja Osądu, Może posłużyć do doświadczenia cudu
zrozumienia i akceptacji, Postanowiłeś stworzyć doświadczenie osądu po to, aby
móc radować się Bogiem, który nie osądza, i zrozumieć, że osąd w świecie Bożym
nie ma racji bytu. Tylko poznając na własnej skórze jad i gorycz osądu możesz
przekonać się, że miłość nigdy by do tego się nie posunęła. Najbardziej
dojmująco odczuwasz to, kiedy osądzają cię inni, nic bowiem nie rani tak jak
wyrok na twoją osobę. Wyrok boli, kiedy jest niesłuszny – lecz jeszcze mocniej
boli, kiedy jest uzasadniony. Wyrok wydany na ciebie przez innych dotyka do
żywego, godzi w samą duszę. Wystarczy doznać tego raz, aby wiedzieć, że osąd
nie ma nic wspólnego z miłością. W waszym złudnym świecie społeczeństwo nie
tylko dopuszcza osąd, ale również go zaleca. Stworzyliście nawet tak zwany
„wymiar sprawiedliwości”, w oparciu o pogląd, iż ktoś inny może zadecydować o
tym, czy jesteś „winny” czy „niewinny”. Powiadam ci: Nikt nigdy nie jest winny
w oczach Boga, dla Mnie wszyscy są niewinni, zawsze. To dlatego, że Moje oczy
ogarniają więcej niż wasze. Moje oczy widzą, dlaczego tak myślicie, dlaczego
tak mówicie i dlaczego tak postępujecie. Moje serce was rozumie. Z Mojego
natchnienia napisano te słowa: „Nikt nie postępuje niewłaściwie, zważywszy na
model świata, jaki przyjmuje”. To wielka prawda. Z Mojego natchnienia napisano,
„Wina i strach to jedynie wrogowie człowieka”. To wielka prawda. W wysoce
rozwiniętych społecznościach ich członkowie nigdy nie są osądzani i uznawani za
winnych czegokolwiek. Zauważa się po prostu, że coś zrobili, i unaocznia im się
skutek ich czynów. Następnie daje im się swobodny wybór działania, jakie
chcieliby w związku z tym podjąć, o ile w ogóle chcieliby podjąć jakieś
działanie. Podobnie daje się pozostałym swobodny wybór działania lub
powstrzymania się od działania w tej sprawie. Nikt tam nie robi nic względem
drugiego. Idea osądu nie przechodzi im przez myśl, ponieważ samo pojęcie kary jest
dla nich niezrozumiałe. Dlaczego Jedyna Istota miałaby dążyć do swej własnej
krzywdy? Nawet jeśli zrobiła coś szkodliwego, po co miałaby szkodzić sobie
ponownie? W jaki sposób ponowne skrzywdzenie siebie naprawia pierwszą szkodę?
To tak jakby stłuc sobie palec u nogi, a następnie, w odwecie, kopnąć siebie
dwa razy mocniej. Oczywiście, w społeczeństwie, które nie uznaje swojej
Jedności ani Jedności z Bogiem, takie porównanie pozbawione byłoby sensu. W
takim społeczeństwie osąd byłby jak najbardziej na miejscu. Osąd to nie to
samo, co ogląd. Ogląd to zwyczajne zauważanie, jak jest. Z kolei, osąd to
dojście do wniosku, że coś innego musi się kryć za tym, co widać. Oglądać to
być świadkiem. Osądzać to być sędzią. Wydawać wyrok, często bezlitosny. Osąd
godzi w duszę, poraża iluzją w ocenie twej osoby, pomijając zupełnie głębszą
rzeczywistość. Ja nie osądzę cię nigdy, przenigdy. Nawet jeśli coś zrobisz,
poprzestanę na zwykłym przyjęciu do wiadomości tego, jak jest. Niczego nie będę
ci przypisywał. Właściwie nie sposób przypisać tobie czegokolwiek, ponieważ
nigdy nie przestajesz siebie tworzyć. Jesteś dziełem w trakcie powstawania.
Nigdy nie przestaniesz siebie tworzyć. Nigdy nie jesteś tym, czym byłeś w
ostatniej chwili. Ja będę zawsze widział w tobie tego, kim teraz
postanawiasz być. Z Mojego natchnienia wyrażono to w następujący sposób:
Nieustannie stwarzasz siebie czerpiąc z pola nieograniczonych możliwości.
Nieprzerwanie stwarzasz siebie na nowo w następnym najwyższym wydaniu
najszczytniejszej wizji swej osoby. W każdej chwili rodzisz się na nowo. Tak
jak wszyscy inni. Z chwilą kiedy to pojmiesz, ujrzysz bezsens wszelkiego
oceniania siebie czy innych. To dlatego, że przedmiot osądu już nie
istnieje, kiedy go osądzasz. Zakończył swój byt. Tak jak ty zakończyłeś
swój przewód sądowy i wydałeś wyrok. Rozstaniesz się raz na zawsze z ideą Boga,
który osądza, gdyż będziesz wiedział, że miłość nigdy by się do tego nie
posunęła. W miarę poszerzania swej świadomości pełniej uzmysłowisz sobie
prawdę, że proces tworzenia siebie nie ma końca. Pamiętaj o tym zawsze. Proces
tworzenia siebie nie ma końca. Siódma Iluzja, Iluzja Potępienia, Może posłużyć
do doświadczenia tego, że zasługuje się wyłącznie na pochwałę. To może być
trudne do strawienia, bo póki co tkwisz głęboko w Iluzji Potępienia. Gdybyś
jednak nieustannie obsypywany był pochwałami, nie mógł byś tego doświadczyć.
Pochwała nic by dla ciebie nie znaczyła. Nie wiedziałbyś, co to jest. Urok
pochwały ginie, gdy nie ma nic poza tym.
Lecz wy posunęliście tę prawdę do skrajności, tak rozdmuchaliście Iluzję
niedoskonałości i Potępienia, że teraz wszelka pochwała wydaje się wam naganna
– szczególnie samochwalstwo. Nie wolno wam chwalić własnej osoby, dostrzegać (a
tym bardziej głosić) chwały swej prawdziwej istoty. Nie wolno też szafować
pochwałami w stosunku do innych. Chwalenie, doszliście do wniosku, nie jest
rzeczą dobrą. Iluzja Potępienia daje również wyraz waszemu przeświadczeniu, że
wy, a także Bóg, możecie doznać uszczerbku. Oczywiście, jest to dokładne
przeciwieństwo prawdy, ale nie możecie się o tym przekonać, nie możecie tego
doświadczyć w braku jakiejkolwiek innej rzeczywistości. Dlatego więc
powołaliście do istnienia rzeczywistość alternatywną, w której uszczerbek jest
możliwy, a Potępienie jest na to dowodem. Powtarzam: To iluzja, że wy albo Bóg
możecie doznać uszczerbku. Skoro Bóg jest Wszystkim we Wszystkim (a jestem) i
skoro Bóg jest Wszechmocny (a jestem) i skoro Bóg jest Najwyższą Istotą (to
prawda), to nie sposób Boga zranić lub skrzywdzić. A skoro wy jesteście
uczynieni na wzór i podobieństwo Boga (a jesteście), to was również nie sposób
zranić lub skrzywdzić. Potępienie to zabieg, który posłużył wam do stworzenia
kontekstu, w którym ta prawda nabrałaby znaczenia. „Uszczerbek” to jedna z
pomniejszych iluzji, jakie co dzień wykształcają się z Dziesięciu Iluzji.
Pierwsza Iluzja (Bóg i ty masz potrzeby), sprawia, że kiedy nie otrzymujesz
tego, co ci potrzebne, powstaje wrażenie, że ty i Bóg doznajecie straty czy
szkody. Stanowi to doskonałą przesłankę do zemsty. A to już nie
błahostka. Idea piekła podbiła wyobraźnię ludzką z siłą nie mającą sobie
równych – pogląd, że istnieje we Wszechświecie miejsce, do którego Bóg wtrąca
tych, którzy nie przestrzegali Jego prawa. Przerażające, makabryczne obrazy
tego strasznego miejsca widnieją na murach i sklepienia kościołów na całym
świecie. Równie niepokojące przedstawienia zdobią stronice katechizmów i
pisemek rozdawanych małych dzieciom – ku ich większej trwodze. Nie jest
zadaniem Boga karać czy dokonywać zemsty. Mimo to, idea potępiającego Boga nie
była bezużyteczna. Dostarczała układu odniesienia, w ramach którego można było
doświadczyć wszelkiego rodzaju rzeczy, wielu przejawów bytu. Strachu, na
przykład. Albo przebaczenia. Miłosierdzia również. Skazaniec dogłębnie pojmuje
znaczenie litości. Podobnie osoba, która skazuje – lub ułaskawia. Przebaczenie
jest kolejnym wyrazem miłości, który przyniósł waszej rasie wiele pożytku.
Przebaczenie jest udziałem tylko młodych, prymitywnych społeczności (wysoko
rozwinięte kultury nie odczuwają potrzeby przebaczania, ponieważ rozumieją, że
nie sposób doznać żadnej straty czy uszczerbku), ale ma ogromną wartość w
procesie ewolucji – dzięki niemu społeczeństwo dorasta i dojrzewa. Dzięki
przebaczeniu goją się wszelkie psychiczne, uczuciowe, duchowe i czasami nawet
fizyczne obrażenia, które jak ci się wydaje, odniosłeś. To wspaniały
uzdrowiciel. Można z jego pomocą utorować sobie drogę do zdrowia. Można z jego
pomocą utorować sobie drogę do szczęścia. Nader twórczo posłużyliście się pod
tym względem Iluzją Potępienia, stwarzając w swoim życiu i w dziejach ludzkości
wiele sytuacji, w których można było okazać przebaczenie. Postrzegaliście w
niej przejaw Boskiej miłości, przybliżający was coraz bardziej do miłości i
samej Boskości. Jednym z najsławniejszych tego świadectw jest opowieść o tym,
jak Jezus przebaczył zbójcy ukrzyżowanemu wraz z nim, objawiając odwieczną
prawdę, iż nikt, kto szuka Boga, nie jest potępiony. Oznacza to, że
nikt nigdy nie jest potępiony, albowiem w ostatecznym rozrachunku każdy szuka
Boga, nieważne, jak to sam nazwie. Piekło to doświadczenie oddzielenia od Boga.
Lecz sama chęć ponownego zjednoczenia się z Bogiem urzeczywistnia to. To ważkie
stwierdzenie, więc je powtórzę. Sama chęć ponownego zjednoczenia się z Bogiem
urzeczywistnia to. Przebaczenie nigdy nie jest konieczne, gdyż nie można
naprawdę wystąpić przeciw Boskości, jako że Boskość to Wszystko Co Jest.
Rozumieją to wysoko rozwinięte społeczności. Kto komu by przebaczał? I za co?
Czy ręka ma przebaczyć palcowi od nóg za to, że się stłukł? Czy ucho ma
przebaczyć oku? Ręka może pocieszyć stłuczony palec. Może go rozetrzeć,
poprawić jego stan, uzdrowić. Ale przebaczyć. Może
więc przebaczanie to w języku duszy inne określenie
na pocieszanie”? Napisano: Miłość jest wtedy gdy nigdy nie musisz
przepraszać. Gdy zrozumie to również twoje społeczeństwo, przestaniecie
potępiać siebie czy drugiego za te chwile, kiedy dusza „stłukła palec”.
Przestaniecie wyznawać mściwego, surowego, potępiającego Boga, który skazałby
ciebie na wieczne męki za coś, co dla Niego jest czymś daleko błahszym niż
stłuczenie palca. Rozstaniesz się raz na zawsze z ideą Boga, który potępia,
gdyż będziesz wiedział, że miłość nigdy by się do tego nie posunęła. Nikogo i
niczego nie będziesz osądzał, zgodnie z Moim przykazaniem: Nie osądzaj ani nie
potępiaj. Pamiętaj o tym zawsze. Nie osądzaj ani nie potępiaj. Ósma Iluzja,
Iluzja Uwarunkowania, Może posłużyć do doświadczenia tego aspektu jaźni, który
istnieje bezwarunkowo – i z tegoż powodu potrafi bez warunków kochać. Jesteś
istotą istniejącą bezwarunkowo, lecz nie możesz poznać siebie takiego, ponieważ
nie ma warunków, w których nie jesteś bezwarunkowym bytem. Nie masz
więc warunków, całkiem dosłownie, warunków do zrobienia czegokolwiek. Możesz
jedynie być. Lecz nie zadowala cię czyste bycie. Z tego powodu stworzyłeś
Iluzję Uwarunkowania. W ramach tej Iluzji istnienie jednego przejawu ciebie –
jednego przejawu Życia, jednego przejawu Boga – uzależnione jest od innego. To
pochodna Iluzji Podziału, która z kolei wyrasta z Iluzji Potrzeby, Pierwszej
Iluzji. W istocie jest tylko Jedna Iluzja, wszystkie inne wywodzą się od niej,
jak wielokrotnie nadmieniałem. Z Iluzji Uwarunkowania bierze się względność,
jak ją nazywacie. Gorąco i zimno, na przykład, tak naprawdę nie są
przeciwieństwami, lecz tym samym w zmienionych warunkach. Wszystko jest
jednym i tym samym. Jest tylko jedna energia, i tę energię zwiecie Życiem.
Można tutaj użyć zamiennie słowa „Bóg”. O konkretnej, indywidualnej wibracji
tej energii mówicie jak o stanie. W pewnych stanach pewne rzeczy wydają się
prawdą, jak to nazywacie. Na przykład, dół jest górą a góra dołem – w stanie
nieważkości. Wasi kosmonauci nauczyli się, że w przestrzeni kosmicznej pojęcia
„góry” i „dołu” tracą rację bytu. Prawda się zmieniła, ponieważ
zmieniły się warunki. Zmienne warunki sprawiają, że prawda też jest zmienna.
Prawda to nic więcej niż „jak jest w tej chwili”. Ale to wciąż ulega zmianie.
Zatem prawda też wciąż ulega zmianie. Unaoczniło ci to twoje życie. Proces
Życia polega na przemianie. Jednym słowem, życie to przemiana. Bóg jest Życiem.
Czyli Bóg jest Przemianą. Jednym słowem, Bóg to Przemiana. Bóg to
proces. Nie byt, lecz proces. Proces zwany przemianą. Niektórzy woleliby
może słowo „ewolucja”. Bóg to energia, która ewoluuje… albo To Co Się Staje. To
Co Się Staje nie potrzebuje specjalnych warunków do stawania się. Życie po
prostu staje się tym, czym się staje. Aby emocje określić, opisać, wymierzyć i
poddać swojej władzy, przypisujecie mu pewne warunki. Lecz Życie nie ma warunków.
Życie po prostu jest tym, czym jest.
JAM
JEST KTÓRY JEST.
Po
raz pierwszy ta starożytna zagadkowa sentencja nabiera dla ciebie sensu. Kiedy
rozumiesz, że warunki, czy ich pozór, muszą zaistnieć po to, abyś mógł
doświadczyć bezwarunkowości (czyli poznać Boga), będziesz błogosławił
warunkom, w jakich żyjesz i jakich kiedykolwiek doświadczyłeś. Pozwoliły ci one
doznać twojej własnej wielkości, wykraczającej poza wszystkie te warunki, razem
wzięte i z osobna. Pokazało ci to twoje życie. Pomyśl o tym przez chwilę, a
zobaczysz, że to prawda. Wyobraź sobie jakieś warunki, w jakich się znalazłeś,
a właściwie, wydawało ci się, że się znalazłeś. Czy zdarzyło ci się je
przezwyciężyć, pokonać? W rzeczywistości wcale ich nie pokonałeś. Po prostu
przestałeś się utożsamiać z warunkami, w jakich się znalazłeś. Spostrzegłeś, że
wyrastasz ponad nie. „Nie jestem moją pracą, moim upośledzeniem, moim zdrowiem,
czyjego brakiem”, powiedziałeś sobie może. „Nie jestem tym. To nie moje
prawdziwe ja‘.” Ludzie, którzy to ogłosili, dokonali niesamowitych rzeczy w
życiu, osiągnęli niesamowite wyniki. Wykorzystali Iluzję Uwarunkowania do
stworzenia siebie na nowo w kolejnym najwyższym wydaniu najszczytniejszej wizji
siebie. Dlatego są tacy, którzy błogosławią warunki przeklinane przez innych.
Albowiem przyjęli je jako wspaniały dar, który pozwala im dostrzec i głosić
prawdę ich istoty. Kiedy błogosławisz warunki swego życia, jednocześnie je
odmieniasz. Nadajesz im inne miano, gdyż widzisz w nich coś innego, niż wydaje
się być, tak jak widzisz w sobie coś innego, niż wydajesz się być. Na tym
etapie zaczynasz świadomie stwarzać, zamiast tylko zauważać, warunki
i okoliczności swojego życia, gdyż wiesz, że zawsze byłeś i będziesz tym,
który postrzega i interpretuje każdą okoliczność. Co dla jednego jest ubóstwem,
ty możesz postrzegać jako obfitość. Co dla jednego jest porażką, ty możesz
interpretować jako zwycięstwo (jak wtedy, gdy decydujesz, że każda przegrana to
sukces). W ten sposób będziesz doświadczał siebie jako twórcy wszelkich warunków
– czy też raczej „iluzjonisty”, jako że Uwarunkowanie naprawdę nie istnieje.
Przestaniesz wówczas obarczać odpowiedzialnością inne osoby, miejsca czy rzeczy
za swoje życiowe doświadczenia. Zmieni się całe twoje doświadczenie: przeszłe,
teraźniejsze i przyszłe. Będziesz wiedział, że nigdy nie byłeś ofiarą, i
stanie się to dla ciebie podstawą dla dalszego rozwoju. Zrozumiesz w końcu, że
ofiar nie ma. Pamiętaj o tym zawsze. Ofiar nie ma. Dziewiąta Iluzja, Iluzja
Wyższości, Może posłużyć do doświadczenia równości wszystkich rzeczy, a zatem
do fikcyjności pojęć zarówno wyższości, jak i niższości. Nic nie jest wyższe
ani niższe od innych. Lecz nie sposób poznać równości wszystkich rzeczy, kiedy
wszędzie panuje sama równość. Jeśli wszystko jest równe, wówczas nic nie jest
równe – ponieważ nie sposób doświadczyć czegoś takiego jak równość, o ile
istnieje tylko jedna rzecz / w całej rozciągłości jest sobie równa. Nie
sposób, aby rzecz nie była równa sobie. Jeśli rozłożysz coś na części, te
części równają się całości. Nie ustępują całości tylko dlatego, że są osobno.
Niemniej iluzja nierówności pozwala każdej cząstce
dostrzec siebie jako cząstkę, którą stanowi, a nie całość. Tylko w
oderwaniu od całości może ujrzeć swoją „cząstkowość”. Nie możesz wyobrazić
sobie, że jesteś częścią Boga inaczej niż w oddzieleniu od Boga. Innymi słowy,
nie zobaczysz Mnie, dopóki nie odsuniesz się i nie spojrzysz na Mnie. Lecz nie
możesz odsunąć się ode Mnie, jeśli myślisz, że jesteś Mną. Musisz
więc, aby doświadczyć Mnie, wyobrazić sobie, że Mną nie jesteś. Jesteś równy
Bogu i tej równości pragniesz zaznać. Nie stoisz niżej od Boga czy od całej
reszty, lecz nie możesz doświadczyć braku niższości w sytuacji, gdzie nic nie
wybija się ponad pozostałe rzeczy. Dlatego też powołałeś do istnienia Iluzję
Wyższości, aby poznać swoją równość w stosunku do wszystkiego, czyli swoją
wyższość wobec niczego. Nie da się doświadczyć jedności z Bogiem poza układem
odniesienia, w ramach którego możliwy jest brak jedności czy Podział. Musisz
pozostawać w obrębie tego układu, czy jak to tutaj nazywamy, w
obrębie iluzji, aby poznać prawdę, która istnieje poza iluzją. Musisz
być „w tym świecie, lecz nie z tego świata”. Podobnie twoja równość z Bogiem i
ze wszystkim staje się „doświadczalna” dopiero wtedy, gdy i jeśli możesz pojąć
nierówność. Z tego powodu
stworzyliście Iluzję Wyższości. Z idei Wyższości płynie jeszcze jedna korzyść.
Przez wyobrażenie sobie własnej wyższości względem warunków i okoliczności
życia, umożliwiasz sobie doświadczenie tej strony swojej istoty, która
przerasta wszelkie okoliczności i warunki – co podkreślałem już wcześniej. Masz
w sobie coś cudownego, na czym możesz się oprzeć w obliczu negatywnych
okoliczności i warunków. Niektórzy zwą to odwagą. W ten sposób Iluzja Wyższości
okazuje się przydatna, kiedy żyjesz w obrębie szerszej Iluzji zwanej Życiem na
Płaszczyźnie Fizykalnej, albowiem czerpiesz z niej siłę do tego, aby
przezwyciężyć niesprzyjające okoliczności. Kiedy rozpoznasz tę
Iluzję jako iluzję właśnie, zrozumiesz, że w żadnej mierze nie jesteś
wyższy od Wszystkiego Co Jest, ponieważ w całej rozciągłości jesteś Wszystkim
Co Jest. Nie będziesz wówczas przyzywał odwagi; będziesz wiedział,
że jesteś odwagą. Nie będziesz przyzywał Boga; będziesz
wiedział, że jesteś aspektem Boga, który przywołujesz. Jesteś
przyzywającym i przyzywanym. Przemieniającym i przemienianym. Stwórcą i
stworzeniem. Początkiem i kresem. Alfą i omegą. Tym właśnie jesteś, ponieważ
tym Jestem Ja. A ty jesteś uczyniony na Mój obraz i podobieństwo. Jesteś Mną. Ja
wyrażam się w tobie, przez ciebie i jako ty. W tobie mam swój byt. W każdym i
we wszystkim. Dlatego żaden z was nie jest wyższy od drugiego. To niemożliwe.
Niemniej powołaliście do istnienia Iluzję Wyższości, aby poznać swoją moc – a
także, idąc dalej, moc każdego z was; własną jedność i równość z Bogiem i całą
resztą; oraz jedność i równość każdego z Bogiem i z pozostałymi. Musisz jednak
wiedzieć, że Iluzja Wyższości to niebezpieczna rzecz, jeśli nie są ci obojętne
ludzkie cierpienie i ból. Jak już mówiłem, ból i cierpienie zanikają, kiedy
doświadczasz swojej Jedności z drugim, a także z Bogiem. To Iluzja Wyższości
zaprzecza tej jedności i jeszcze mocniej pogłębia podział. Wyższość należy do
najbardziej zwodniczych idei, jakie kiedykolwiek zaważyły na kształcie
ludzkiego doświadczenia. Przysparza świetnego samopoczucia – kiedy czujesz
własną wyższość nad innymi. Lecz kiedy to druga osoba rości sobie wyższość nad
tobą, czujesz się podle. Obchodź się ostrożnie z tą iluzją, bo to potężne
narzędzie. Trzeba ją pojąć dogłębnie, całkowicie. Może być wspaniałym darem,
źródłem siły i odwagi potrzebnej do tego, aby ujrzeć i doświadczyć siebie jako
wyrastającego ponad okoliczności, ponad swoich ciemiężycieli, ponad własne
wyobrażenie siebie. Lecz potrafi być zdradliwa. Nawet religie, których zadaniem
podobno jest przybliżanie ludzi do Boga, zbyt często posługują się Wyższością
jako swą główną bronią. „Nasza wiara jest lepsza od innych” – takie hasło
przyświeca wielu kościołom, co przyczynia się do szerzenia rozdźwięku zamiast
zgody wśród dążących do Boga ludzi. Państwa i narody, rasy i płcie, partie
polityczne i ustroje gospodarcze wszystkie szermowały ideą swej domniemanej
Wyższości w celu zaskarbienia sobie posłuchu, akceptacji, poparcia, władzy czy
po prostu zwolenników. Lecz to, co wskutek tego powstało, nie jest bynajmniej
wysokich lotów. Lecz ogół ludzi jest ślepy lub zachowuje dziwne milczenie. Nie
widzi, że postępki dyktowane poczuciem wyższości w rzeczywistości przynoszą
opłakane skutki. Albo widzi, tylko przymyka na to oczy, przez co utrwala cykl
odwoływania się do Wyższości jako usprawiedliwienia dla czynów, a następnie
bolesnego odczuwania „niskich” ich skutków. Można przerwać ten krąg. Poznaj się
na tej Iluzji. Zrozum wreszcie, że Wszyscy Stanowimy Jedno. Rasa ludzka,
całe Życie, to jednolite pole. Jest tylko Jedno. Dlatego nie ma
się nad czym wywyższać i przed czym poniżać. To podstawowa prawda życiowego
doświadczenia. Czy tulipan góruje nad różą? Czy góry przytłaczają bardziej niż
morze? Który płatek jest najświetniejszy? Czy to możliwe, aby wszystkie były
świetne – i wspólnie świętując swą świetność, tworzą niesamowite widowisko?
Następnie stapiają się ze sobą, i stapiają się w jedno. Lecz nie przepadają.
Nie znikają. Nie przestają istnieć. Po prostu zmieniają postać. I nie
tylko raz, kilkakrotnie: z ciała stałego w płynne, z płynnego w lotne, z
widocznego w niewidoczne, aby powstać na nowo, powrócić w nowym pokazie
olśniewającego piękna i cudu. To Życie, zasilające Życie. To ty. Metafora
się dopełniła. Urzeczywistniła. Urzeczywistnisz to w swoim doświadczeniu, kiedy
postanowisz, że taka jest prawda i zgodnie z nią będziesz postępował. Dostrzeż
piękno i cud tych, z którymi stykasz się w życiu. Każdy z was bowiem jest
cudny, a żaden cudniejszy od innych. Pewnego dnia stopicie się w Jedno i
poznacie, że wspólnym płyniecie strumieniem. Taka wiedza odmieniłaby wasze
ziemskie doświadczenie. Odmieniłaby waszą politykę, ekonomię, stosunki
społeczne, sposób kształcenia młodych. Przyniosłaby wam upragnione niebo – na
ziemi. Kiedy przejrzysz złudny charakter Wyższości, poznasz się zarazem na
iluzji niższości. Poczujesz wówczas potęgę i chwałę równości - z
innymi ludźmi oraz z Bogiem. Urośnie twoje mniemanie o sobie i w ten sposób
spełnione zostanie zadanie Iluzji Wyższości. Albowiem tak jak urasta twoje
mniemanie o sobie, tak też urasta twoje doświadczenie. Pamiętaj o tym zawsze.
Tak jak urasta twoje mniemanie o sobie, tak też urasta twoje doświadczenie.
Dziesiąta Iluzja, Iluzja Niewiedzy, Zrodziła pogląd, że to wszystko, co tutaj
padło, stanowi dla ciebie nowość, i nie możesz tego ogarnąć. Ta Iluzja pozwala
ci dalej żyć w Świecie Względności. Ale nie musi to być życie jak dotąd,
naznaczone bólem i cierpieniem, krzywdą wyrządzaną sobie i innym, w
oczekiwaniu, ciągłym oczekiwaniu na lepsze czasy - lub na wieczną nagrodę w
niebie. Można sprowadzić niebo na ziemię. Można żyć tutaj niczym
w raju. Nigdy nie zostałeś z niego zresztą wypędzony. Nie posunąłbym się do
czegoś takiego. Wiesz o tym. W głębi serca już o tym wiesz. Tak jak wiesz o
Jedności ludzi i całego życia. Tak jak wiesz o równości wszystkich rzeczy i o
tym, że miłość jest bezwarunkowa. Wiesz o tym i o wielu innych rzeczach, i
nosisz tę wiedzę głęboko w sobie. Niewiedza jest iluzją. Robisz z niej mądry
użytek, kiedy poznajesz się na iluzji – kiedy wiesz, że
to nieprawda, iż nie wiesz. Wiesz… i wiesz, że wiesz. Tak mówi
się o Mistrzach. Oni wiedzą, że wiedzą. Wykorzystują tę wiedzę do życia w
złudnym świecie, w jakim sami siebie umieścili. To sprawia, że wydają się
czarodziejami, bez trudu wywołującymi wszelkie iluzje Życia i posługującymi się
nimi do swoich celów. „Niewiedza” to cudowna i pożyteczna iluzja. Pozwala ci
ponownie poznać, dowiedzieć się, pamiętać. Na nowo doświadczyć cyklu. Stać się
płatkiem śniegu. Złudzenie niewiedzy pozwala ci dowiedzieć się, że wiesz. Kiedy
wiesz wszystko, a nie wiesz, że wiesz, wówczas nic nie możesz wiedzieć. Wejrzyj głęboko w tę prawdę, a zrozumiesz.
Wyobraź sobie, że czegoś nie wiesz. Czegokolwiek. W tej samej chwili
ukaże ci się to, czego jesteś pomny - i nagle stanie się dla ciebie wiadome, co
wiesz. Na tym polega cud pokory. Na tym polega potęga stwierdzenia: „Jest coś,
czego nie wiem, a czego poznanie mogłoby wszystko zmienić”. Mogłoby ono w
pojedynkę uzdrowić świat. Wezwanie do pokory to wezwanie do chwały. Nie ma
większego narzędzia dla duchowego rozwoju. Z mojego natchnienia zostało
napisane, iż światu potrzeba nieco „teologii pokory”. Nieco mniej pewności, że
wszystko się wie, nieco więcej ochoty do dalszych poszukiwań, do przyznania, że
może być coś, czego nie wiecie – poznanie czegoś, co mogłoby wszystko
zmienić. Powtarzam: niewiedza prowadzi do wiedzy. Wiedzieć wszystko to w
efekcie nie wiedzieć nic. Dlatego tak ważna jest Iluzja Niewiedzy. Tak jak
zresztą wszystkie Iluzje. To klucze otwierające ciebie na doświadczenie, Kim
Naprawdę Jesteś. Otwierają drzwi prowadzące ze Świata Względności do Świata
Absolutu. Do wszystkiego. Niemniej, jak w przypadku pozostałych Iluzji, kiedy
dajesz się porwać Iluzji Niewiedzy, kiedy wypełnia całą twoją rzeczywistość,
przestaje ci służyć. Jesteś wtedy niczym magik, który zapomniał o swoich
sztuczkach. Dajesz się zwieść własnym czarom. Wówczas musi cię ratować ktoś
inny, ktoś, kto przejrzał iluzję, kto cię wyrywa z uśpienia, przypomina ci
twoją prawdziwą istotę. Ta osoba będzie twoim wybawcą, tak ja ty możesz zbawiać
innych, przypominając, Kim Są Naprawdę, oddając ich na powrót sobie. „Zbawiać”
to inaczej mówiąc „budzić”, przypominać, że jest się członkiem Boskiego ciała.
Czyń to wobec innych. Albowiem jesteś zbawicielem dnia obecnego. Jesteś Moim
Umiłowanym, którego sobie upodobałem. Jesteś posłany, aby przywieść innych z
powrotem do domu. Dlatego odsuń od siebie iluzję. Żyj z nią, ale nie pod jej
władzą. Zrób to, a będziesz w tym świecie, ale nie z tego świata. Poznasz swoją
magię i urośnie twoje mniemanie o sobie, aż pewnego dnia zrozumiesz,
że jesteś samą magią. Pamiętaj o tym zawsze. Jesteś samą magią. Kiedy
posługujesz się Iluzją Niewiedzy, oświadczasz, że jest jeszcze wiele do nauczenia
się (przypomnienia sobie), lecz ta pokora wynosi cię ponad nieoświeconych,
sprawia, że coraz więcej pojmujesz, pamiętasz i postrzegasz. Teraz należysz
do congnoscenti – do wtajemniczonych. Pamiętasz, że iluzje służą ci
po prostu do stwarzania umiejscowionego pola odniesienia, w ramach którego
możesz doświadczyć dowolnego z niezliczonych aspektów twej prawdziwej istoty.
Zaczynasz posługiwać się nimi z rozmysłem, niczym malarz pędzlem; wyczarowujesz
cudowne obrazy i nadzwyczajne, urzekające chwile, przebłyski, w których ukazuje
ci się w doświadczeniu twoja nieobjęta jaźń. Jeśli pragniesz doświadczyć siebie
na przykład jako przebaczenia, możesz zmieszać Iluzje Osądu, Potępienia i
Wyższości. Rzutując je przed siebie, napotkasz nagle (przywołasz) ludzi w swoim
życiu, którzy dadzą ci sposobność okazania przebaczenia. Możesz nawet dodać
Iluzję Przegranej i rzutować ją na własną osobę, aby uczynić doświadczenie
jeszcze bardziej dojmującym. Wreszcie, możesz wykorzystać Iluzję Niewiedzy i
udać, że nie masz pojęcia, iż to wszystko jest twoim własnym dziełem. Jeśli zechcesz doświadczyć siebie jako
miłosierdzia czy hojności, możesz wymieszać Iluzje Potrzeby i Niedoboru w celu
stworzenia pola odniesienia dla wyrażenia tych właśnie aspektów Boskości
ukrytych w twoim wnętrzu. I możesz natknąć się na żebraków idąc pewnego dnia
ulicą. Dziwne, pomyślisz sobie, nigdy przedtem nie widziałem tu żebraków…
Wzbiera w tobie współczucie dla nich, topnieje serce. Odzywa się hojność i ręka
wędruje do kieszeni, sięgasz do portfela i dajesz im trochę pieniędzy. Albo
zadzwoni do ciebie krewny i poprosi o finansowe wsparcie. Możesz przejawić w
tej chwili którykolwiek z licznych aspektów twej istoty. Ale tym razem
wybierasz życzliwość, troskę i miłość. „Oczywiście”, odpowiadasz, „ile ci
potrzeba?” Ale uważaj, ponieważ jeśli nie zachowasz czujności, nie zrozumiesz,
jak to się stało, że ów żebrak czy też krewny do ciebie trafili. Zapomnisz,
że sam ich przywołałeś. Jeśli za bardzo uwikłasz się w Iluzje,
przestaniesz pamiętać, że wprowadziłeś do swojego życia każdą osobę, miejsce i
zdarzenie. Przestaniesz pamiętać, że są tu po to, aby zapewnić ci doskonałą
sposobność do poznania siebie pod różnymi względami. Zapomnisz Moje naczelne
przesłanie: Posyłam ci same anioły. Możesz przydzielić im rolę czarnych
charakterów w swojej historii. Jeśli nie będziesz uważał, będziesz upatrywał w
sobie zamiast szczęśliwego wybrańca nieszczęsnej ofiary chwil łaski, jakie ci
przypadły, które choć początkowo mogą wydać się niepożądane, to jednak kryją w
sobie dar. Może też się zdarzyć, że postanowisz zostać obdarzony inaczej.
Oprócz miłosierdzia zechcesz doświadczyć również władzy. Możesz litować się nad
tym samym żebrakiem i co dzień go wspomagać, aż ustali się swoisty rytuał z
udziałem was dwóch. Możesz wspierać dalej swego krewnego i posyłać mu co
miesiąc czek, aż ustali się swoisty rytuał z udziałem was dwóch. Jesteś teraz
górą. Masz nad nimi władzę, którą dosłownie odebrałeś im, władzę stwarzania na
nowo swego życia. Upajasz się poczuciem swojej wielkości i mocy. Obezwładniłeś
ich; bez ciebie nagle nie mogą dać sobie rady. Ani żebrak ani krewny, mimo że
obaj do tej pory jakoś się obywali bez twojej pomocy. Przez ciebie nie mogą
funkcjonować, również związek powstały między wami nie służy obu stronom.
Zamiast podać im linę, aby pomóc im wydostać się z pułapki, wrzuciłeś linę do
środka i skoczyłeś w ślad za nią. Uważaj więc na pobudki, jakimi się kierujesz.
Miej na uwadze cele, jakie ci przyświecają. Śledź pilnie, jakiego aspektu swej
istoty doświadczasz. Czy jest sposób na to, aby go doświadczać nie
obezwładniając przy tym innych? Czy jest sposób na to, aby przypomnieć sobie,
Kim Jest Się Naprawdę nie odbierając przy tym pamięci innym? Przedstawiłem
powyżej kilka sposobów wykorzystania Dziesięciu Iluzji, a także niezliczonych pomniejszych.
Teraz już widzisz, już rozumiesz, już pamiętasz, jak posługiwać się Iluzjami.
Aby stworzyć pole odniesienia dla doświadczenia wyższych aspektów jaźni, nie
jest konieczne przywołanie ich w teraźniejszości. Wysoko rozwinięte istoty
przenoszą Iluzje do przeszłości i wykorzystują pamięć o nich do
stworzenia tego pola. Czy używasz ich w postaci wspomnień czy też w postaci
fizykalnej w swojej chwili obecnej, posługujesz się nimi codziennie. Lecz jeśli
nie robisz tego świadomie, jeśli nie zdajesz sobie sprawy, że
je wytwarzasz i po co je wytwarzasz, może ci się wydać, że jesteś pod
wpływem swego życia zamiast być jego sprawcą. Może przyjść ci do głowy, że
rzeczy zdarzają się tobie, a nie przez ciebie. Mogłeś tego nie wiedzieć, a
poznanie tego może wszystko zmienić. Wszystko, co dzieje się w twoim życiu,
dzieje się za twoją sprawą. Rozmowy
z Bogiem
jeśli wszystko jest iluzją, wychodzi na to, że sama iluzja jest też złudzeniem,
bo niby co mamy przyjąć za punkt odniesienia – za rzeczywistość? Jeśli
istniałaby rzeczywistość oddzielona od iluzji znaczyłoby, że istnieje też jakaś
granica między złudzeniem, a rzeczywistością. Idąc dalej świadczyłoby to o
dualizmie, z którym tak przecież się walczy we wszelkiej „właściwej”
duchowości. Kolejną rzeczą jest fakt, że niszcząc iluzję musielibyśmy przejść z
dualizmu w nie-dualizm, ale skoro wszystko jest i tak nie-dualne to dualizm nie
istnieje tak samo jak nie-dualizm. Hm… Wydaje mi się, że próba korzystania z
iluzji jest próbą dorabiania znośnej filozofii w miejscu, gdzie tego nie trzeba
robić. Ba, jest to nawet próba subtelnego oszukania siebie samego. Iluzja to słowo,
które ktoś przyjął, by określić rzeczy, które są nietrwałe, lub subiektywne.
Zawiera ono w sobie pewną negatywną konotację, która jest chyba niepotrzebna
(przynajmniej na głębszym etapie rozumienia). Jeśli patrzeć w ten sposób –
Iluzja to po prostu sposób istnienia wszystkiego, co nas otacza, iluzja to –
innymi słowy – rzeczywistość. Przecież rzeczywistość sama w sobie jest
nietrwała, zmienna, względna. Obserwowana różnymi oczyma – jawi się różnie…
Wszystko się płynnie przenika i może, zatem, największą iluzją jest nazywanie
rzeczy „iluzją” lub „rzeczywistością ?
Rzeczy są jakie są, wszystko reszta to opinia, jak mawiał Demokryt. Czy
można zatem rozumieć, że iluzje są projekcjami naszego umysłu? Filmem, który
sobie wyświetlamy, aby doświadczać tego, co nam potrzebne do rozwoju? „Iluzje
są projekcjami naszego umysłu”
– może brzmieć dla niektórych negatywnie, bo nasuwa przypuszczenie, że istnieje
jakaś absolutna rzeczywistość poza tymi iluzjami/projekcjami, która ma nad nimi
ontyczną wyższość.
Tymczasem …nie wiadomo czy istnieje. Może, paradoksalnie zatem, iluzja to nasza
rzeczywistość. Wszystko jest iluzją, przejawiającą się niezwykle
realnie dla naszych umysłów, zamykającą nas w pewnego rodzaju imperatywie bytu ?
Zgadza się. Buddyści mówią, że wszystko jest iluzją i całkowicie się z nimi
zgadzam. Wszystko zależy od możliwości percepcji. Człowiek widzi kolory chociaż
są one rozszczepieniem białego światła. Czyli kolory jakie widzi to iluzja na
którą pozwala konstrukcja naszego oka. Pies kolorów nie widzi – dla niego
wszystko jest czarno-białe. Zresztą do widzenia nie potrzebne są nawet oczy. Można
przetworzyć zmysł dotyku na „widzenie”. Wtedy wszystko czego dotykamy mozg przetwarza
na obrazy.
W buddyzmie jest jeszcze coś takiego jak iluzja iluzji. Ave. p.s. Iluzje
potrafia być bardzo przyjemne. Na przykład wtedy gdy się zakochujemy. Wtedy
partnerka wydaje nam sie niesamowicie piękna chociaż w rzeczywistości może być
przeciętna. Ale mózg zostaje ogłupiony narkotycznie. Poza tym oglądamy partnerkę
często w świetle świec, czego wymaga romantyzm a wtedy trudno dobrze widzieć w ogóle.
„Jam Jest Który Jest”. Walsch w filmie „Moses Code” tłumaczy to zdanie dodając
przecinek w angielskim odpowiedniku, z „I am that I am” na „I am that, I am”,
czyli „Jestem tym, jestem” podkreślając zasadę jedności (o której zresztą
traktuje cały film). Mojżesz jednak po angielsku nie mówił, płonący krzew który
mu się objawił też zapewne w tym języku się z nim nie komunikował, pozostaje
więc margines błędu na przekład:) Ciekawe jak teraz by brzmiały fragmenty z
wykorzystaniem tych słów. „Iluzje są projekcjami naszego umysłu”
– może brzmieć dla niektórych negatywnie, bo nasuwa przypuszczenie, że istnieje
jakaś absolutna rzeczywistość poza tymi iluzjami/projekcjami, która ma nad nimi
ontyczną wyższość.
Tymczasem …nie wiadomo czy istnieje. Może, paradoksalnie zatem, iluzja to nasza
rzeczywistość Wszystko jest iluzją, przejawiającą się niezwykle
realnie dla naszych umysłów, zamykającą nas w pewnego rodzaju imperatywie bytu?”
Nie wiadomo czy istnieje ostateczna rzeczywistość? A nie doświadczasz jej w
medytacji ? Nie doświadczasz czasem wolności od iluzji? A ciekawe czy można
uwolnić się od iluzji na zawsze ?
W tym artykule pisze że istoty oświecone nie żyją aktualnie iluzjami a potem
pisze o sytuacji gdy za długo nie ma iluzji, że to wcale nie jest fajne : „Często
doznają tego osoby, które są ze sobą od dawna. Zaczynają tracić swoją
indywidualną tożsamość. To cudowne – w pewnych granicach. Lecz cały urok
ulatuje, gdy doświadcza się Jedności bez końca, ponieważ w braku Podziału
Jedność staje się niczym. Zamiast doświadczenia ekstazy jest próżnia. Gdy nie
ma podziału, nigdy, Jedność to nicość. „Czyli za długa wolność od iluzji
oddzielenia to próżnia i to nie jest fajne . Ale ta wolność od iluzji, która
nie trwa długo jest wspaniała. Dziwne . Więc czy oświecenie też jest próżnią i
nie jest fajne ?