Gwiezdny Ogień - Złoto Bogów - Linia Graala
Linia krwi
Graala wywodzi się od sumeryjskich bogów Anunnaki i zapoczątkowana została co
najmniej 6000 lat temu, a podtrzymywano ją spożywając alchemiczną substancję
zwaną Gwiezdnym Ogniem.
Część 1
Sir Laurence Gardner
Minęły już
prawie dwa lata od wydania mojej książki Bloodline of the Holy Grail (Krew
z krwi Jezusa0. Tych, którzy jej nie czytali (ani
trzyczęściowego artykułu, który ukazał się w poprzednich numerach Nexusa)
wyjaśniam, że chodziło tam o badania mesjanistycznej linii krwi Jezusa,
która istnieje do dzisiaj. Mowa tam była również o ewangeliach Nowego
Testamentu w odniesieniu do materiałów historycznych pochodzących z tamtych
czasów z „pierwszej ręki” wymienianych zarówno w chrześcijańskich, jak i
żydowskich archiwach. W ich kontekście omówione zostało także, w jaki sposób
Kościół Rzymskokatolicki zniekształcił najwcześniejsze przekazy, tak aby mogły
one służyć jego politycznym celom.
Pomijając kontrowersyjną
doktrynę głoszącą, że Jezusa zrodziła dziewica i że był on „jedynym i tylko
jedynym” synem Boga (definicje te nie istniały w oryginalnych, przedrzymskich
tekstach), zawarte w Nowym Testamencie ewangelie Mateusza i Łukasza podają
rodowód Jezusa, wywodząc go z rodu Dawida Izraelskiego, rodu królów Izraela.
Doprowadziło to do pytania, które zadawałem sobie częściej od innych. A brzmi
ono (w różnych formach) następująco: Co było takiego niezwykłego w tej
szczególnej linii krwi?
Zważywszy na to, że
dynastyczni spadkobiercy Jezusa wyraźnie zaznaczyli swoją obecność w ciągu
ostatnich 2000 lat w sprawach dotyczących królów i polityki - rodzina ta
niezmiennie popierała demokrację konstytucyjną przeciwstawiając ją kontroli
hierarchii kościelnej. Jej status wynika z tego, że Jezus był w prostej linii
potomkiem króla Dawida.
Co uczyniło linię krwi Dawida
tak ważną i tak różną od pozostałych? Właśnie to pytanie skierowało mnie na
drogę, która zaowocowała kolejną książką, Genesis of the Grail Kings
(Potomkowie Dawida i Jezusa)
przedstawiającą historię linii mesjanistycznej od samego jej początku.
Biblia podaje, że wywodzi
się ona od Adama i Ewy, których trzeci syn Set, założył ród, który poprzez
Matuzalema i Noego dochodzi ostatecznie do Abrahama, Wielkiego Patriarchy
Narodu Żydowskiego. Mówi ona, że Abraham poprowadził swoją rodzinę z
Mezopotamii (obecnie Irak) na zachód do Kanaanu (Palestyny), skąd część jego
potomków przeniosła się do Egiptu. Po kilku pokoleniach wrócili oni do Kanaan,
gdzie ostatecznie Dawid Betlejemski został królem nowo powstałego Królestwa
Izraela.
Jeśli przyjrzymy się tej
historii, tak jak jest ona przedstawiana w księgach Starego Testamentu, ujrzymy
fascynującą opowieść, ale nie zobaczymy niczego, co by wyjaśniało, dlaczego ród
Dawida jest szczególny. W rzeczywistości sprawa wygląda wręcz odwrotnie. Jego
przodkowie przedstawiani są jako włóczykije poszukujący nowych terytoriów,
którzy nic nie znaczyli, aż do czasu nastania króla Dawida. Biblijna historia
tego rodu pod żadnym względem nie przypomina dziejów innych współczesnych mu
rodów, na przykład faraonów Starożytnego Egiptu. Ich znaczenie, jak się nam
mówi, opiera się na tym, że (od czasów Abrahama) są oni uważani za „wybrańców
Boga”. Ale nawet to określenie nas nie zadowala, ponieważ ich Bóg, jak podaje
Biblia, prowadził ich przez kolejne klęski głodu, wojny i inne nie kończące się
udręki. Co więcej, biorąc to wszystko pod uwagę, Hebrajczycy tamtych czasów
sprawiają wrażenie niezbyt bystrych!
Tak więc mamy do wyboru dwie
możliwości: albo Dawid wcale nie był potomkiem Abrahama i został po prostu
dopisany do tej listy przez późniejszych autorów, albo przedstawiono nam mocno
zniekształconą historię początków tej rodziny - wersję stworzoną w celu
podtrzymania tworzącej się żydowskiej wiary, która nie była odzwierciedleniem
prawdy historycznej.
Zastanawiając się nad tą
sprawą przypomniały mi się moje doświadczenia z badaniem Nowego Testamentu.
Znane nam od stuleci teksty ewangelii mają niewiele wspólnego z relacjami
pochodzącymi z pierwszej ręki z czasów, w których rozgrywały się opisywane
wydarzenia. Nowy Testament, jak już wiemy, został poddany w IV wieku przez
biskupów kompilacji w taki sposób, aby wspierał nowo narodzoną wiarę
chrześcijański}. Czyżby żydowscy skrybowie zrobili wcześniej to samo?
Było oczywiste, że aby to
stwierdzić, będę musiał dotrzeć do starszych tekstów. Problem polegał na tym,
że najwcześniejsze pisma hebrajskie (które zostały zinterpretowane wiele
stuleci później) były spisane między VI i I wiekiem przed naszą erą, przeto
jest mało prawdopodobne, aby były wiarygodne, jeśli chodzi o wydarzenia, które
miały miejsce tysiące lat wcześniej. Stało się niemal pewne, że ta sprawa tak
właśnie się ma, bowiem kiedy pisano te księgi po raz pierwszy, ich zadaniem
było przekazanie historii, która podtrzymywała zasady wiary żydowskiej - wiary,
która wyłoniła się dopiero w następnych pokoleniach.
Zważywszy że pierwsza grupa
tych ksiąg napisana została w czasach, kiedy Żydzi znajdowali się w
babilońskiej niewoli, to znaczy w VI wieku przed naszą erą, jest oczywiste, że
to właśnie w księgach babilońskich należy szukać oryginalnych zapisów z tamtych
czasów. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że całość patriarchalnej historii
Starego Testamentu, począwszy od Adama, przez około 19 kolejnych pokoleń, aż do
Abrahama, to dzieje mezopotamskie. A dokładniej, historia ta zaczyna się w
czasach Sumerów zamieszkujących południowe tereny Mezopotamii, gdzie znajdowała
się porośnięta trawą delta Eufratu, którą ich starożytni przodkowie nazywali
Edenem.
W czasie
badań prowadzonych podczas pracy nad książką Bloodline of the Holy Grail
(Krew z krwi Jezusa) odkryłem, że dobrym źródłem informacji
przedstawiającym kulisy wydarzeń są różne ewangelie i teksty, które nie zostały
włączone do kanonicznego Nowego Testamentu. Pomyślałem także, że niektóre z
nich mogą odnosić się do Starego Testamentu. Na przykład księgi Henocha i
Jubileuszy należą do tych, które nie zostały doń włączone.
Kolejną księgą, do której
jest wiele odnośników w Starym Testamencie, w księgach Jozuego i Samuela, jest
Księga Jaszara
(10.13). Pomimo jej bezspornego znaczenia nie została ona ostatecznie włączona
do Starego Testamentu.
Jeszcze dwie inne prace są
cytowane w Biblii. Księga Liczb powołuje się na Księgę Wojen Jehowy (21.14), zaś Księga Izajasza odsyła nas do Księgi Jehowy
(34.16).
Co to za księgi? Gdzie one
są? Są wymieniane w Starym Testamencie (co oznacza, że go poprzedzają) i
wszystkie są cytowane z racji ich wagi. Dlaczego redaktorzy uznali za konieczne
usunięcie ich w czasie selekcji?
W trakcie szukania odpowiedzi
na to pytanie oraz analizy zawartości Starego Testamentu przed jego wypaczeniem
okazało się, że w anglojęzycznych bibliach słowa „Pan” używa się w ogólnym
kontekście, podczas gdy w tekstach wcześniejszych występuje wyraźne zróżnicowanie
między „Jehowa” i „Pan”.
Często zastanawiano się,
dlaczego biblijny Bóg Hebrajczyków prowadził ich poddając ich próbom i
cierpieniom, sprowadzając na nich powodzie i katastrofy, a (od czasu do czasu)
ukazywał zupełnie odmienne, pełne litości oblicze. Odpowiedź na ten dylemat
brzmi następująco: chociaż obecnie obie religie, żydowska i chrześcijańska,
uznają „jednego i jedynego Boga”, początkowo występowała znaczna różnica między
Jehową i Panem. Były to w rzeczywistości dwa różne bóstwa. Bóg, którego
zastępczo (ponieważ jego imię było niewymawialne) nazywano Jehową, był
tradycyjnie bogiem burz, gniewu i zemsty, natomiast bóg, którego zwano Panem,
był bogiem żyzności, płodności i mądrości.
Jak zatem nazywano Pana we
wczesnych rękopisach? Określano go, po prostu, dominującym hebrajskim słowem
„Adon” odpowiadającym znaczeniowo słowu „Pan”. Z kolei Jehowy nie nazywano na
początku żadnym konkretnym imieniem i nawet Biblia powiada, że Bóg Abrahama
nazywany był „El Szaddai”, co znaczy „Wyniosła Góra”.
Zastępcza nazwa, Jehowa,
pochodzi od oryginalnego hebrajskiego tetragramu, to jest czterech hebrajskich
liter, YHWH, które oznaczają „Jestem tym, który jest” - podobno tym
słowem Bóg zwrócił się do Mojżesza na górze Synaj, setki lat po Abrahamie.
„Jehowa” nie był więc imieniem, zaś wczesne manuskrypty mówią po prostu o „El
Szaddai”, a o jego odpowiedniku o przeciwnym charakterze - „Adon”.
Wśród Kananejczyków bogowie
ci nosili odpowiednio imiona „El Eljon” („Alijan”) i „Baal”, które miały
dokładnie takie same znaczenia („Wyniosła Góra” i „Pan”).
W naszych współczesnych
bibliach określenia „Bóg” i „Pan” używane są wymiennie, jak gdyby dotyczyły
jednej i tej samej postaci, lecz początkowo wcale tak nie było. Jeden z nich
był bogiem mściwym (nienawidzącym ludzi), a drugi bogiem o charakterze
socjalnym (podporą ludzi), i każdy z nich miał żony, synów i córki. Stare pisma
mówią, że przez cały patriarchalny okres Izraelici pasjonowali się czczeniem
Adona, Pana, lecz przy każdej okazji El Szaddai (bóg burzy, Jehowa) brał odwet
w postaci powodzi, burz, głodu i destrukcji. Nawet przy samym końcu (około roku
600 p.n.e.) Biblia podaje, że Jerozolima została zniszczona z rozkazu Jehowy,
zaś dziesiątki tysięcy Żydów dostały się do babilońskiej niewoli, dlatego że
ich król (potomek króla Dawida) wzniósł ołtarze na cześć Baala, czyli Adona.
To właśnie w czasie tej
niewoli Izraelici osłabli i ostatecznie dali za wygraną. Zdecydowali poddać się
„Bogu Gniewu” i stworzyli nową religię z najzwyklejszego strachu przed jego
karą. Właśnie w tym czasie po raz pierwszy pojawiło się imię Jehowa - było to
zaledwie 500 lat przed Jezusem.
Konsekwentnie Kościół
Chrześcijański przyjął również Jehowę nazywając go po prostu „Bogiem”, zaś
wszystkie społeczne aspekty Adona zostały odrzucone. Obie religie zaczęły od
tego momentu opierać się na wierze w strach, obawie przed karą. Nawet jeszcze
dziś ich wyznawcy określani są jako żyjący w „bojaźni bożej”.
Gdzież zatem jesteśmy? Otóż
wiemy, że w ramach całego panteonu bogów i bogiń (z których wiele ma swoje
odnośniki w Biblii) istniało dwóch głównych przeciwstawnych bogów. W różnych
religiach znani oni byli pod nazwami El Eljon i Baal, El Szaddai i Adon, Aryman
i Mazda (Ormuzd), Jehowa i Pan, Bóg i Ojciec - wszystko to są nazwy o
charakterze tytularnym, nie ich nazwy własne.
Kim
więc w rzeczywistości byli ci bogowie? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, nie
musimy szukać zbyt daleko, wystarczy tylko sprawdzić miejsce, w którym ci
bogowie działali. Starokananejskie teksty (odkryte w Syrii w latach dwudziestych)
powiadają, że ich dwory znajdowały się w dolinach Tygrysu i Eufratu, w
Mezopotamii, w sumeryjskiej delcie położonej nad Zatoką Perską zwanej Eden.
Jak zatem starożytni
Sumerowie nazywali tych dwóch bogów? Jakie mieli imiona? Jesteśmy w stanie śledzić
sumeryjskie teksty wstecz aż do 3700 lat p.n.e. Wszystkie one mówią, że
interesujący nas bogowie byli braćmi. W Sumerze bóg burz, który ostatecznie
stał się znany pod imieniem Jehowy, nazywany był „Enlil” lub „Ilu-kur-gal” (co
znaczyło „Władca Gór”), zaś jego brat, który stał się Adonem, nazywany był
„Enki”. Imię to ma duże znaczenie w naszej historii, ponieważ „Enki” znaczy
„archetyp” (pierwowzór, prototyp).
To właśnie te wczesne
syryjskie manuskrypty powiadają nam, że to Enlil sprowadził Potop, a także
zniszczył Ur i Babilon, to on cały czas sprzeciwiał się kształceniu i
oświeceniu rodzaju ludzkiego. Wczesnosumeryjskie teksty podają także, że to
Enlil zrównał z ziemią Sodomę i Gomorę nad Martwym Morzem i wcale nie dlatego,
że były to siedliska nieprawości, jak się nas uczy, ale dlatego że były to
ośrodki mądrości i nauczania.
Z kolei Enki był tym, który
mimo sprzeciwu swojego brata, obdarował Sumerów dostępem do Drzewa Wiedzy i
Drzewa Życia. To właśnie on opracował strategię ucieczki przed Potopem i
przekazał Tablice Przeznaczenia, które przetrwały czas - tablice praw
naukowych, które stały się fundamentem pierwszych szkół tajemnic w Egipcie.
W
wielu księgach jest mowa o hermetycznej szkole Tutmosisa III, który panował w
Egipcie około roku 1450 p.n.e. Nie jest jednak powszechnie wiadome, że szkoła,
którą odziedziczył, była z Królewskiego Dworu Smoka i została założona przez
kapłanów Mendes około roku 2200 p.n.e., a następnie ratyfikowana przez
pochodzącą z dwunastej dynastii królową Sobeknefru.
Ten królewsko-kapłański zakon
przeszedł z Egiptu do królów Jerozolimy; do czarnomorskich książąt Scytii i na
Bałkany - w szczególności do węgierskiego domu królewskiego, wywodzący się z
którego król Sigizmund (Zygmunt) restytuował 600 lat temu dwór. Dziś istnieje
on pod postacią Królewskiego Dworu Smoczej Monarchii i po 4000 lat jest to
najstarszy monarszy dwór na świecie.
Jakie były jednak
najwcześniejsze cele i ambicje zakonu - jeszcze w czasach faraonów? Chodziło o
zachowanie i rozwinięcie alchemicznej mocy Królewskiej Krwi Pana Enki,
Archetypu (Pierwowzoru).
Królowie wczesnej sukcesji
(którzy panowali w Sumerze i Egipcie, zanim stali się królami Izraela) byli
namaszczani w chwili koronacji tłuszczem smoka (świętego krokodyla). Ta święta
bestia nosiła w Egipcie nazwę Messch (od której pochodzi hebrajskie słowo
oznaczające „namaszczać”), zaś królów tej dynastycznej sukcesji zawsze nazywano
„Smokami” lub „Mesjaszami” (czyli „Namaszczonymi”).
W czasach wojen, kiedy
łączyły się armie kilku królestw, wybierano naczelnego dowódcę i nazywano go
„Wielkim Smokiem” („Królem Królów”) lub „Pendragonem” od starej celtyckiej
formy tej nazwy.
Jedną z bardziej
interesujących rzeczy pochodzących z archiwów Smoczego Dworu jest źródłosłów
słowa „monarchia”. Wywodzi się ono z początków kultury sumeryjskiej, gdzie
słowa „monarchia” („kingship”) i „pokrewieństwo” („kinship”) miały to samo
znaczenie, przy czym słowo „kin” oznacza „najbliższy w krwi”, czyli krewny.
Oryginalną formą słowa „kinship” było „kainship”, zaś pierwszym królem z
mesjanistyeznej, smoczej sukcesji był biblijny Kain, głowa królewskiego
sumeryjskiego domu Kish.
Ustaliwszy to, z miejsca
dostrzegamy pierwszą anomalię w tradycyjnie podawanej Genesis (Księdze
Rodzaju), ponieważ historycznie linia Dawida i Jezusa wcale nie wywodzi się od
Seta, syna Adama i Ewy. Pochodzi ona od syna Ewy Kaina, którego odnotowani
sukcesorzy (aczkolwiek w Biblii poświęca się im bardzo mało miejsca) byli
pierwszymi królami (lub inaczej Kainami) Mezopotamii i Egiptu.
Mając to na względzie,
ponowna lektura Biblii ujawnia dwa kolejne ważne fakty. Wszyscy sądzimy, że
Kain był pierwszym synem Adama i Ewy, lecz tak nie było. Nawet Księga Rodzaju
mówi nam, że nie był nim, co znajduje potwierdzenie w stwierdzeniu Ewy, kiedy
oświadcza ona Adamowi, że ojcem Kaina jest Pan. Kim był ten „Pan”? Pan to Adon,
zaś Adon to Enki. Nawet dane pochodzące spoza Biblii, hebrajskiego Talmudu i
Midrasz, wyraźnie stwierdzają, że Kain nie był synem Adama.
Czego jeszcze błędnie uczono
nas na temat tego okresu historii? Księga Rodzaju (w formie anglojęzycznej)
powiada nam, że Kain „uprawiał rolę” (tekst polskojęzycznej wersji Biblii brzmi
identycznie - Księga Rodzaju 4.3). Jednak oryginalne teksty wcale tego nie
mówią. Podają one, że „miał on zwierzchnictwo nad Ziemią”, co znaczy zupełnie
co innego, biorąc pod uwagę jego królewski status.
Wydaje się, że
interpretatorzy Biblii mieli nieustające kłopoty ze słowem „Ziemia”, często
tłumacząc je jako „grunt”, „glina” lub „pył”. Pierwotne teksty odnosiły się
jednak do „Ziemi”. Nawet jeśli chodzi o Adama i Ewę tłumacze wszystko
poplątali. Biblia mówi: „Stworzył mężczyznę i kobietę i nazwał ich imieniem
Adam”. Starsze zapiski używają pełniejszej nazwy: „Adama”, co oznacza „Ziemi”,
lecz nie znaczy, że stworzył ich z ziemi, a jedynie, że byli „Ziemi” lub, jak
to bardzo precyzyjnie tłumaczy Anchor Hebrew Bibie, byli oni „ziemscy,
śmiertelni”.
Można by jeszcze wiele mówić
na temat historii Adama i Ewy i o tym, jak powstali oni w wyniku klinicznego
klonowania. Pisarze, tacy jak na przykład Zecharia Sitchin, napisali wiele na
ten temat, zaś moja nowa książka porusza ten temat jeszcze dogłębniej. Nie będę
snuł obecnie rozważań w tej sprawie, ponieważ chcę przejść bezpośrednio do
alchemii Mesjanistycznej Linii Krwi Smoczych Królów Ziemi. Dodam jedynie, że
sumeryjskie zapisy głoszą, iż około 6000 lat temu Adam i Ewa (znani wówczas pod
imionami „Atabba” i „Awa”, zaś łącznie jako „Adama”) byli wychowywani przez
Enki i jego siostrę-żonę Nin-khursag w celu królowania w Domu Shimti. W języku
sumeryjskim słowo Shi-im-ti oznacza „oddech-wiatr-życie”.
Adam
z całą pewnością nie był pierwszym człowiekiem na Ziemi, lecz był pierwszym z
alchemicznie pomyślanego rodu królewskiego. Nin-khursag zwana była „Panią
Zarodka” lub „Panią Życia” i była zastępczą matką Attaba i Awa, którzy zostali
stworzeni z ludzkiego jaja zapłodnionego przez Pana Enki.
Właśnie dlatego, że
Nin-khursag nosiła tytuł „Pani Życia”, Hebrajczycy nadali później Awie (Ewie)
ten sam tytuł. I rzeczywiście imię Awa (lub Ewa) znaczyło później „Życie”. Jest
tu jeszcze jedna interesująca paralela, która wynika z różnicy znaczeń między
podobnie brzmiącymi wyrażeniami w języku sumeryjskim. Otóż „Pani Życia” brzmi
po sumeryjsku Nin-ti (przy czym Nin znaczy „Pani”, zaś „ti” - „Życie”), zaś inne
sumeryjskie słowo, „ti” (z dłużej wymawianym „i”), oznacza żebro. Stąd też
wzięło się pomieszanie przez Hebrajczyków znaczeń tych dwóch słów - „ti” i „ti”
- czego konsekwencją było powiązanie Ewy z żebrem Adama.
Zarówno Enki, jak i
Nin-khursag (wraz z ich bratem Enlilem, późniejszym Jehową) należeli do
panteonu bogów i bogiń, który nazywano Anunnaki, czyli „Niebo zstąpiło na
Ziemię”. W Psalmie 82 jest wzmianka o Wielkim Zgromadzeniu Anunnaki (w
późniejszym czasie zwanym Dworem Elohima), podczas którego Jehowa próbuje
przejąć władzę nad pozostałymi bogami.
Zgodnie z tradycją Smoka
ważność Kaina polegała na tym, że był on bezpośrednim dziełem Enki i Awy (Ewy),
w związku z czym jego krew była w trzech czwartych krwią Anunnaki. Jego
przyrodni bracia Hevel i Satanael (bardziej znani pod imionami Abel i Set)
mieli mniej niż połowę krwi Anunnaki, ponieważ byli synami Atabba i Awa (Adama
i Ewy).
Krew (pochodzenie) Kaina była
tak bardzo nadrzędna, że mówiono, iż krew jego brata, Abla, była w porównaniu z
nią „Ziemska”. Kain, jak mówią starożytne teksty, „wznosił się wysoko ponad
Ablem”, tak że krew jego brata wsiąkła w ziemię. Niestety to oryginalne
określenie zostało błędnie przetłumaczone i włączone do współczesnej Biblii w
postaci: „Kain wzniósł się ponad Abla i rozlał jego krew po ziemi”. Znaczenie
tego, jak widać, jest zupełnie inne.
Możemy
teraz przenieść się bliżej współczesności i rozważyć sprawę najstarszego „Grant
of Arms” (dar szlachectwa, uszlachcenie, nadanie herbu) w dziejach monarchów -
uszlachcenia, które wyznacza Mesjanistyczną Krew Smoka na wsze czasy. Sumerowie
określali to insygnium słowem Gra-al. Brzmi znajomo, nieprawdaż? Jednak
z Biblii znamy to jako „Znamię Kaina” („Dał też Pan znamię Kainowi...” - Księga
Rodzaju, 4.15).
Znamię to Kościół
przedstawia nam jako swego rodzaju przekleństwo. Lecz wiedząc już to, co wiemy,
Biblia faktycznie tego nie mówi. Mówi ona, że w wyniku wdania się w spór z
Jehową dotyczący posłuszeństwa Kain obawiał się o swoje życie. Podaje się nam,
że Pan naznaczył Kaina znamieniem i zaprzysiągł siedmiokrotną zemstę jego
nieprzyjaciołom.
Nikt nie potrafił nigdy
wytłumaczyć, dlaczego Jehowa miałby chronić Kaina, który się mu sprzeciwiał.
W rzeczywistości to nie było postanowienie Jehowy. To nie on był protektorem
Kaina. Jest powiedziane, że „znamię” nadane zostało Kainowi przez Pana (Adon,
Enki), który był jego ojcem.
Mało kto zastanawiał się
kiedykolwiek, kim są nieprzyjaciele Kaina, o których mówi Księga Rodzaju. Któż
to mógł być? Skąd się wzięli? Według Biblii na Ziemi byli w owym czasie tylko
Adam i Ewa oraz ich synowie Kain i Abel, przy czym Kain miał niebawem zabić
Abla. Jeśli uznamy ten tekst za prawdziwy, to będziemy musieli stwierdzić, że
nie było wówczas nikogo, kto mógłby być nieprzyjacielem Kaina!
Czymże więc był ten
sumeryjski Gra-al, który Biblia zwie „Znamieniem Kaina”? Był to pełen
godności herb w postaci „Pucharu Wody” lub Rosi-Crucis („Puchar Rosy”), który
istnieje we wszystkich zapiskach (włącznie z egipskimi, fenickimi i hebrajskimi
annałami) w postaci zwróconego ku górze czerwonego krzyża umieszczonego w
środku koła. Na przestrzeni wieków znak ten ulegał różnym modyfikacjom i
upiększeniom, lecz jego istota pozostała nie zmieniona i uznaje się go za
oryginalny symbol Świętego Graala.
Kolejna nieprawidłowość
zawarta w Księdze Rodzaju znajduje się w miejscu, w którym mówi ona, że Kain
znalazł sobie żonę. Należy zatem zapytać, kim byli jej rodzice, skoro Adam i
Ewa byli wówczas jedyną żyjącą parą? Nie wdając się w wyjaśnienie tej
niedorzeczności Księga Rodzaju przechodzi do wyliczania imion potomków Kaina!
To oznacza, że pewne bardzo
ważne informacje zostały usunięte ze Starego Testamentu. Jest oczywiste, że w
tamtych czasach na Ziemi było już wielu ludzi i ich dzieje znaleźć można w
źródłach pozabiblijnych. Pomijając teksty sumeryjskie, znacznie więcej
informacji na ten temat znaleźć można nawet w tekstach hebrajskich i
wczesnochrześcijańskich.
W celu przedłużenia linii
Kaina został on ożeniony ze swoją siostrą przyrodnią - księżniczką czystej krwi
Anunnaki, Luluwą. Jej ojcem był Enki, zaś matką Lilith, wnuczka Enlila. Biblia
nie podaje imienia żony Kaina, niemniej podaje imię ich młodszego syna,
Henocha, z kolei teksty sumeryjskie podają imię ich starszego syna, dziedzica
tronu, Atuna, który jest bardziej znany pod imieniem Etana, król Kish.
O Etanie mówi się, że
„przechadzał się z bogami” i był karmiony z „Rośliny Narodzin” (lub „Drzewa
Życia”, jak podaje Księga Rodzaju). Od tej chwili królowie tej linii byli określani
jako gałęzie Drzewa, przy czym starożytnym odpowiednikiem słowa „gałąź” było
słowo klone („klon”). Później owa „Roślina” lub „Drzewo” zostało
przedefiniowane na „Winorośl” i stąd Gra-al. W ten sposób Winorośl i
Mesjanistyczna Linia Krwi (rodowód) zespoliły się w jedno pojęcie w literaturze
kolejnych stuleci.
Poprzez tworzenie
odpowiednich związków ta królewska linia była tak kształtowana, aby móc pełnić
przywódczą rolę. Jej sukcesorzy zawsze przewyższali sobie współczesnych pod
względem wiedzy, kultury, świadomości, mądrości i intuicji. Aby zachować
czystość krwi, zawsze zawierali małżeństwa ze ściśle spokrewnionymi ze sobą
partnerami.
Wiedziano, że dominujący gen
dziedzictwa jest przenoszony z krwią matki. Dziś nazywamy to „mitochondrialnym
DNA”. W ten oto sposób zrodziła się tradycja, którą odziedziczyli ich królewscy
spadkobiercy w Egipcie i późniejsi władcy celtyccy. Prawdziwy status królewski
był utrzymywany i przekazywany poprzez kobietę i z tego względu królewskie
małżeństwa były strategicznie zawierane z przyrodnimi maternalnymi siostrami
(wspólna matka) lub ciotecznymi kuzynami.
Dotarłszy do miejsca, w
którym po raz pierwszy padła nazwa Drzewo Życia, to znaczy do około 3500 roku
p.n.e., zaczniemy teraz poznawać zasady, przy pomocy których ród królewski od
jego prapoczątków odżywiany był doustnie składnikami pochodzącymi z ludzkiego
ciała. Praktyka ta była kontynuowana przez ponad 1000 lat, aż do chwili gdy
program żywienia zyskał postać w pełni naukową i alchemiczną.
Zanim
zagłębimy się w szczegóły królewskiej diety, warto zastanowić się, dlaczego tak
ważna, pochodząca od Kaina, linia krwi królewskiej została ze względów
strategicznych zignorowana przez Hebrajczyków i Kościół Katolicki na rzecz
równoległej, młodszej linii wywodzącej się od syna Adama, Seta. Dlaczego
bojaźliwi uczniowie Enlila-Jehowy ostatecznie odżegnali się od dynastii Kaina?
Księga Rodzaju Starego
Testamentu podaje rodowody pochodzące od Kaina i jego przyrodniego brata Seta.
Warto jednak zauważyć, że imiona figurujące na tych listach w pierwszych
pokoleniach są bardzo podobne, mimo iż podawane są w innym porządku: Henoch -
Enosz, Irad - Jered, Machujael - Mahalaleel, Metuszael - Metuszelach i Lamek -
Lamek.
Biorąc to pod uwagę, często
wysuwano przypuszczenie, że linia pochodząca od Seta aż do Noego, syna Lameka,
była (niezbyt zręcznie) zakamuflowana przez kompilatorów Biblii w celu ukrycia,
że w rzeczywistości pochodziła ona aż do czasów Noego od Kaina. Jeśli
rzeczywiście tak było, wówczas w czasie życia Noego musiało wydarzyć się coś,
co spowodowało konieczność ukrycia przez późniejszych historiografów
rzeczywistego pochodzenia jego przodków. Odpowiedzi na to należy szukać w samej
Biblii.
W tym momencie historii
rodziny mściwy Jehowa najwidoczniej ostrzegł Noego i jego synów przed
spożywaniem krwi - edykt ten stał się bardzo ważny i zaważył na późniejszym
stylu życia żydów. Od dawna żydowskim zwyczajem jest wieszanie mięsa, aby
ściekła z niego krew, zanim zostanie ono ugotowane i zjedzone.
Natomiast w tradycji
chrześcijańskiej, wręcz przeciwnie, symboliczne spożywanie krwi jest bardzo
ważne. Zwyczajem chrześcijan jest przyjmowanie sakramentu Komunii, w czasie
którego pite jest wino z poświęconego kielicha symbolizujące krew Jezusa,
życiodajną krew Mesjanistycznej Winorośli.
Być może ten chrześcijański
zwyczaj jest nawrotem do odległego, pochodzącego jeszcze z czasów sprzed Noego,
rytuału, któremu sprzeciwił się Jehowa? Jeśli tak rzeczywiście jest, to być
może kielich będący symbolem kobiety odnoszącym się od zarania dziejów do
macicy, odnosił się również do ekstraktu z krwi menstruacyjnej? Odpowiedź na te
pytania brzmi: „Tak”. Taki był właśnie ten zwyczaj, lecz nie był on aż tak
podejrzany (odpychający), jak to się może wydawać. Kto z nas wie lub stara się
dociec, skąd biorą się spożywane dziś leki oraz różne suplementy. Co więcej, ci
którzy to wiedzą, niechętnie o tym mówią. I tak na przykład hormon Premarin
wytwarzany jest z moczu klaczy, a niektóre hormony wzrostu z Escherichia
coli (pałeczka okrężnicy), bakterii znajdującej się w kale.
Ekstrakt krwi, o który
chodzi, nie pochodził pierwotnie z ludzkiej krwi, lecz z poświęconej
księżycowej esencji Anunnaki, to znaczy od Nin-khursag, siostry Enki, zwanej
Panią Życia. Uważano go za najpotężniejszą siłę życiową i nazywano „Gwiezdnym
Ogniem”. Królewska linia została zrodzona z łona Nin-khursag i to właśnie jej
krwią, boskim Gwiezdnym Ogniem, dokarmiano dodatkowo Smoczy ród. W Starożytnym
Egipcie Nin-khursag była czczona pod postacią Izis i pod obydwoma imionami była
ona matką mesjanistycznej linii (rodu), ponieważ to jej gen był twórcą
„Początku”, „Gene-Izis”, lub - jak określali to Grecy - Genesis.
Warto w tym miejscu
przypomnieć, że edykt zabraniający spożywania krwi nie pochodził od Enki
Mądrego, lecz Enlila-Jehowy - Boga Gniewu, który zesłał Potop, spustoszył Ur i
Babilon oraz usiłował zmylić Adama, mówiąc, że umrze, jeśli spróbuje zjeść owoc
z Drzewa Wiedzy. Nie był to bóg kochający ludzi i sumeryjskie teksty mówią to
jasno. Ponieważ zabronił on spożywania krwi, należy sądzić, że nie był to edykt
mający na celu dobro Noego i jego następców, ale raczej ich szkodę.
W ścisłej recepturze
Gwiezdnego Ognia znajdowała się księżycowa esencja Bogini, lecz nawet w
warunkach naszego ziemskiego środowiska wydzielina menstruacyjna zawiera w
sobie najwartościowsze endokrynologiczne składniki, w szczególności pochodzące
z szyszynki i przysadki mózgowej. To właśnie szyszynka była zawsze łączona
bezpośrednio z Drzewem Życia, gdyż uważano, że ten maleńki gruczoł wydziela
substancję zapewniającą długie aktywne życie zwaną somą lub według Greków -
ambrozją. W kręgach mistycznych menstruacyjnej „flow-er” („ta, która płynie”)
od dawna przypisuje się nazwę „flower” („kwiat”) i przedstawia się ją
symbolicznie jako kwiat lilii lub lotosu. W rzeczywistości definicja „flow-er”
stanowi rdzeń współczesnego słowa „flower”. W starożytnym Sumerze najważniejsze
kobiety z rodu Smoka traktowano jak lilie i nadawano im takie imiona, jak Liii,
Luluwa, Lilith, Lilutu czy Lillette.
W
wyobrażeniach malarskich Mesjanistyczny Smok zdradzał niewielkie podobieństwo
do uskrzydlonej, dyszącej ogniem bestii z późniejszej zachodniej mitologii. Był
to zasadniczo wąż o olbrzymich szczękach posiadający cztery nogi, podobny do
krokodyla lub warana. Był to święty Messeh, który nosił imię „Draco”.
Draco był symbolem boskości egipskich faraonów, egipskiego lecznictwa,
esseńczyków z Qumran, a także Bistea Neptunisem (wężem morskim)
europejskich następców rybiarskich królów z dynastii Merowingów.
W starych hebrajskich
Bibliach wszystkie odniesienia do węży czynione są za pomocą słowa nahash
(od źródło-słowu NHSH), lecz nie odnosi się ono do węży, jakie znamy, to
znaczy jadowitych gadów, lecz do węży w ich tradycyjnym znaczeniu, symboli
mądrości i oświecenia, bowiem słowo nahash jest czasownikiem określającym
czynność rozszyfrowywania, wynajdywania.
Węże, w tej lub innej formie,
zawsze były wiązane z mądrością i uzdrawianiem i zwyczajowo Drzewa Życia i
Wiedzy są z nimi łączone. W insygniach wielu stowarzyszeń medycznych do dzisiaj
znajduje się wąż owinięty wokół Drzewa Narodzin (Drzewa Życia). Wizerunek ten
przedstawiany jest na wielu reliefach starożytnego Sumeru jako symbol Enki.
Warto również podkreślić, że
innym pospolitym symbolem medycznej profesji są dwa węże wijące się wokół
uskrzydlonej laski Hermesa. W tym przypadku również przekazywana jest prawdziwa
symbolika Gwiezdnego Ognia, zaś pochodzenia tego symbolu można doszukiwać się w
początkach szkół tajemnic i instytucji gnostycznych.
Starożytne teksty wyjaśniają,
że laska i bliźniacze węże symbolizują rdzeń kręgowy i sprzężony ze zmysłami
system nerwowy. Dwa górne skrzydła symbolizują dwuczłonową strukturę mózgu.
Między skrzydłami, na zwieńczeniu kolumny rdzenia, znajduje się małe
wybrzuszenie, które reprezentuje szyszynkę.
Kombinację centralnie
położonego symbolu szyszynki i bocznych skrzydeł przez długi czas nazywano
„Łabędziem”, który w tradycyjnej symbolice Graala (tak jak w niektórych kręgach
jogistycznych) oznacza w pełni oświeconą istotę. Chodzi tu o stan świadomości
osiąganej przez średniowiecznych Rycerzy Łabędzia uosabianych przez takie
postacie, jak Perceval i Lohengrin.
Tym, którzy nie znają funkcji
szyszynki i pozostałych gruczołów dokrewnych, wyjaśniam, że szyszynka jest
bardzo małym gruczołem w kształcie stożka wielkości ziarenka kukurydzy.
Położona jest ona w centralnej części mózgu na zewnątrz półkul mózgowych i nie
jest jego częścią.
Według siedemnastowiecznego
francuskiego uczonego, Rene Descartesa (Kartezjusz), szyszynka jest siedliskiem
ducha - miejscem, w którym ciało i rozum łączą się ze sobą. Starożytni Grecy
traktowali ją podobnie, zaś Herofilos opisał ją w IV wieku p.n.e. jako organ
regulujący przepływ myśli. Gruczoł ten od dawna intryguje badaczy ludzkiego
ciała, ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych części mózgu nie jest
zdublowany.
W czasach starożytnego Sumeru
kapłani Anu (ojca Enlila i Enki) rozwijali i doskonalili wielokierunkową wiedzę
medyczną dotyczącą substancji ożywionych, z menstruacyjnym Gwiezdnym Ogniem
jako źródłem istotnych składników włącznie. Na początku była to czysta
księżycowa esencja Anunnaki zwana „Złotem Bogów” podawana wyłącznie królom i
królowym z rodu Smoka. Później, w Egipcie i krajach śródziemnomorskich,
menstrualny „Gwiezdny Ogień” był zbierany od świętych dziewic-kapłanek, które
czczono jako „Szkarłatne Kobiety”. Wydaje się, że słowo „rytualny” ma swoje
źródło w tych praktykach i pochodzi od słowa ritu, które określało
świętą ceremonię „Czerwonego Złota”.
Wydzieliny gruczołów dokrewnych są, oczywiście, do
dzisiaj używane w terapii, lecz ich składniki, takie jak melatonina i
serotonina, są uzyskiwane z gruczołów martwych zwierząt i wykazują brak bardzo
ważnych elementów, które są obecne jedynie w wydzielinach gruczołów żywych
ludzi.
W
symbolice ognia starożytnej alchemii „czerwień” jest synonimem metalicznego
„złota”. W niektórych tradycjach (na przykład hinduskiej) „czerwień”
identyfikuje się z „czernią”. Stąd bogini Kali jest zarówno „czerwona”, jak i
„czarna”. Kali pochodzi jednak od Sumerów, którzy twierdzili, że jest ona
Kalimath, siostrą żony Kaina, Luluwy.
Kali była główną księżniczką
Domu Smoka i za sprawą jej związku z Gwiezdnym Ogniem stała się boginią czasu,
pór roku, okresów i cykli. Z tego też względu imię jej stało się rdzeniem słowa
kalendarz (kalindar) oznaczającego podział na pory roku.
Jak z tego wynika, na
początku metale alchemików nie były zwykłymi metalami, lecz żywymi esencjami,
zaś starożytne misteria nie miały charakteru metafizycznego, ale czysto
fizyczny. Pochodzenie słowa „sekret” wynika z ukrytej wiedzy o wydzielinach (sekrecjach)
gruczołów dokrewnych. Ritu („czerwień” lub „czerń”) oznaczało prawdę.
Pochodzi od niego nie tylko słowo „rytualny”, ale również „rite” („obrządek”),
„root” („korzeń”) i „red” („czerwień”). Powiadano, że ritu objawia się w
formie materii fizycznej najczystszego i najszlachetniejszego ze wszystkich
metali - złota. Stąd też złoto uważane było za „ostateczną prawdę”.
Podobnie jak ze słowem
„sekret” ma się sprawa z innymi słowami. W starożytnym Egipcie słowo Amen
było używane do podkreślania czegoś ukrytego lub zatajonego. Słowo „occult”
(„okultystyczny”, „tajemny”) znaczyło dokładnie to samo, niemniej dziś na
zakończenie modlitw używamy słowa „Amen”, podczas gdy słowo „okultyzm” kojarzy
się z czymś złowrogim. W rzeczywistości oba one są związane ze słowem „sekret”
i wszystkie one były w pewnych okresach związane z mistyczną nauką o
sekrecjach. Ponieważ Kali była związana z „czernią” (będąc „czarną i piękną”),
od jej imienia wywodzi się również angielskie słowo „coal” („węgiel”), znaczące
„ten, który jest czarny”, tyle że poprzez pośrednie słowo kol. W
hebrajskiej tradycji Bath-Kol (odpowiedniczka Kali) zwana była „Córą
Głosu”, zaś głos był związany z okresem dojrzewania kobiety. Tak więc łono było
związane z głosem i uważano, że Gwiezdny Ogień jest „Słowem Łona” mającym
charakter wyroczni. Przeto łono nazywano „utterer” („przepowiadacz”) lub
„uterus” („macica”).
Nazwa „Szkarłatne Kobiety”
jest pochodną ich bezpośredniego związku ze źródłem Gwiezdnego Ognia. W Grecji
zwano je hierodulami („Święte Kobiety”). W późniejszym czasie słowo to
przekształcono (poprzez średniowieczny francuski na angielski) na „harlot”
(„prostytutka”, „dziwka”, „kurwa”). W języku wczesnogermańskim były one zwane Horésami
i z czasem słowo to zostało zangielszczone na „whores” („kurwy”). Początkowo
słowo to oznaczało jednak „Ukochane”. Jak podkreślają dobre słowniki
etymologiczne, słowa te były opisami wielkiej czci i w żadnym wypadku nie były
odpowiednikami takich słów, jak „prostytutka” i „cudzołożnica”. Ich obecne
potoczne znaczenie jest wynikiem ukartowanych działań średniowiecznego Kościoła
Rzymskokatolickiego mających na celu zdeprecjonowanie szlachetnego statusu tych
świętych kapłanek.
Wycofanie z życia publicznego
wiedzy o prawdziwej tradycji Gwiezdnego Ognia nastąpiło, kiedy wiedza wczesnych
adeptów i późniejszych gnostyków (prawdziwych przedchrześcijańskich
chrześcijan) została zdeformowana przez fałszerzy historycznego
chrześcijaństwa. Pewien zasób oryginalnej gnosis (wiedzy o sprawach
duchowych) jest zachowany w talmudycznej i rabinicznej tradycji, lecz żydzi i
chrześcijanie głównego nurtu tych religii uczynili, ogólnie mówiąc, wszystko,
aby zniekształcić wszelkie pozostałości tej starożytnej sztuki.
Oprócz bycia „Złotem Bogów”
esencja menstruacyjna Anunnaki zwana była również „Wehikułem Światła” i
stawiana na równi z mistycznymi „Wodami Kreacji” - przepływem nieskończonej
wiedzy. Dlatego Rosi-Crucis (Puchar Rosy lub Puchar Wód identyfikowany z
czerwonym krzyżem wewnątrz koła) stał się Znamieniem Kaina i późniejszym herbem
jego królewskiego rodu.
Mówiono, że Światło pozostaje
w osobie duchowo nie rozbudzonej w stanie uśpienia i że można je pobudzić i
umotywować przy pomocy duchowej energii własnej woli oraz poprzez stałe
sprawdzanie samego siebie. Nie jest to jednak jakikolwiek proces umysłowy, ale
prawdziwie wolna od myśli świadomość - bezcielesna forma czystego Bytu.
CZĘŚĆ 2
Tym, co stanowiło kluczowy problem dla Enlila-Jehowy, była
koncepcja „istoty” lub „samo kompletności”. Z kolei jego brat Enki wiedział, że
ludzie, którzy spożywali owoc Drzewa Wiedzy (mądrości Anunnaki) oraz Rośliny
Narodzin (Gwiezdnego Ognia), mogą stać się niemal równi bogom. Jehowa doskonale
zdawał sobie z tego sprawę. Księga Rodzaju mówi, że kiedy Adam zerwał owoc z
Drzewa, Jehowa rzekł: „Oto człowiek stał się taki jak My...” (Księga Rodzaju,
3.21).
Enki Mądry, Strażnik Drzewa Wiedzy, również miał inne imię w
tradycji hebrajskiej. Nazywano go Samael (Sama-El), ponieważ został mianowany
Panem Sama w północnej Mezopotamii. Nauki wczesnych szkół wiedzy tajemnej
wyrażały się bardzo zdecydowanie na temat Drzew Życia i Wiedzy i było to
dokładne powtórzenie nauk samego Enki. Było tam powiedziane:
Niczego nie można zdobyć tylko pragnieniem lub zrzucaniem
odpowiedzialności na wyższe autorytety. Wiara jest aktem „uwierzenia”, bo „żyć”
znaczy „wierzyć”...[viii] a Wola jest ośrodkiem
decyzyjnym Jaźni.
Sumeryjskie teksty podają, że syn Kaina, król Etana, spożywał z
Rośliny Narodzin w celu usynowienia swojego własnego syna i następcy, króla
Baali, zaś Roślina Narodzin była bezpośrednio wiązana z indywidualną
długowiecznością oraz urzędem Kainowym lub inaczej królewskością. Sama w sobie
była związana z Gwiezdnym Ogniem i czynnościami szyszynki, zaś spożywanie z
Rośliny Narodzin było rytuałem przyjęcia Gwiezdnego Ognia - czystej żeńskiej
esencji Anunnaki, Nektaru Najwyższej Doskonałości.
W tym znaczeniu „flow-er” (kwiat lub lilia) Anunnaki była
postrzegana jako posiadaczka czary, przekazicielka Bogatego Pokarmu Macierzy. W
tym wcieleniu zwano ją Różą Sharon (od słowa Sha znaczącego „orbita” wraz ze
słowami Ra i On odnoszącymi się do świątyni „Światłości”). Znaczenie tej wysoko
czczonej godności jest w pełni uwidocznione w Pieśni Salomona, w której
mesjanistyczna oblubienica zwraca się do króla następującymi słowy: „Jam narcyz
Saronu lilia dolin” (Pieśń nad Pieśniami, 2.1 - jest to tekst wg
polskojęzycznej wersji Biblii, natomiast tekst podany przez autora artykułu
brzmi: „Jam róża Sharon i lilia dolin”).
Odbiorca Gwiezdnego Ognia, król, był uważany za tego, który
zakwalifikował się na to stanowisko po osiągnięciu predestynującej do tego
stanu oświeconej świadomości - stanu, w którym jego uzdolnienia z poziomu
mądrości i przywództwa wzniosły się na poziom królewskości zwany Malku. To
właśnie z mezopotamskiego słowa Malku Hebrajczycy utworzyli swoje słowa Malchus
(król) i Malkhut (królestwo).
Dopiero w ostatnich czasach naukowcom udało się odkryć hormonalną
wydzielinę szyszynki, którą wyodrębniono ostatecznie w roku 1968. Jej
zasadniczy składnik nazwano melatoniną, co oznacza „nocny pracownik” (od
greckich słów: „melos” - „czarny” i „tosos” - „praca”). Ci, u których
obserwujemy wysoki poziom melatoniny, silnie reagują na słońce, ponieważ ma ono
wpływ na ich poziom umysłowy, są oni zdecydowanie bardziej czynni nocą.
Melatonina nosi nazwę „hormonu ciemności”, jako że jest wytwarzana tylko nocą,
w ciemności. Wystawienie się na działanie promieni słonecznych powoduje
zmniejszenie rozmiaru szyszynki i zmniejsza duchową świadomość, podczas gdy
ciemności i wysoka aktywność szyszynki zwiększają intuicyjną wiedzę i subtelne
myślenie, zmniejszając jednocześnie czynniki stresotwórcze.
Warto w tym miejscu zastanowić się, jak to się stało, że Kościół
Chrześcijański ostatecznie zniszczył prawdziwe znaczenie rytuału Gwiezdnego
Ognia przenosząc go w obszar złowrogiej legendy gotyckiej. Według dawnych
tradycji władcy (posiadacze) Malkhut byli znani pod imieniem Smoków lub inaczej
Pendragonów, zaś głowa panująca zawsze zwana była Draco (co
również znaczy Smok).
Z racji ich cielesnych zalet, które zawdzięczali dodatkowej ilości
melatoniny oraz innych hormonalnych wydzielin, byli w rzeczy samej „Książętami
Ciemności”, a wyższy poziom świadomości, wyższą od przeciętnej moc i
długowieczność, uzyskiwali spożywając Gwiezdny Ogień wytwarzany z miesiączkowej
krwi królowych Anunnaki i kapłanek zwanych Szkarłatnymi Kobietami.
Jak podałem w Krew z krwi Jezusa, brutalni średniowieczni
katoliccy inkwizytorzy zostali skierowani przeciwko wszystkim - tak zwanym -
heretykom, którzy wspierali w ten lub inny sposób mesjanistyczną linię krwi
(Sangreal) Smoczych Królów stojącą w opozycji do skorumpowanych dogmatów
biskupów. Wiele ich ofiar uznano za okultystów lub wiedźmy i oskarżono o
wspieranie starożytnego, heretyckiego kultu Smoka, Księcia Ciemności. Władcy
Kościoła ogłosili, że są oni wampirami.
Już wcześniej wspomniałem o znaczeniu starożytnego Egipskiego
Dworu Smoka, podkreślając, że ten królewski Zakon działa od około 4000 lat do
dzisiaj. W XV wieku dostojnym kanclerzem tego Dworu (Zakonu) był książę
Transylwanii-Wołoszczyzny Wład III, ten sam, który zbudował bukareszteńską
cytadelę.
Wład zapadł jednak bardziej w ludzkiej pamięci jako hrabia
Drakula, co znaczy „syn Drakula”. Drakul (Smok) było imieniem jego ojca, pod
którym występował on w Zakonie (Dworze) od roku 1431.
Wład był zwolennikiem ostrej dyscypliny, zaś karą za wykroczenia
przeciwko państwu było nadziewanie na pal. Metoda ta była kompatybilna z pozostałymi
okropnymi karami stosowanymi w tamtych czasach (gotowanie we wrzącym oleju,
palenie na stosie, rozciąganie, ćwiartowanie etc.). Ta szczególna kara obróciła
się w końcu przeciwko jemu samemu w późniejszej gotyckiej powieści, która
mówiła, że on sam powinien być nadziany na drewniany pal.
Rzeczywistą przyczyną obaw ówczesnego establiszmentu przed Drakulą
nie było jednak brutalne traktowanie przez niego swoich wrogów (tego rodzaju
praktyki były na porządku dziennym), ale jego rozległa wiedza alchemii i starożytnego
rytuału Gwiezdnego Ognia. Ucząc się w Austriackiej Szkole Salomona w
Hermannstadzie zdobył dogłębną wiedzę na temat cielesnych efektów melatoniny i
serotoniny, które wpływają dodatnio na długość życia oraz świadomość.
Z rzymskich kronik jasno wynika, że należał do ludzi, których
organizm wytwarzał dużo melatoniny, a tacy ludzie, jak już wiemy, są uczuleni
na słońce. Są aktywni nocą (melos tosos), z czego właśnie bierze się ów
transylwański mit i wydana w roku 1897 powieść Briana Stokera Dracula (Drakula),
w której Wład-Drakula został opisany jako wampir, Książę Ciemności, który
wysysał krew dziewic!
Pomijając ten fakt, podstawą licznych wczesnych baśni i ludowych
podań stały się tradycje Graala i Smoka, z których wywodzi się koncepcja
„fairies” („wróżek”) oznaczająca „fair folk” („sprawiedliwy lud”), której nazwa
pochodzi od słów fee lub „fey” odnoszących się w szczególności do „fate”
(„los”). W świecie celtyckim mówiło się, że pewne rodziny królewskie noszą w
sobie „fairy blond” („krew wróżów”), co oznaczało, że ich los, przeznaczenie,
związane są z linią krwi Graala, zaś o księżniczkach z tej linii występujących
w historycznych romansach często mówi się jako o „elf-maidens” („elfowych
pannach”). Był to lud desygnowany do pełnienia roli strażników ziemi, światła
gwiazd i lasów, którą Tolkien, autor słynnej książki Lord of the Rings (Władca
pierścieni), przypisał z kolei rasie elfów.
W języku południowej Europy, elf rodzaju żeńskiego nosił nazwę
ylbi i między innymi od tego słowa pochodzi nazwa miasta Albi, langwedockiego,
średniowiecznego centrum gnostycznych katarów (Czystych)[viii]. Kiedy
papież Innocenty III rozpoczął w roku 1208 swoją brutalną,
trzydziestopięcioletnią kampanię przeciwko katarom, nazwano ją „krucjatą
przeciwko albigensom”, bowiem została ona wysłana przeciwko zwolennikom
albi-genów („elfiej krwi”).
Melatonina wzmacnia system odpornościowy organizmu i
prawdopodobieństwo zapadnięcia na raka przez ludzi charakteryzujących się
wysokim poziomem wydzielania hormonów przez szyszynkę jest znacznie niższe.
Wysoki poziom melatoniny zwiększa energię, wytrzymałość i fizyczną tolerancję i
zależy bezpośrednio od trybu snu, utrzymując ciało w stanie zrównoważonym przy
pomocy czynników, które oddziałują na nie poprzez układ krążenia. Jest to w
rzeczywistości najefektywniejszy przeciwutleniacz organizmu, który posiada
ponadto dodatnie własności mentalne i przeciwstarzeniowe. Produkuje go
szyszynka poprzez uaktywnienie chemicznego przekaźnika o nazwie serotonina,
która przekazuje odpowiednie impulsy poprzez pary chromosomów w momencie
podziału jądra komórki i chromosomów (proces ten nosi nazwę meiosis), aby mogły
się one w końcu połączyć z drugim zestawem w procesie zapłodnienia.
Żywica sosen była przez długi czas identyfikowana z wydzieliną
szyszynki (stąd podobieństwo nazw: pine - sosna i pineal - szyszynkowy) i była
stosowana do produkcji kadzideł (kadzideł kościelnych). Z drugiej strony
tradycyjnym symbolem królewskości było złoto. Tak więc złoto, kadzidło i mirra
(żywica stosowana w charakterze środka uspokajającego i jednocześnie symbol
śmierci) były tradycyjnym symbolem królów-kapłanów z mesjanistycznej linii
krwi.
W starożytności wyższy poziom wiedzy kojarzono ze słowem daath (od
którego pochodzi angielskie słowo death - śmierć). Jak doskonale wiemy, Nowy
Testament podaje, że magowie (mędrcy) podarowali Jezusowi trzy rzeczy: mirrę,
kadzidło i złoto - co było wyrazem uznania go jako dziedzica, króla-kapłana, z
linii Smoka.
Mistrzowie jogi sugerują, że szyszynka, którą zwą „trzecim okiem”
lub „okiem mądrości”, ma olbrzymie znaczenie w procesie rozwijania świadomości,
jako że jest ona ostatecznym źródłem Oświecenia. Iluminiści oraz inni adepci
spod znaku różokrzyżowców od dawna traktują szyszynkę jako tajemne ayin
(starożytne słowo oznaczające oko). Pisownia tego słowa (a-y-i-n) jest dosyć
istotna, ponieważ pierwotnie słowo Kain (bez względu czy pisało się je na
początku przez K, C, czy Q) pisano nie tak jak obecnie (Kain lub Cain), ale
„C-a-y-i-n”. Imię Kain oznaczało w rzeczywistości w swoich różnych formach
„Jeden z [posiadaczy, kręgu] Wewnętrznego Oka”. Od słowa Kayin pisanego przez K
wywodzi się słowo „King” (król), zaś od jego odmiany pisanej w postaci Qayin -
słowo „Queen” (królowa). Co ciekawe, ojciec Kaina, Enki-Samael, był sumeryjskim
Panem Świętego Oka.
Mówi się, że prawdziwie uduchowiona osoba potrafi w sposób
automatyczny postrzegać przy pomocy trzeciego oka (subtelnego oka wnętrza), nie
dając się mamić obrazom ukazywanym przez zwykłe oczy, które ujawniają jedynie
fizyczny obraz rzeczy zajmujących ściśle określone miejsce w czasoprzestrzeni.
Osoby potrafiące posługiwać się możliwościami stwarzanymi przez szyszynkę
potrafią przekraczać granice czasu i przestrzeni, przenikać do wymiaru, w
którym nie ma oddziaływania czasu i przestrzeni. Odkrycie tego wymiaru wcale
nie jest zasługą współczesnej nauki, bowiem znany jest on od tysięcy lat pod
nazwą Poziomu Sharon lub Poziomu Orbity Światła.
Tak więc kainowi królowie Mezopotamii (pierwsi pendragoni[viii] z
mesjanistycznej linii krwi), będący wysoko urodzonymi, jako że pochodzili od
bogów Anunnaki, byli karmieni Gwiezdnym Ogniem Anunnaki mającym na celu
podnoszenie ich percepcji, świadomości i intuicji, tak by stali się mistrzami
wiedzy w niemal takim samym stopniu, jak bogowie. Jednocześnie wzmocnieniu ulegał
poziom ich wytrzymałości i system odpornościowy, tak że zapobiegające starzeniu
własności regularnie spożywanej melatoniny i serotoniny Anunnaki dawały im
możliwość przeżycia większej ilości lat. Wszystkie zapisy z tamtych czasów
potwierdzają, że tak właśnie miała się sprawa z pochodzącymi z królewskiej
linii, którzy żyli setki lat. Biorąc to pod uwagę należy zrezygnować z
nadmiernego sceptycyzmu w kwestii długich okresów życia wczesnych patriarchów
podanych w Księdze Rodzaju.
Oprócz Gwiezdnego Ognia, królowie należący do królewskiej linii
krwi spożywali Mleko Bogini, które zawierało, jak się wydaje, enzym sprzyjający
długowieczności. Obecnie naukowcy zwą go telomerazą. Jak ostatnio doniósł
magazyn Science, nr 279 z 16 stycznia 1998 roku, badania prowadzone w
Southwestern Medical Center (Zakład Medycyny) na Uniwersytecie Stanu Teksas
prowadzą do wniosku, że telomeraza posiada unikalne własności zapobiegające
procesowi starzenia.
Komórki zdrowego ciała są zaprogramowane na wielokrotny podział w
okresie życia organizmu, przy czym ilość podziałów jest ograniczona, tak że w
końcu organizm dochodzi do momentu, w którym jego komórki nie mogą się już
dzielić. Jest to najistotniejszy czynnik procesu starzenia. Zdolność do
podziału określają kapsle znajdujące się na końcach łańcucha DNA (podobnie jak
metalowe lub plastykowe skuwki na końcach sznurowadeł). Za każdym razem, gdy
komórka ulega podziałowi, znika pewna część telomeru. Kiedy telomery osiągają
krytyczną długość, proces podziału ustaje. Wówczas proces replikowania komórki
zanika i następuje jej śmierć.
Prowadzone w laboratoriach na próbkach tkanek badania wykazały, że
działanie genetycznym enzymem telomerazy może zapobiec skracaniu się telomeru w
czasie podziału komórki. W związku z tym komórki mogą kontynuować proces
podziału w okresie dłuższym od wynikającego z naturalnego zaprogramowania
(podobnie jak komórki rakowe, które mogą osiągnąć nieśmiertelność poprzez
wzbogacenie w telomerazę). Telomeraza nie występuje zazwyczaj w normalnych
tkankach i oprócz guzów złośliwych jest obecna jedynie w komórkach
reprodukcyjnych. Wygląda więc na to, że gdzieś w strukturze DNA zawarta jest
genetyczna zdolność do produkowania tego przeciwstarzeniowego enzymu, lecz
potencjał jego wytwarzania został w jakiś sposób wyłączony i prawdopodobnie
jest zawarty w tych strukturach DNA, które naukowcy nazywają obecnie
„złomowiskiem”.
Kanoniczna Biblia mówi, że w czasie życia Noego i jego synów
Jehowa wydał zakaz spożywania krwi - w każdym bądź razie temu okresowi dziejów
ludzkości tłumacze Starego Testamentu z VI wieku p.n.e. przypisują wprowadzenie
tego zakazu. Jest jednak mało prawdopodobne, że nastąpiło to właśnie wtedy,
ponieważ w tamtym czasie Enlil-Jehowa nie mógł jeszcze mieć tak dużej przewagi
nad Enkim i Wielkim Zgromadzeniem Anunnaki.
Tym niemniej faktem jest, że od tamtego czasu wiek członków rodu
patriarchów zaczął się systematycznie skracać i od czasów Abrahama i Izaaka nie
przekraczał już on normalnej długości. Z kolei okresy życia królów Sumeru,
potomków Kaina i Etany, pozostały długie.
Tym, co wiemy ponad wszelką wątpliwość, jest to, że bez względu na
realia i chronologię wydania tego zakazu, wprowadzenie głównej zmiany w
praktyce Gwiezdnego Ognia nastąpiło około 1960 roku p.n.e. To właśnie wtedy,
jak podaje Biblia, Abraham przeniósł się wraz z rodziną z chaldejskiego Ur
(stolicy Sumeru) na północ do Haranu (w polskiej wersji Biblii - Charan), a
następnie do Kanaanu.
Pochodzące z tamtych czasów teksty mówią, że Ur zostało wówczas
zdobyte przez króla pobliskiego Elamu - tuż po roku 2000 p.n.e. - i chociaż
miasto to zostało odbudowane, ośrodek władzy przesunął się na północ, do Haranu
w Królestwie Mari. Haran było nie tylko nazwą kwitnącego miasta, ale również
imieniem brata Abrahama (ojca Lota). Istniejące dokumenty (odnalezione w roku
1934) podają, że również inne miasta w Mezopotamii nosiły nazwy nadane im na
cześć przodków Abrahama - na przykład Terah (imię ojca Abrahama), Nahor (imię
ojca Teraha), Serug (imię ojca Nahora) czy Peleg (imię dziadka Seruga).
Pozostając w zgodzie ze wszystkimi sumeryjskimi dowodami
opisującymi królewską linię wywodzącą się od Kaina, ostatnio odkryte zapisy
potwierdzają, że członkowie najbliższej rodziny Abrahama (potomkowie Noego)
byli wysokimi rangą dostojnikami tamtego regionu. Jest oczywiste, że
patriarchowie nie pochodzili z byle jakiej rodziny, lecz byli członkami
potężnej dynastii. Co było przyczyną, która położyła kres tej długotrwałej
linii i zmusiła Abrahama do opuszczenia Mezopotamii i przeniesienia się do
Kanaanu?
Odpowiedź na to pytanie można znaleźć na glinianych tabliczkach
datowanych na około 1960 rok p.n.e. Podają one, że w tym czasie wszystko uległo
zmianie na świętej ziemi Sumeru, który został najechany ze wszystkich stron -
przez Akadów z północy, Amorytów z Syrii i Elamitów z Persji. W opisującym to
tekście czytamy:
„Gdy
obalili, kiedy ład zniszczyli, wówczas niczym potop wszystko pochłonęli. Co z
tobą będzie, Sumerze! Czy cię zmienili? Świętą dynastię ze świątyni wygnali”.
To właśnie na tym etapie dziejów Sumeru nastąpił upadek imperium i
Abraham został zmuszony do ucieczki na północ od Ur.
Co stało się jednak z Anunnaki, Wielkim Zgromadzeniem Bogów, które
stanowiło o wszystkim? W tekście tym czytamy dalej:
„Ur zniszczone, przejmujący jest jego lament. Krew kraju wypełnia
teraz jego dziury jak gorący brąz formę. Ciała rozpuszczają się jak tłuszcz na
słońcu. Nasza świątynia zniszczona. Dym całunem zasnuł nasze miasta. Bogowie
opuścili nas jak migrujące ptaki”.
W kategoriach historycznych ten kompletny upadek sumeryjskiego
imperium nastąpił po założeniu około roku 2000 p.n.e. Babilonu przez króla
Ur-Babę. Tak więc historia o Wieży Babel i wynikający z niej gniew Jehowy
dokładnie pasuje do ram czasowych odejścia Anunnaki z Sumeru.
Księga Rodzaju podaje, że ludzie, o których Jehowa mówił, że są
„bardzo dobrzy”, zostali surowo ukarani z powodu dziwnego wykroczenia, które
wcześniej nim nie było. Polegało ono na tym, że wszyscy ludzie mówili tym samym
językiem, którym był oczywiście język sumeryjski - pierwszy język na Ziemi
posiadający formę pisemną.
Z przyczyn, których Biblia nie podaje jasno, w Księdze Rodzaju
czytamy, że Jehowa nie był szczęśliwy z powodu Wieży Babel, przeto „zstąpił i
pomieszał języki całej Ziemi”.[viii]
Sumeryjskie dokumenty mówią prawie to samo, tyle że pomieszanie języków jest w
nich wyjaśnione znacznie lepiej i przypisane hordom najeźdźców, którzy przybyli
do tego regionu. Okazuje się, że najazd był wynikiem tarć wewnątrz Anunnaki,
ponieważ po odejściu Anu z Wielkiego Zgromadzenia przewodnictwo nad nim objął
jego najstarszy syn Enlil-Jehowa. Ogłosił on, że jest panem całej Ziemi,
pozostawiając swojemu bratu Enki Samaelowi zwierzchność nad morzami. Enki wcale
nie był szczęśliwy z powodu roszczeń swojego brata, ponieważ mimo iż był on
starszy, jego matka, Ki, była młodszą siostrą ich ojca Anu, podczas gdy matka
Enki, Antu, była jego starszą siostrą. Prawdziwe dziedziczenie, twierdził Enki,
następuje w linii matriarchalnej, w związku z czym to on jest pierworodnym
synem, któremu należy się sukcesja:
- Jam jest Enki... wielki brat bogów.
- Jam jest ten, który został zrodzony jako pierwszy syn boskiego
Anu.
W rezultacie Babilończycy oświadczyli, że uznają Enki i jego syna
Marduka, czego Enlil-Jehowa nie mógł już znieść. Straciwszy popularność
otworzył najeźdźcom bramy Sumeru. Kronikarze piszą, że przepełniony chęcią
odwetu, sprowadził „wielką i okropną burzę”, która spowodowała kompletne
zniszczenie całej kultury Sumeru, tak że język sumeryjski przestał być językiem
dominującym i nastąpiło „wielkie pomieszanie języków”.
Cały trud włożony w budowanie unikalnej cywilizacji został
zniszczony jednym pociągnięciem Enlila-Jehowy, który nie chciał się dzielić
władzą ze swoim bratem Enki. Pochodzące z tamtego okresu zapisy potwierdzają,
że w tym momencie historii Sumeru Wielkie Zgromadzenie Anunnaki opuściło swoją
siedzibę i odeszło „jak migrujące ptaki”.
Wszystko to zbiegło się w jednym czasie i ponieważ Gwiezdny Ogień
Anunnaki nie był już dostępny, zaistniała pilna potrzeba zmiany procedury
wprowadzania na tron królewski. Należało stworzyć substytut Gwiezdnego Ognia.
Jak już wcześniej wspomniałem, kapłanki zwane Szkarłatnymi Kobietami były
specjalnie do tego celu przygotowywane, niemniej było oczywiste, że mimo starannego
doboru partnerów ich esencja z biegiem pokoleń osłabnie.
Tak się złożyło, że stworzenie bardziej trwałego i bardziej
uniwersalnego substytutu nie stanowiło problemu, ponieważ była to prowincja
dobrze wyszkolonych metalurgów, którym Enki nadał nazwę Mistrzów Rzemiosła.
Pierwszym z nich był Tubal-kain zwany Wulkanem - potomek Kaina w szóstej
generacji, o którym pamięć przetrwała do dziś w kręgach masonerii.
Warto w tym miejscu zauważyć, że znany z Nowego Testamentu ojciec
Jezusa, Józef, był we wczesnych wersjach ewangelii opisywany jako Mistrz
Rzemiosła. W Bibliach napisanych nowoczesnym językiem angielskim Józefowi w
wyniku błędnego tłumaczenia przypisuje się zawód stolarza. Słowo „stolarz”
zostało błędnie przetłumaczone z greckiego słowa ho-tekton, które w
rzeczywistości określa mistrza w rzemiośle, czyli alchemika-metalurga
wyszkolonego według nauk jego przodków.
Księga Wyjścia Starego Testamentu podaje, że w czasach Mojżesza
żył człowiek imieniem Besaleel (syn Uri Ben Hura), o którym mówi się, że został
obdarzony duchem Elohima w mądrości, rozumieniu i wiedzy. Dowiadujemy się
również, że był on biegłym złotnikiem i Mistrzem Rzemiosła oraz że został
mianowany kierownikiem zespołu, któremu zlecono budowę Arki Przymierza[viii] Tekst
Biblii podaje szczegółowo, jak Besaleel ma wykonać z czystego złota różne
korony, pierścienie, naczynia i lichtarze, a na końcu wymienia bez słowa
komentarza coś, co nazywa się chlebem pokładnym przymierza.
Chociaż słowo „przymierze” kojarzy się obecnie z kontraktowymi ugodami,
pierwotnie znaczyło „jeść chleb z”. Warto tu zauważyć, że modlitwa Ojcze Nasz
(która jest kopią jej egipskiego odpowiednika) mówi „chleba naszego
powszedniego daj nam dzisiaj...” Obecnie tym słowom przypisuje się powszechnie
ogólnikowe znaczenie, pierwotnie jednak była to konkretna prośba dotycząca
enigmatycznego chleba pokładnego - Złotego Chleba Besaleela.
Księga Lewicka (w języku polskim przyjęła ona nazwę Księgi
Kapłańskiej) również wspomina o chlebie pokładnym: „Następnie weźmiesz
najczystszej mąki i upieczesz z niej dwanaście placków... (24.5) Położysz na
każdym stosie trochę czystego kadzidła... (24.7)”.
Użycie słowa „mąka” w anglojęzycznej wersji Biblii
(polskojęzycznej również - przyp. tłum.) jest w rzeczywistości błędem. Bardziej
właściwe byłoby w tym miejscu słowo „proszek” lub „puder”. Kroniki szkół wiedzy
tajemnej podają precyzyjniejszy opis mówiący, że chleb pokładny był wyrabiany z
białego proszku złota, co jest szczególnie istotne, ponieważ w Księdze Wyjścia
mówi się, że Mojżesz wziął złotego cielca, którego sporządzili Izraelici, i
„spalił go w ogniu i starł na biały proch”. W tym
przypadku tłumacze stosują właściwe słowo - „proch”- lecz jak wiadomo, palenie
złota nie daje prochu, a jedynie stopione złoto.
Czym więc był ten magiczny biały proch? Czy przy pomocy
podgrzewania można zamienić metaliczne złoto w biały pył, który można spożywać
i to z pożytkiem? Oczywiście, że tak, i to właśnie w tym momencie ma
zastosowanie główna chemiczna formuła Mistrzów Rzemiosła: „Aby robić złoto, należy
brać złoto”.
Złoto jest najszlachetniejszym z metali i zawsze było symbolem
prawdy. Poprzez regularne zażywanie Gwiezdnego Ognia Anunnaki (Złota Bogów) ci,
którzy je spożywali, przechodzili na wyższe poziomy świadomości i sumienia za
sprawą wchłanianej przez nich melatoniny i serotoniny. Była to dziedzina
wyższego oświecenia, którą zwano Równiną Sharons[viii], zaś
złoto Gwiezdnego Ognia było traktowane jako ostateczna droga ku Światłości. W
ten sposób ciężki, przyziemny człowiek (ołów) mógł wznieść się na wyższy poziom
świadomości (postrzegany jako złoto). Ten pogląd stał się podstawą całej
późniejszej tradycji alchemicznej.
Chleb pokładny lub, jak nazywali go Egipcjanie, pożywienie scheffa
stanowił tradycyjne wtajemniczenie izraelskich i egipskich mesjaszy (królów),
jako że pierwsi faraonowie byli w pełni wyświęconymi kapłanami-królami z linii
Graala, będąc poprzez Nimrod potomkami z linii Kaina.
W starożytnym Egipcie scheffa, chleb pokładny, był zawsze
przedstawiany w postaci stożkowatego ciastka. Jak można wyczytać w starych
tekstach ten metaliczny chleb był używany do karmienia świetlistego ciała
będącego przeciwieństwem ciała fizycznego, przy czym świetliste ciało było
traktowane jako świadomość. Już w roku 2200 p.n.e. faraonowie używali tego
środka zastępczego w celu zwiększenia aktywności szyszynki, czyli zwiększenia
zdolności percepcji, rozszerzenia świadomości i intuicji, lecz jedynie adepci
wydziału metalurgicznego szkół wiedzy tajemnej (Mistrzowie Rzemiosła Dworu
Smoka) znali sekret jego produkcji.
W egipskiej Księdze Umarłych (to najstarsza kompletna książka
świata) szukając najlepszego pożywienia oświecającego faraon zadaje na każdym
etapie swojej podróży jedno powtarzające się pytanie: „Co to jest?” - pytanie,
które w języku hebrajskim (jak podają Dawne dzieje Izraela) było zadawane za
pomocą jednego słowa: „Manna?”
Kiedy ukończono budowę Arki Przymierza, podobno Aaron, brat
Mojżesza, włożył do niej omer[viii] manny.
Ta święta manna była powszechnie identyfikowana jako mistyczna forma chleba
(chleb pokładny) lub -jak go nazywano w Mezopotamii - Tubal-kain, shem-an-na.
W tym momencie doszliśmy do szczególnie ważnej definicji
shem-an-ny, ponieważ według Mistrzów Rzemiosła to stożkowate (lub
shemo-kształtne) pożywienie było wykonane z materiału, który mieszkańcy Sumeru
zwali Wysoko-chronionym Ogniowym Kamieniem (Highward Fire-stone).
W Apokalipsie Świętego Jana (2.17) napisano: „Zwycięzcy dam manny
ukrytej i dam mu biały kamyk...”
Zanim przyjrzymy się dokładnie naturze białego kamienia shem-an-ny
- chleba wykonanego z proszku alchemicznego złota - przyjrzyjmy się najpierw
sławnemu posągowi kapłana-króla Melchizedeka w katedrze Chartres we Francji.
Pomnik przedstawia Melchizedeka z czarą zawierającą kamień będący
symbolem chleba i wina, które ofiarował on Abrahamowi, jak to napisano w
Księdze Rodzaju. Wino, jak wiemy, reprezentuje święty Gwiezdny Ogień (podobnie
jak wino komunijne jest dziś symbolem mesjanistycznej krwi), lecz najważniejsze
w tym wyobrażeniu jest to, że chleb-kamień znajduje się wewnątrz czary, co
oznacza, że w czasach Melchizedeka i Abrahama Gwiezdny Ogień został zamieniony
na zastępcze pożywienie. Substytut ten został wykonany z shem-an-ny - białego
proszku złota lub inaczej z „wysoko-chronionego ognistego kamienia”. Substytut
spełniał proste zadanie. Zamiast karmić biorcę gotowymi wydzielinami
hormonalnymi, podawano mu proszek, który oddziaływał na jego układ endokrynalny
(w szczególności szyszynkę) wymuszając produkcję znacznie większej ilości
hormonów takich jak melatonina.
W słynnym średniowiecznym romansie o Parsifalu autorstwa Wolframa
von Eschenbacha o Rycerzach Świątyni z Zamku Graala mówi się: „Żyją oni z racji
najczystszego kamienia. jeśli nie znasz jego imienia, dowiedz się teraz: zwą go
lapis exilis. Mocą tego kamienia feniks zostaje spalony na popiół, lecz popiół
szybko przywraca mu życie. Feniks linieje i wydziela z siebie jasne światło,
tak że staje się równie piękny jak był poprzednio”.
Wielu ludzi zastanawiało się nad nazwą lapis exilis, ponieważ
wydaje się ona stanowić grę słów łączącą dwa elementy. Po pierwsze, chodzi o
lapis ex caelis, co oznacza „kamień niebiański”, i po drugie, jest to lapis
elixir - Kamień Filozoficzny, przy pomocy którego pierwiastki są transformowane
na wyższy stopień istnienia. W każdym bądź razie wiąże się on bezpośrednio z
„wysoko-chronionym ognistym kamieniem” - shem-an-ną egzotycznego substytutu
Gwiezdnego Ognia.
Klucz do alegorii z Parsifalem mieści się w opisie mówiącym, że
Feniks zostaje „spalony na popiół”, lecz z tego popiołu powstaje Wielkie Oświecenie.
Czym więc dokładnie jest Feniks? Moglibyśmy odpowiedzieć, że jest to mityczny
ptak, ale nie mielibyśmy racji! Słowo „feniks” jest znacznie starsze od mitów o
ptaku Bennu[viii] i jego pochodzenie jest
grecko-fenickie. „Feniks” znaczy „karmazyn” lub „czerwone złoto”.
Jeszcze dzisiaj odprawia się Mszę Feniksa jako symbol rytuału
Gwiezdnego Ognia w ramach Ordo Templi Orientis. Co ciekawe, Brian Stoker, autor
Drakuli, był oficerem tego zakonu, w konsekwencji czego jego książka zawiera
zakodowaną treść dotyczącą wiedzy tajemnej. Dwa symbole tej ceremonii
dziewiątego stopnia to zwrócony jednym wierzchołkiem pionowo do góry trójkąt
Złota i Światła (reprezentujący ducha), oraz skierowany do dołu trójkąt Krwi i
Wody (reprezentujący materię). Połączone z sobą trójkąty tworzą znaną Pieczęć
Salomona, znaną również pod nazwą Klejnotu Alchemii.
Stary aleksandryjski tekst alchemiczny podaje charakterystykę
szczególnego ciężaru Kamienia Filozoficznego, który zwany jest w nim Rajskim
Kamieniem: Kiedy umieścimy go na wadze, kamień przeważy równą mu ilość złota,
zaś kiedy jest w postaci pyłu nawet najlżejsze piórko zdolne jest do
przeważenia szali.
W kategoriach matematycznych zależność ta ma postać: 0 = (+l) +
(-1). Suma ta wydaje się być bardzo prosta na pierwszy rzut oka, jako że (+1) +
(-1) rzeczywiście daje zero. Lecz zastosowana do fizycznej materii okazuje się
niedorzeczna, ponieważ odnosi się do „pozytywu” i odpowiadającego mu „negatywu”
mających wytworzyć „nic”. Mając kawałek czegoś dodatniego nie jest możliwe
doprowadzenie do anihilacji dodając coś równego o ujemnym charakterze. W
najlepszym przypadku można „dodatni” element usunąć z zasięgu wzroku, niemniej
będzie on nadal istniał nie zmieniając się w nicość.
Jedynym sposobem zamiany czegoś w nic jest, jeśli chodzi o sferę
materialną, przeniesienie tego czegoś do innego wymiaru, tak że przestanie to
istnieć w otaczającym nas środowisku. Jeśli uda się to uczynić, ciężar tego
czegoś również zniknie.
Czymże w takim razie jest coś, co jest w stanie przeważyć siebie
samego i jednocześnie niedoważyć się i stać się niczym - nicością? Czym jest to
coś, co może być złotem, a jednocześnie można to spalić i zmienić w proszek?
Tym czymś jest feniks - czerwone złoto, które spala się w proch, po czym jest
odzyskiwane w postaci oświecenia. Złoty cielec, którego Mojżesz spalił na pył.
To właśnie wysoko-chroniony ognisty kamień shem-an-ny. Z sumeryjskich zapisów
wiemy, że nie był on wcale robiony z kamienia, lecz ze świecącego metalu.
W alchemicznej tradycji kamień filozoficzny to coś takiego, co
zamienia podstawowe pierwiastki w złoto. Uważa się, że jest to prawda zarówno w
znaczeniu metalurgicznym, jak i duchowym wyższego oświecenia. W znaczeniu
fizycznym musimy odwołać się jednak do najstarszego ze wszystkich alchemicznych
praw najdawniejszych szkół wiedzy tajemnej, które mówi: „Aby robić złoto,
należy brać złoto”.
Tak więc ustalono, że istnieją dwie różne formy fizycznego złota:
metaliczna, którą dobrze znamy, i znacznie „wyższa”, mająca postać białego
proszku, która istnieje w innym wymiarze postrzegania materii - ukryta manna,
której sekret produkcji znany był jedynie Mistrzom Rzemiosła.
Czym jest ów „wysoko-chroniony” lub inaczej „wysokospinowy” stan
zamieniający złoto (i inne metale z grupy platynowców) w biały niewyczuwalny
proszek o słodkawym smaku?
Normalny atom posiada wokół siebie ekranujący potencjał - dodatnie
ekranowanie wytwarzane przez jądro. Większość, z wyjątkiem najbardziej
zewnętrznych, elektronów krążących wokół jądra znajduje się wewnątrz tego
ekranującego potencjału. Jądro przechodzi w stan wysoko-chroniony lub
wysokospinowy, gdy dodatni potencjał ekranujący obejmuje swoim zasięgiem
wszystkie elektrony i podporządkowuje je kontroli jądra.
W normalnych warunkach elektrony krążą wokół jądra w parach -
elektron o spinie przednim i elektron o spinie wstecznym. Dostawszy się pod
wpływ wysokospinowego jądra, wszystkie elektrony o spinie przednim zostają
skorelowane z elektronami o spinie wstecznym. Kiedy dochodzi do doskonałego
skorelowania, elektrony zamieniają się w białe światło i jest niemożliwe, aby
pojedyncze atomy substancji znajdującej się w stanie wysokospinowym łączyły się
ze sobą. Tak więc nie mogą one przyjąć formy metalu i przyjmują postać
niewyczuwalnego białego proszku.
Prawdziwie niezwykłą własnością tego proszku jest to, że przy
pomocy różnych procesów można zmieniać jego ciężar o kilkaset procent,
redukując go nawet do zera. Co więcej, jego optymalna waga wynosi 56 procent
wagi metalu, z którego powstał. Gdzie więc podziewa się pozostałe 44 procent?
Staje się nicością, czyli czystym światłem, i przechodzi do innego wymiaru, poza
nasz fizyczny świat. Zgadza się to dokładnie z aleksandryjskim tekstem, który
mówi, że Rajski Kamień umieszczony na szalkach wagi przeważa równą mu ilość
złota, a kiedy przyjmuje postać pyłu, nawet najlżejsze pióro zdolne jest
przeważyć go na szali.
Niektórzy z czytelników być może przypominają sobie opublikowany w
roku 1996 przez Nexusa odczyt Davida Hudsona z ORMES LLC w Arizonie. David
opisał w nim, w jaki sposób doszedł zupełnie przypadkowo do metody produkcji
białego proszku badając laboratoryjnie próbki gruntu i rudy. W rezultacie
szeroko zakrojonych badań odkrył, że ten proszek jest nie tylko
wysoko-chronionym ognistym kamieniem zdolnym do podnoszenia ludzkiej
świadomości, ale również monoatomowym nadprzewodnikiem, na który nie oddziałuje
pole grawitacyjne.
Pragnąłbym w tym miejscu ostrzec, że biały proszek złota, o którym
mowa, nie ma nic wspólnego z substancjami dostępnymi obecnie na rynku pod
nazwami Etherium Gold (Złoto Eteryczne), Isis Gold (Złoto Izis) i Manatau Gold
(Złoto Manatau). Bez względu na opisane w materiałach reklamowych zalety tych
substancji żadna z nich nie zawiera ani szczypty złota w stanie
wysoko-chronionym.
Jednym z wielkich badaczy grawitacji, poczynając od lat
sześćdziesiątych, jest rosyjski fizyk Sacharow. Stworzoną przez niego teorię z
grawitacją jako punktem zerowym opisał matematycznie i opublikował w roku 1989
(Physical Review A, vol. 35, nr 5, 1 marzec 1989) Hal Puthoff z Institute of
Advanced Studies (Instytut Zaawansowanych Badań). W sprawie monoatomowego
białego proszku Puthoff wysunął przypuszczenie, że z uwagi na określanie
czasoprzestrzeni przez grawitację ma on zdolność zaginania czasoprzestrzeni. To
„egzotyczna materia” o przyciąganiu grawitacyjnym mniejszym od zera -
stwierdził.
Aby spojrzeć na tę sprawę szerzej, należy pamiętać, że wszystko,
co wiemy na temat życia i poziomu starożytnej cywilizacji sprzed naszej ery,
zostało odkryte w okresie od końca XIX wieku do chwili obecnej. Przedtem Stary
Testament był jednym z bardzo niewielu dokumentów podających realia tamtych
czasów i nigdy nie było zamiarem jego autorów składanie dokładnej, historycznej
relacji o tamtych czasach. Była to święta księga stworzona wyłącznie w celu
podtrzymania rosnącego ruchu religijnego.
Pisma hebrajskie bazowały do pewnego stopnia, podobnie jak święte
księgi innych religii, na mitologicznej tradycji, lecz ze względu na to, że
zawarte w nich historie nie zostały nigdy i nigdzie, aż do niedawna,
potwierdzone w jakiejkolwiek innej dokumentalnej formie, Stary Testament był
przez wiele wieków traktowany tak, jakby zawarte w nim treści były ostateczne i
jedynie prawdziwe.
Tak więc mitologia została przez rządzące i nauczające nas
establiszmenty przekształcona w historię, której naucza się w szkołach i
kościołach od dawien dawna.
Obecnie po odkopaniu wielkiej ilości starożytnych dokumentów, z
których wiele jest starszych od Genesis (Księgi Rodzaju) o ponad 2000 lat,
uzyskaliśmy ogromną liczbę oryginalnej literatury dostarczającej znacznie
pełniejszych informacji.
Wbrew oczekiwaniom, że tego rodzaju odkrycia zostaną przyjęte z
entuzjazmem, tak się nie stało. Zamiast entuzjazmu spotkały się one z ostrym
sprzeciwem; zamiast być traktowane jako coś dobrego, uważa się je za
zagrożenie. Czemu zagrażają? Otóż grożą zniszczeniem zaufania do dawnej
mitologii, którą uznano kiedyś za zapis historyczny. W jaki sposób
establiszment daje sobie radę z tym zagrożeniem? Otóż kurczowo trzyma się
ukartowanej wersji historii i twierdzi, że to właśnie pochodzące z pierwszej
ręki historyczne dokumenty są mitologicznym opisem!
W latach 1850-1930 zapisy, które przez niezliczone pokolenia były
ukryte pod warstwą przemieszczanych wiatrem piasków pustyni, nagle ujrzały
światło dzienne i okazało się, że nawiązują do imion tak znanych postaci, jak
Abraham, Esau, Israel, Heber, Nahor, Terah i wielu innych, które wymienia
Biblia. Dokumenty te zostały spisane przez ludzi współczesnych opisywanym
postaciom, którzy byli z nimi bezpośrednio związani, podczas gdy księgi Starego
Testamentu zostały opracowane ponad 1000 lat później. Mimo to dokumenty te
jeden po drugim degradowano do rangi mitu. Czemu? Ano dlatego, że opowiadają
zupełnie inną wersję historii, niż ta, której naucza Biblia.
W języku
angielskim mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju grą słów polegającą na tym, że
"żyć" pisane po angielsku "be live" znaczy po połączeniu
tych dwóch członów w "belive" - "wierzyć". - Przyp. red.
Katarowie lub
katarzy to członkowie ruchu religijno-społecznego rozwijającego się w
południowej Francji i północnych Włoszech w XI-XIII wieku skierowanego
przeciwko ustrojowi feudalnemu i hierarchii kościelnej. - Przyp. tłum.
Pendragon to
inaczej przywódca smoków, król nad królami. - Przyp. tłum.
W polskim
tłumaczeniu Biblii, tak zwanej Biblii Tysiąclecia, czytamy: "A Pan zstąpił
z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, i rzekł: «Są oni
jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli
budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek
zamierzą uczynić. Zejdźmy zatem i pomieszajmy tam im język, aby jeden nie
rozumiał drugiego!»" (Księga Rodzaju, 11.5-7). W świetle tego tłumaczenia
powód pomieszania języków jest oczywisty. - Przyp. tłum.
W polskojęzycznym tekście brzmi to następująco: "I rzekł Pan
do Mojżesza: «Oto wybrałem Besaleela, syna Uriego, syna Chura z pokolenia Judy.
Napełniłem go duchem Bożym, mądrością i rozumem, i umiejętnością wykonania
wszelkiego rodzaju prac, pomysłowością w pracach w złocie, w srebrze, w brązie
i w rzeźbieniu kamieni do oprawy, i w rzeźbieniu drzewa oraz wykonaniu różnych
dzieł. A dodam mu Oholiaba, syna Achisamaka z pokolenia Dana. Napełniłem umysł
wszystkich rękodzielników mądrością, aby mogli wykonać, co ci rozkazałem:...»
(Księga Wyjścia, 31.1.-6). - Przyp. tłum.
W języku
angielskim ten rodzaj chleba opisany jest słowem shewbread lub showbread, które
Wielki Słownik Angielsko-Polski Jana Stanisławskiego tłumaczy jako "chleb
pokładowy wystawiany w świątyni żydowskiej w starożytności", natomiast w
Biblii Tysiąclecia nosi on nazwę chleba pokładnego i tę nazwę przyjęliśmi w
naszym tłumaczeniu. - Przyp. red.
Biblia Tysiąclecia
podaje to następująco: "spalił go w ogniu, starł na proch..." (Księga
Wyjścia, 32.20) - Przyp. tłum.
Sharon to nazwa żyznej równiny w zachodniej części Izraela rozciągającej się wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego na południe od Hajfy. - Przyp. tłum.
Sharon to nazwa żyznej równiny w zachodniej części Izraela rozciągającej się wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego na południe od Hajfy. - Przyp. tłum.
Omer to stara
hebrajska miara objętości równa dziesiątej części ephaha, który jest równy z
kolei mniej więcej jednemu bushelowi odpowiadającemu 35 litrom; innymi słowy
Aaron włożył do Arki 3,5 litra manny. - Przyp. tłum.
Chodzi o
egipskiego świętego ptaka słońca Bennu przedstawianego w postaci czapli -
Przyp. tłum.
CZĘŚĆ 3
W latach osiemdziesiątych XIX wieku elity rządzące chrześcijaństwa
odczuwały paniczny strach przed słowem „archeolog” i dlatego prowadzenie
wykopalisk objęto ścisłą kontrolą. Ich podejmowanie i prowadzenie wymagało
aprobaty specjalnie utworzonych do tego celu instytucji.
Jedną z nich była utworzona w Wielkiej Brytanii w roku 1891
Fundacja Eksploracji Egiptu (Egypt Exploration Fund). Na pierwszej stronie
jej statutu mówi się, że jej głównym zadaniem jest promowanie prac
wykopaliskowych „w celu objaśnienia lub zobrazowania Starego Testamentu”.
Krótko mówiąc, przyjęto, że jeśli znajdzie się coś, co będzie wspierało nauki
płynące z Biblii, wówczas poinformuje się nas (społeczeństwo). Wszystko, co nie
było zgodne z kościelną interpretacją Biblii, miało nie oglądać światła
dziennego.
Obecnie przyjrzymy się jednemu z odkryć tego rodzaju, o którym wie
zaledwie niewielka garstka ludzi. W rzeczywistości jest to prawdopodobnie
najważniejsze z odkryć dotyczących Biblii, jakich kiedykolwiek dokonano. Co
więcej, wynikające z niego implikacje są znacznie donioślejsze niż ono samo,
jako że jest to ostateczna historia Feniksa i Ogniowego Kamienia.
W Księdze Wyjścia pojawia się nazwa pewnej ważnej góry biblijnej.
Leży ona w rozległym paśmie na Półwyspie Synaj - trójkątnym, wypiętrzonym
masywie lądowym położonym nad Morzem Czerwonym między Zatokami Sueską i Akaba.
W Starym Testamencie góra ta początkowo określana jest mianem Horeb, potem
nazywa się Synaj, a na końcu wraca do początkowej nazwy - Horeb.
Historia ta dotyczy oczywiście Mojżesza i wyjścia Izraelitów z
Egiptu. Była to góra, na której według Księgi Wyjścia Mojżesz zobaczył gorejący
krzak, rozmawiał z Jehową i gdzie otrzymał Dziesięcioro Przykazań oraz Tablice
Świadectwa (prawo mojżeszowe).
Należy wiedzieć, że w czasach Mojżesza (około 1350 roku p.n.e.)
nie było góry Synaj. Nie było góry o tej nazwie nawet w czasach Jezusa, a także
przez następne 300 lat. Ważne podkreślenia jest również to, że Stary
Testament, który dziś znamy, jest tłumaczeniem tekstu hebrajskiego opracowanego
zaledwie 1000 lat temu, w związku z czym jest on o kilkaset lat młodszy od
kanonicznego Nowego Testamentu.
Góra znana dziś jako Synaj znajduje się w południowej części
Półwyspu Synaj, dosyć blisko podstawy wypiętrzonego trójkąta. Nazwę tę
otrzymała w IV wieku n.e. od misji chrześcijańskich greckich zakonników, czyli
1700 lat po czasach, w których żył Mojżesz. Niekiedy nazywa się ją dziś Dżabal
Musa, (Góra Mojżesza), zaś wzniesiona na niej chrześcijańska pustelnia,
Klasztor Świętej Katarzyny, wciąż tam stoi. Czy ta góra była jednak tą, którą
Stary Testament określa mianem Horeb? Otóż, jak się okazuje, nie.
Księga Wyjścia podaje pewne szczegóły dotyczące drogi, którą
przemierzał Mojżesz i Izraelici w drodze z delty Nilu do kraju Goszen, w
poprzek Synaju przez pustynne obszary Shur i Paran aż do krainy Midian
(położonej na północ od współczesnej Jordanii). Na podstawie tej trasy łatwo
określić położenie góry Horeb. Leży ona dość daleko na północ od Dżabal Musa
(Góry Mojżesza).
Słowo „toreb” znaczy po prostu „pustynia” i ta wielka pustynna
góra, która wznosi się w środku skalistego płaskowyżu nad równiną Paran aż do
wysokości ponad 2600 stóp (780 m) nazywa się dziś Serabit, a dokładniej Serabit
el-Khadim (Dostojeństwo Khadima).
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku brytyjski egiptolog
William Flinders Petrie, profesor University College w Londynie wystąpił do
Fundacji Eksploracji Egiptu z propozycją zorganizowania ekspedycji na Półwysep
Synaj. Przybył tam razem ze swoim zespołem w roku 1904 i w marcu tego samego
roku zorganizował wyprawę na szczyt góry Serabit.
W następnym roku opublikował dokładne sprawozdanie ze swojej
wyprawy z adnotacją, że nie może być ono oficjalnie udostępnione prenumeratorom
wydawnictw Fundacji Eksploracji Egiptu. Udostępnione mogły być im jedynie mapy
i ogólnikowy opis. Co więcej, Petrie wyznał, że początkowo jego zespoły były
finansowane przez Fundację, lecz od chwili wyprawy na Półwysep Synaj Fundacja
przestała go sponsorować. Co było tego przyczyną? Czyżby chodziło o to, że
złamał zasady statutu, ujawniając coś, co nie było zgodne z naukami Biblii? W
rzeczywistości tak właśnie było.
Otóż Petrie odkrył wielki sekret świętej Góry Mojżesza, który nie
tylko tłumaczył to, co zostało opisane w Księdze Wyjścia, ale podważył jednocześnie
powszechnie obowiązującą jej interpretację.
Tym, czego Biblia nie mówi jasno, jest to, że Półwysep Synaj nie
był dla Egiptu ziemią położoną poza jego granicami, bowiem znajdował się on pod
kontrolą faraona i był uważany za część Egiptu. Tak więc Mojżesz i Izraelici
znalazłszy się na wschód od Delty Nilu wcale nie byli poza granicami Egiptu,
ale wciąż na jego terytorium i mieli przed sobą do pokonania cały Półwysep
Synaj przed wejściem do palestyńskiej krainy Kanaan.
W czasach Mojżesza Synaj podlegał dwóm dostojnikom egipskim:
królewskiemu kanclerzowi i królewskiemu namiestnikowi. Był to okres panowania
XVIII dynastii, z której pochodzili faraonowie Totmes i Amenhotep, a także
Echnaton i Tutanchamon. Królewskim namiestnikiem był w tym czasie Neby, który
był również głównodowodzącym wojsk w Zaru w regionie Goszen w Delcie Nilu,
czyli w miejscu, w którym Izraelici mieszkali przed exodusem.
Stanowisko królewskiego kanclerza było dziedziczne i należało do
hyksoskiego rodu Pa-Nehas, zaś Panahesy pochodzący z tego rodu sprawował
funkcję oficjalnego gubernatora Synaju. Bardziej znany jest pod imieniem
Phinehas, pod jakim występuje w Biblii. Stał się jednym z pierwszych kapłanów
nowego mojżeszowego wyznania, lecz zanim do tego doszło, był arcykapłanem w świątyni
faraona Echnatona w Amarnie.
Zanim wrócimy do Williama F. Petrie'ego, warto dokonać
rozróżnienia między Izraelitami i Hebrajczykami epoki Mojżesza, aby zrozumieć
znaczenie jego odkrycia. W tamtych czasach nie stanowili oni jedności i nie
byli tym samym, jak to sugeruje Biblia. Hebrajczycy byli rodziną, potomkami
Abrahama, którzy zamieszkiwali głównie Kanaan (Palestynę). Izraelici byli
natomiast rodziną wywodzącą się od jednego z wnuków Abrahama, Jakuba, którego
imię zostało zmienione na Izrael. To jedynie rodzina Jakuba przeniosła się do
Egiptu i to ich potomkowie wrócili z Mojżeszem, aby po wielu pokoleniach
ponownie połączyć się ze swoimi współbraćmi Hebrajczykami.
Różnica między tymi dwiema gałęziami polegała na tym, że Izraelici
przez długi czas znajdowali się pod wpływem praw i religii Egiptu i niewiele
wiedzieli o zwyczajach swoich kuzynów z Kanaanu. Przez ponad 400 lat przebywali
w środowisku zasiedlonym przez panteon bogów i chociaż rozwinęli w ramach
swojej wspólnoty koncepcję „jedynego boga”, tym bogiem nie był Jehowa[viii]
kananejskich Hebrajczyków.
Bóg Izraelitów był postacią bez twarzy, którego nazywali oni po
prostu „Pan”. W języku Izraelitów nosił on imię Adon. Z tego właśnie względu
imiona „Pan” i „Jehowa” były w najwcześniejszych tekstach zawsze rozróżniane,
chociaż w późniejszym czasie zlały się w ą postać jedynego Boga, który pasował
zarówno do rodzącej się religii żydowskiej, jak i chrześcijańskiej. U Egipcjan
imię Pan (Adon)[viii] było bardzo podobne i
brzmiało Aton. Od niego też pochodzi imię faraona Echnatona, które znaczyło
„sługa Atona”.
Tak więc kiedy Mojżesz i Izraelici udali się na Półwysep Synaj,
nie przybyli tam jako czciciele Jehowy, ale Atona, i z tego też względu dano im
nowy zestaw praw i przykazań, aby przystosować ich do kultury mieszkańców
Kanaanu, gdzie miała być ich nowa ojczyzna.
Gdy Mojżesz i Izraelici opuścili deltę Nilu, ich najprostsza droga
do Kanaanu (do którego zmierzali) winna była prowadzić przez pustkowia
północnego Synaju. Co sprawiło, że poszli na południe w wysoko położone, trudne
do przebycia okolice, aby spędzić pewien czas pod górą Horeb - Serabit? Właśnie
to pytanie nie dawało spokoju Petrie'emu i jego zespołowi.
Cóż
więc znaleźli oni wysoko na biblijnej, świętej górze? Na początku niewiele,
niemniej na obszernym płaskowyżu w pobliżu szczytu było wyraźnie widać ślady
starożytnego siedliska - kilka filarów i pionowych obelisków wystających z
rumowiska. Rumowisko to było skutkiem postępującej przez 3000 lat erozji
powodowanej przez wiatr i osunięcia gruntu. Kiedy je oczyszczono, ukazała się
cała prawda o biblijnej historii. Petrie pisał: „Nie ma żadnego innego zabytku,
którego byśmy bardziej żałowali, że nie zachował się w lepszym stanie. Cały był
pogrzebany i nikt nie miał o nim pojęcia, dopóki nie oczyściliśmy tamtego
miejsca”.
Pod rumowiskiem znajdował się ogromny kompleks świątynny. W
obrębie murów znajdowała się zewnętrzna świątynia ponad
siedemdziesięciometrowej długości, która wychodziła z wewnętrznej świątyni
wyciosanej w wielkiej grocie w zboczu góry. Z różnych kartuszy z rzeźb i
inskrypcji wynikało, że świątynia ta była użytkowana już w czasach faraona
Snofru, który żył około 2600 lat p.n.e. i którego bezpośredni potomkowie
zbudowali piramidy w Gizie.
Nadziemna część świątyni zbudowana była z piaskowca wyciętego z
góry i składała się z szeregu przylegających do siebie przedsionków, kaplic,
dziedzińców, kabin i komór. Najważniejszymi z nich, które odkopano, były:
główne sanktuarium, kaplica królów, dziedziniec portykowy i sala bogini Hathor,
której zresztą poświęcony był cały ten świątynny kompleks.
Wszędzie wkoło stały filary i stele poświęcone królom (faraonom)
panującym na przestrzeni wieków w Egipcie. Wizerunki niektórych z nich, jak na
przykład Totmesa III (założyciela ruchu różokrzyżowców w Egipcie) widniały na
wielu obeliskach i ściennych reliefach.
Znajdująca się obok grota Hathor była wykuta w skale. Jej ściany
były płaskie i gładkie. W środku stał (od około 1820 roku p.n.e.) wielki filar
faraona Amenemhata III, zięcia Esaua. Byli tam również przedstawieni jego
główny szambelan i strażnik pieczęci.
Głęboko w grocie Petrie odnalazł wapienną płytę faraona Ramzesa I
(uważanego przez egiptologów za przeciwnika kultu Atona), na której, co
ciekawe, określa on siebie jako „władcę wszystkiego, co podlega Atonowi”.
Znaleziono również popiersie matki Echnatona, królowej Egiptu Teje, z jej
kartuszem osadzonym w koronie.
Na dziedzińcach i w holach zewnętrznej świątyni znajdowały się
liczne zbiorniki i okrągłe baseny wraz z szeregiem dziwnie ukształtowanych
ławo-stołów z niszami z przodu i blatami na różnych poziomach. Były tam również
okrągłe stoły, tace i talerze, oraz alabastrowe wazy i pojemniki, z których
wiele miało kształt kwiatu lotosu. W pomieszczeniach znajdowała się też pokaźna
kolekcja płytek o szklistej powierzchni, kartuszy, skarabeuszy i świętych
ornamentów ozdobionych spiralami, rombami i koszyczkami. Były tam ponadto
magiczne pałeczki z nieznanego, twardego materiału, a w portyku dwa stożkowate
kamienie o wysokości 6 i 9 cali (15 i 23 cm).
Znaleziska te zaskoczyły odkrywców, lecz w jeszcze większe
zdumienie wprawiły ich metalurgiczne tygle. Egiptolodzy do dzisiaj nie są
zgodni co do przeznaczenia tygli w świątyni... a także w kwestii tajemniczej
substancji zwanej mjkzt, która, jak się zdaje, jest w jakiś sposób związana z
tymi tyglami i stożkowatymi kamieniami, o których mówiły liczne wzmianki na
ściennych napisach i stelach.
Niektórzy sugerowali, że mfkzt może oznaczać miedź, inni, że
turkus, a jeszcze inni, że malachit. Były to jednak przypuszczenia pozbawione
podstaw, zwłaszcza że nigdzie w pobliżu nie było żadnego z tych materiałów.
Synaj znany jest z kopalni turkusów, lecz jeśli wydobywanie tych
kamieni było jednym z zadań świątynnych mistrzów przez tyle stuleci, wówczas
należałoby spodziewać się ich obfitości w egipskich świątyniach. Tak jednak nie
jest. Znajdowano je tam bardzo rzadko.
Kolejną przyczyną wątpliwości były niezliczone inskrypcje
dotyczące „chleba” w połączeniu z wyraźnie widocznym hieroglifem oznaczającym
„światło”, które znaleziono w kaplicy królów. Jednak odkryciem, które wywołało
największą konsternację, było odkopanie czegoś, co zidentyfikowano jako
enigmatyczną substancję mfkzt, do której zdawał się odnosić symbol „chleba”.
Była to znaczna ilość czystego, nie postarzałego białego proszku, który
spoczywał na głębokości kilku cali w pomieszczeniu magazynowym.
Niektórzy sugerowali, że to pozostałość po wytopie miedzi, lecz
bardzo szybko odrzucono tę hipotezę, z uwagi na to, że proces wytopu miedzi nie
pozostawia białego proszku, ale gęstą czarną szlakę. Co więcej, w promieniu
wielu mil od świątyni nie było żadnych źródeł miedzi, zaś dawne warsztaty
hutnicze znajdowały się w odległych dolinach.
Inni sądzili, że ten proszek jest popiołem powstałym z palenia
roślin w procesie uzyskiwania zasad, lecz nie znaleziono najdrobniejszych
śladów jakichkolwiek osadów roślinnych.
Z braku innego wyjaśnienia uznano, że biały proszek i stożkowate
naczynia były prawdopodobnie związane z jakąś formą obrządku składania ofiar,
lecz część uczonych zakwestionowała tę wersję, wskazując na fakt, że świątynia
była egipska i że w tym kraju nie istniał zwyczaj składania ofiar ze zwierząt.
Co więcej, nie odnaleziono żadnych resztek kości lub jakiejkolwiek obcej
substancji w mfkzt, który wyglądał dla wszystkich jak sakralny talk w proszku.
Część tego tajemniczego proszku zabrano do Wielkiej Brytanii w
celu jego zbadania, jednak wyników tych badań nigdy nie opublikowano. Resztę
(otwartą po 3000 lat i wystawioną na działanie żywiołów) zostawiono na pastwę
pustynnych wiatrów.
Wkrótce stało się oczywiste, że ten proszek wygląda bardzo
podobnie do mezopotamskiego Ogniowego Kamienia lub shem-an-ny - substancji,
która była sporządzana w postaci chleba i używana do karmienia świetlistych
ciał babilońskich królów i egipskich faraonów.
To tłumaczy również znalezione w świątyni inskrypcje podkreślające
znaczenie chleba i światła. Ten biały proszek (shem-an-na) był identyfikowany
ze świętą manną, którą Aaron umieścił w Arce Przymierza. W Egipcie ciastka
wykonane z tego proszku zwano „pokarmem Schaffa”, z kolei Izraelici nazywali je
„chlebem pokładnym”.
Księga Wyjścia mówi, że Mistrzem Rzemiosł, tym, który sporządził
oryginalny chleb pokładny dla Mojżesza na Synaju, był Besaleel, syn Uriego Ben
Hura. Besaleel nie był jednak piekarzem, ale znanym złotnikiem, tym, który
wykonał złote ozdoby do Tabernakulum i Arki Przymierza. Jest to zgodne z
funkcją kapłanów - Mistrzów Rzemiosł w Mezopotamii. Byli oni wielkimi Wulkanami
i metalurgami Tubal-kaina, którzy produkowali shem-an-nę z czystego złota.
Liczne tygle, stożkowate naczynia, różnorodne zbiorniki, stoły i
inne sprzęty sprawiały, że ta synajska świątynia bardziej przypominała
laboratorium niż miejsce kultu. Tak też i było.
To, co znalazł Petrie, było w rzeczywistości laboratorium
alchemicznym Echnatona i osiemnastu dynastii faraonów, którzy panowali przed
nim. Była to świątynia-laboratorium, w której piec metalurgiczny ryczał i dymił
w procesie wytwarzania świętego ogniowego kamienia wysokospinowej sheman-ny.
I oto zupełnie nieoczekiwanie słowa Księgi Wyjścia nabierają
sensu, kiedy je analizujemy z zupełnie innego punktu widzenia: „Góra zaś Synaj
była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z
niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła”. [19.18]
W Księdze Wyjścia czytamy, że Mojżesz wziął złotego cielca,
którego wykonali Izraelici, i spalił go w ogniu, obracając go w biały proszek.
Jest to właśnie opis procesu wytwarzania shem-an-ny. Jest również oczywiste, że
egipscy kapłani bogini Hathor od niezliczonych pokoleń podsycali swój ogień,
dopóki w czasach Mojżesza do głosu nie doszli kapłani Atona.
Tym, który zreorganizował starożytne szkoły nauk tajemnych Thota i
założył Królewską Szkołę Mistrzów Rzemiosła w Karnaku, był faraon Totmes III.
Nazywano ich Wielkim Białym Bractwem ze względu na ich zainteresowanie
tajemniczym białym proszkiem. Jeden z jego odłamów zajmował się medycyną i
uzdrawianiem i stał się znany jako Egipscy Terapeuci. W późniejszym czasie
Terapeuci rozciągnęli swoją działalność na Palestynę, a w szczególności na judejską
osadę Qumran, gdzie przeszli do historii jako esseńczycy.
Czym szczególnym wyróżniała się bogini Hathor? Dlaczego synajscy
kapłani wybrali ją na swoje bóstwo? Otóż była ona najważniejszą z bogiń
opiekuńczych i mówiło się, że jako córka boga Ra dała życie słońcu. Pierwotnie
nazywano ją Królową Zachodu i Panią Piekieł, dokąd wiodła, jak mówiono, tych,
którzy znali właściwe zaklęcia. Była czczona jako protektorka macierzyństwa,
bogini miłości, grobów i pieśni. Mówiono, że to właśnie za sprawą jej mleka faraonowie
zyskiwali boskość i stawali się prawomocnymi bogami.
Na
jednej z kamiennych tablic w pobliżu wejścia do jaskini na górze Serabit
przedstawiony jest Totmes IV w towarzystwie Hathor. Przed nim znajdują się dwa
ofiarne podwyższenia zakończone ornamentem z kwiatów lotosu, a za nim mężczyzna
trzymający stożkowe ciasto z białego chleba. Na innym reliefie widać masona
Anchiba ofiarowującego królowi dwa stożkowe ciasta chlebowe z shem-an-ny.
Podobne wizerunki znajdują się w całej świątyni. Jednym z najbardziej
znaczących jest wizerunek Hathor i Amenhotepa III. Bogini trzyma w ręku
naszyjnik, a drugą ofiarowuje faraonowi symbol życia i zwierzchnictwa. Za nią
stoi skarbnik Sobekhotep, który trzyma w pogotowiu stożkowe ciasto z białego
chleba. Sobekhotepa określa się jako „Nadzorcę Sekretów Domu Złota, który
dostarczył szlachetny i cenny kamień Jego Wysokości”.
Już wcześniej mówiłem, że w chwili wyjścia z Egiptu na Synaj
Izraelici w drodze do Kanaan mieli zapoznać się z prawami i zasadami panującymi
w ich nowej ojczyźnie. Chociaż rzeczywiście tak się częściowo stało, to jednak
w sprawach dotyczących religii było odwrotnie - egipskie zwyczaje i tradycje
zostały zaszczepione Hebrajczykom.
To właśnie na górze Synaj Jehowa po raz pierwszy uświadomił
Mojżeszowi swoje istnienie. Będąc wyznawcą Atona Mojżesz zapytał swojego nowego
pana i mistrza, kim jest, i w odpowiedzi usłyszał: „Jam Jest, Który Jest”, co w
fonetyce hebrajskiego zabrzmiało „Jehowa”, jednak przez bardzo długi czas
Izraelitom nie wolno było używać tego imienia, z wyjątkiem najwyższego kapłana,
któremu wolno było szeptać je raz w roku i to w kompletnym odosobnieniu. To
zrodziło problem, który polegał na tym, że modły miały być skierowane do tego
nowego boga, lecz skąd miał on wiedzieć, że są one skierowane właśnie do niego,
skoro jego imię w nich się nie pojawiało? Izraelici wiedzieli, że Jehowa nie
jest Atonem (ich tradycyjnym Adonem lub inaczej Panem) i przyjęli, że musi on
być odpowiednikiem wielkiego, państwowego boga Egiptu, mimo iż w rzeczy samej
nim nie był. Postanowiono zatem, że do wszystkich modlitw należy dodawać imię
tego państwowego boga, które brzmiało Amen (w obowiązującej w języku polskim
pisowni: Amon - przyp. red.). Do dzisiaj imię to jest wypowiadane na
zakończenie każdej modlitwy. Nawet dobrze znana chrześcijańska Modlitwa Pańska
(Ojcze nasz, który jesteś w niebie... - znana z Ewangelii św. Mateusza) wywodzi
się z egipskiej modlitwy zaczynającej się od słów: „Amen, Amen, który jesteś w
niebie...”
Dziesięć Przykazań, o których mówi się, że zostały dane Mojżeszowi
przez Boga na górze Synaj, jest również egipskiego pochodzenia i wywodzi się bezpośrednio
z Zaklęcia 125 z egipskiej Księgi umarłych. Nie był to nowy kodeks postępowania
wymyślony na użytek Izraelitów, ale nowa wersja wyznania faraona. Na przykład
wyznanie: „Nie zabijałem” - zostało przetłumaczone na: „Nie będziesz zabijał”.
Wyznanie: „Nie kradłem” - stało się: „Nie będziesz kradł”, „Nie mówiłem
kłamstw” stało się: "Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu swemu kłamstwa
jako świadek” i tak dalej.
Nie tylko Dziesięcioro Przykazań zostało skopiowane z egipskiego
rytuału, ale również psalmy, które stanowią transpozycję egipskich hymnów (mimo
iż są przypisywane królowi Dawidowi). Nawet Księga Przysłów Starego Testamentu,
tak zwane Słowa Mądrości Salomona, są niemal dosłownym tłumaczeniem na
hebrajski przypowieści egipskiego mędrca zwanego Amenemopem. Znajduje się ona
obecnie w British Museum i porównując ją wiersz po wierszu z Księgą Przysłów na
każdym kroku można znaleźć jej odpowiedniki. Obecnie odkryto, że nawet pisma
Amenemopego są kopią jeszcze starszych Nauk Ptahhotepa, które powstały co
najmniej 2000 lat przed Salomonem.
Poza Księgą Umarłych i Mądrościami Ptahhotepa istnieje cały szereg
innych tekstów egipskich, których użyto przy pisaniu Starego Testamentu. Są
wśród nich na przykład Teksty Piramid i Teksty Sarkofagów, z których zaczerpnięto
odniesienia do bogów egipskich i tak je przekształcono, żeby odnosiły się do
hebrajskiego Jehowy.
W
„Krew z krwi Jezusa” podkreślam, że współczesne chrześcijaństwo, które
rozwinęło się z Rzymskiego Kościoła z IV wieku n.e., jest faktycznie religią
hybrydową, która opiera się na zasadach innych religii, w tym, oczywiście, na
judaizmie.
Obecnie widać, że judaizm także był od początku hybrydą stworzoną
z egipskich, kananejskich i mezopotamskich tradycji, z przypowieściami,
hymnami, modlitwami i rytuałami odnoszącymi się do najróżniejszych bogów, które
zebrano razem i odniesiono do nowo utworzonej koncepcji „Jedynego Boga”.
Z historycznego punktu widzenia szczególnie interesujące jest to,
że nie wszystko zostało ukartowane w czasach Abrahama ani nawet później, w
czasach Mojżesza. Zaczęło się to dopiero w VI wieku p.n.e., kiedy to dziesiątki
tysięcy Izraelitów zostało wziętych do niewoli przez babilońskiego króla
Nabuchodonozora. Do tego czasu hebrajskie i izraelskie zapisy odnosiły się do
poszczególnych bogów poprzez ich indywidualne imiona oraz przy pomocy ogólnego,
odnoszącego się do liczby mnogiej, identyfikatora „Elohim”[viii].
Przez około 500 lat od czasu niewoli babilońskiej pisma te
istniały wyłącznie w postaci oddzielnych zapisków i dopiero w czasach, które
nastały po Chrystusie, zebrano je w jedno dzieło. Jezus nigdy nie słyszał o
Starym Testamencie, a tym bardziej o Biblii. Teksty, do których miał dostęp,
zawierały wiele ksiąg, które pominięto w kompilacji, którą dziś znamy.
O dziwo, o niektórych z nich wciąż są wzmianki we współczesnej
Biblii jako o ważnych dla tradycji. Mowa tu o Księdze Pana, Księdze Wojen
Jehowy i Księdze Jaszara. Dlaczego je pominięto? Po prostu dlatego, że ich
kontekst nie pasował do koncepeji nowo tworzonej religii opierającej się na
wierze w Jehowę. Jaszar był na przykład urodzonym w Egipcie synem Kaleba,
szwagrem pierwszego izraelskiego sędziego Othneila, a także nosicielem laski
Mojżesza. Jest ogólnie przyjęte, że miejsce Księgi Jaszara w Biblii jest między
Księgą Powtórzonego Prawa i Księgą Jozuego, lecz redaktorzy odrzucili ją,
ponieważ w zupełnie innym świetle przedstawia wydarzenia, które miały miejsce
na Synaju i górze Horeb.
Znana nam Księga Wyjścia podaje, że Jehowa wydał Mojżeszowi
instrukcje dotyczące panów i sług, chciwości, sąsiedzkich stosunków, zbrodni,
małżeństwa, moralności i wielu innych zagadnień, łącznie z prawami dotyczącymi
Szabatu i Dziesięciu Przykazań.
Natomiast w Księdze Jaszara, która została napisana wcześniej niż
Księga Wyjścia, to nie Jehowa przekazuje Mojżeszowi te prawa i przykazania. W
rzeczywistości w ogóle nie ma tam mowy o Jehowie. Nowe prawa, jak głosi Księga
Jaszara, zostały przekazane Mojżeszowi i Izraelitom przez Jetro, Najwyższego
Kapłana Midian i Pana Góry, co czyniło go generalnym zarządcą świątyni
synajskiej. Pan Góry (lub Ten Wysoki) tłumaczy się na hebrajski jako El
Szaddai, co ma szczególne znaczenie, jako że było to imię, które Mojżesz
usłyszał, kiedy poprosił Pana, aby ujawnił, kim jest. Pan rzekł: „Jam jest,
który jest. Jestem ten, którego Abraham zwał El Szaddai”. Ostatecznie „Jam
jest, który jest” stało się po przetłumaczeniu imieniem Jehowa lecz jak podaje
Księga Jaszara (co również potwierdza Księga Wyjścia, jeśli czyta się ją
właściwie) ów Pan nie był wcale bóstwem. Był to Jetro El Szaddai, wielki wulkan
i Mistrz Rzemiosł świątyni Hathor.
Pomijając fakt, że jesteśmy uczeni interpretacji pewnych aspektów
tekstu biblijnego, niewielu z nas samodzielnie ją studiuje. W rezultacie obrazy
powstałe w naszym umyśle są zazwyczaj odzwierciedleniem tego, co widzimy na
ilustracjach w książkach i w kinie. Hollywood wprawia nas, oczywiście, w dumę
swoimi wyobrażeniami Mojżesza na górze i Boga wypalającego słowa Dziesięciu
Przykazań na wielkich, trudnych do uniesienia, granitowych płytach. W Księdze
Wyjścia nie ma jednak odpowiadającego tej scenie opisu, natomiast w kwestii
Przykazań mówi się, że Mojżesz sam je spisał (pod dyktando Pana), po tym jak
stłukł pierwsze tablice, które otrzymał.
Jeśli chodzi o drugą część synajskiego przekazu, Tablice
Świadectwa, w Kabale[viii] i Midraszus[viii] mówi
się, że jest on zawarty w świętym kamieniu szlachetnym, który Mojżesz umieścił
w „dłoni swej ręki”. Mówi się, że jest to ten sam Boski Kamień Mądrości, który
odziedziczył Salomon. We wcześniejszych tekstach egipskich nosił on nazwę
„Tabliczki Hermesa”, która ucieleśniała mądrość Thota.
Według pism starożytnego Dworu Smoka Egiptu (założonego przez
królową Sobeknefru w roku 1785 p.n.e) strażnikiem Stołu był Chem, Wysoki Kapłan
Mendes. Słowo chem (lub khame) znaczy „czerń” i z tego rdzenia zrodziło się
słowo „alchemia” - nauka wydobywania światła z czerni. Jeśli chodzi o nas, to
Chem jest nam bardziej znany jako biblijny Cham, dziadek Nimroda, którego
rodzina została wyklęta przez Hebrajczyków, ponieważ jego historyczne tradycje
pozostawały w konflikcie z rodzącą się, bazującą na pojęciu Jehowy, kulturą.
Czytelnicy gotyckich powieści i książek na temat czarnoksięstwa
oczywiście z miejsca rozpoznają imię Chema z Mendes. Często przedstawiany jest
on w nich symbolicznie w postaci kozła, który był właśnie symbolem Chama w
starożytnym Egipcie. Jedyną różnicą jest to, że w okresie współczesnego
chrześcijaństwa kozioł stał się symbolem diabła. Idąc śladami historii Chema z
Mendes dochodzimy jednak do synajskiej świątyni i białego proszku złota.
Mendes było głównym miastem Egipskiej Delty, zaś Chem był
mianowanym przez świątynię Archonem (dostojnikiem) X Wieku Koziorożca. Z tego
właśnie względu jego symbolem był kozioł, przedstawiany zazwyczaj w postaci
odwróconego pentagramu[viii]. Pięcioramienna gwiazda ma
dwa promienie zwrócone ku górze, które symbolizują rogi Kozła z Mendes. Dwa
promienie zwrócone ku dołowi symbolizują uszy, zaś pojedynczy promień
reprezentuje podbródek i brodę.
Kiedy pentagram jest przedstawiony w pozycji odwróconej uważa się
go za symbol męskości, lecz gwiazda pentagramu jest oczywiście, symbolem
kobiecości (symbol Wenus) i zazwyczaj jest przedstawiana z jednym promieniem
skierowanym prosto do góry.
Kiedy pentagram jest w męskiej pozycji, Chem jest upostaciowiony
przez szmaragd osadzony centralnie w punkcie połączenia rogów. Kiedy go
obrócimy, zyskuje status żeński, zaś najwyższy punkt promienia zwróconego
pionowo do góry symbolizuje głowę bogini, boczne promienie reprezentują jej ramiona,
a bliźniacze promienie zwrócone teraz ku dołowi (które były poprzednio rogami)
stają się jej nogami, natomiast centralny szmaragd jest wyobrażeniem sromu.
Czasami odwrócony pentagram Chema jest przedstawiany z płomieniami
wydobywającymi się ze świętego klejnotu między rogami. Płomienie te są
odpowiednikiem Astralnego Światła. Kiedy go jednak odwrócimy do pozycji Wenus,
płomienie wychodzące z macicy reprezentują Gwiezdny Ogień, księżycową esencję
bogini.
Od najwcześniejszych czasów pentagram zawsze był, bez względu na
to, czy reprezentuje Astralne Światło, czy też Gwiezdny Ogień, symbolem
oświecenia. Był związany z przedżydowskim szabatem - rytualnym okresem
refleksji nad doświadczeniami poza obszarem codziennego trudu. Z tego względu
Chem z Mendes był zwany Szabatowym Kozłem, skąd wzięło się obecne znaczenie
przymiotnika „szabatowy” używanego w kręgach akademickich.[viii]
Mając na względzie tę wiekową tradycję, nie należy się dziwić, że
pentagram i Szabatowy Kozioł zadomowiły się w tradycjach innowierczych
chrześcijan (na przykład katarów z Langwedocji) z okresu średniowiecza. Z kolei
ortodoksyjny Kościół Chrześcijański usiłował zniwelować respekt dla starych
mądrości szkół wiedzy tajemnej poprzez utworzenie hybrydowej religii
przyjmującej za postawę zbawienie od nieznanego - zbawienie, które można
osiągnąć jedynie w drodze podporządkowania się autorytetowi biskupów. W
rezultacie opierające się na spirytyzmie doktryny ruchu gnostycznego (który
usiłował odkryć „nieznane”), zostały uznane przez Inkwizycję za bluźniercze, a
pentagram i kozła ogłoszono symbolami czarnej magii i czarów.
W tamtych czasach, a nawet obecnie, osobiste zaangażowanie się
kogoś w nauki nie aprobowane przez biskupów jest traktowane w pewnych kręgach
jako herezja, zaś strach przed indywidualnie (samodzielnie) zyskaną wiedzą jest
tak przemożny, że Kozioł z Mendes został uznany za uosobienie samego diabła.
Taka jest wymowa licznych bezwartościowych książek o charakterze propagandowym
(autorstwa Dennisa Wheatleya i innych) głoszących, że krucyfiks i polewanie
święconą wodą stanowią jedyną broń przeciwko tak zwanym emisariuszom szatana.
Cham (lub Chem) jest opisany w Starym Testamencie jako syn Noego,
lecz w najstarszych zapiskach figuruje i zgodnie z prawdą (razem z Jafetem)
jako syn wielkiego Wulkana i złotnika Tubal-kaina, który historykom znany jest
bardziej jako król Meskalam-dug, bohater Dobrej i Ziemi.
We wczesnych palestyńskich podaniach Chem był synonimem niejakiego
Azazel Koziorożca, który (według nie włączonej do Starego testamentu Księgi
Enocha) udostępnił ludziom „wszelkie metale, nauczył ich artystycznej obróbki i
stosowania antymonu”. Antymon (Sb) to czarny pierwiastek znany również pod
nazwą stibium. Stanowi on zasadniczy element służący alchemikom do produkcji
Kamienia Filozoficznego. W starożytnym świecie arabskim nazywano go khol, skąd
pochodzi słowo „coal” („węgiel”) oznaczające „ten, który jest czarny”. Słowo
pochodne „alkohol” pochodzi od arabskiego „al-kohul” - „filozoficznej rtęci” o
wysokim stopniu czystości wyprodukowanej ze spirytusu winnego oczyszczonego
antymonem.
Azazel Koziorożca rzeczywiście występuje w Biblii, lecz nie w
autoryzowanej wersji anglojęzycznej. W Wulgacie[viii] jest
wzmianka o zwyczaju „Zadośćuczynienia” i mowa o tym, że Aaron rzuci losy na
dwie kozy, „jeden dla Pana i drugi dla Azazela”. Ta, na którą padnie los dla
Pana, zostanie poświęcona jako „ofiara grzechu”, natomiast druga będzie
odesłana na pustkowie jak „zadośćuczynienie”.
Bardziej znana wersja anglojęzyczna jest nieco myląca, jako że
imię Azazel zostało tam zmienione na „kozioł ofiarny”. Powodem tego
podstawienia było to, że oryginalny tekst mówił jasno, iż Hebrajczycy składali
ofiary zarówno Jehowie, jak i Chem-Azazelowi, z kolei Księga Enocha wskazywała
na bezpośredni związek między Azazelem i alchemią.
W tradycji różokorzyżowcowych szkół wiedzy tajemnej prace Chema
(Tabula Smaragdina Hermetis) były określane jako „najstarszy pomnik
Chaldejczyków dotyczący Kamienia Filozoficznego”. Związane z mądrością Thota
(lub Hermesa) były one określone jako nauki hermetyczne i miały bezpośredni
związek z alchemią ognia stosowaną przy budowie piramid.
Imię Hermes wywodzi się od słowa herma, które oznacza „stos
kamieni”, z kolei Wielką Piramidę zwano Sanktuarium Thota. Słowo pyr, od
którego pochodzą „pyre” i „pyramid” (piramida), w rzeczywistości znaczy
„ogień”, natomiast piramidom nadano tę nazwę, dlatego że były „zrodzone z
ognia”.
To prowadzi nas do jednego z najbardziej zagadkowych pytań: Jak
zbudowano piramidy? Czy tysiące potężnych bloków uniesiono na dużą wysokość i
osadzono z tak wielką precyzją przy pomocy tysięcy niewolników nie
dysponujących niczym poza sznurami i rampami i pracujących przez bliżej nie
określony okres czasu, jak się powszechnie sądzi? Oczywiście, że nie. Pochyła
rampa biegnąca aż do szczytu Wielkiej Piramidy nachylona w stosunku 1:10
musiałaby mieć długość około 1500 metrów i trzy razy większą objętość od samej
piramidy.
Jak już wcześniej wspomniałem, wysokochroniony (wysokospinowy)
Ogniowy Kamień jest jednoatomowym nadprzewodnikiem. Jest to wielce egzotyczna
materia o przyciąganiu grawitacyjnym mniejszym od zera. Ostatnie eksperymenty z
tym zadziwiającym białym proszkiem złota dowodzą, że w pewnych warunkach
substancja ta waży mniej niż nic (ma ujemną wagę) i może zniknąć przechodząc do
innego wymiaru. Najbardziej interesującą własnością tego proszku jest jednak
to, że może on „jeździć” na magnetycznym polu ziemskim, tak że kiedy jest w
stanie zerowej grawitacji, może przekazywać swoją nieważkość swojemu
„nosicielowi”, a więc wywoływać jego lewitację. Tym nosicielem może być
naczynie laboratoryjne, pojemnik... bądź kamienny blok!
Stare przekazy mówią, że w tajnym schowku Komory Królewskiej
znajdującej się wewnątrz Wielkiej Piramidy budowniczowie umieścili „instrumenty
z żelaza, i broń, która nie rdzewieje, oraz szkło, które daje się giąć i nie
pęka, a także dziwne zaklęcia”. Cóż jednak znaleźli pierwsi odkrywcy po wdarciu
się do opieczętowanej komory? Jedyną rzeczą, jaką tam ujrzeli, była pozbawiona
wieka kamienna skrzynia, której dno pokrywała warstwa tajemniczego proszku. Na
pierwszy rzut oka wyglądał on jak ziarenka szpatu polnego i miki - minerałów z
grupy glinokrzemianów.
W trakcie ostatnich badań białego proszku konwencjonalne metody
analityczne wykryły w nim obecność krzemu i glinu, mimo iż było wiadomo, że
badana próbka składała się w 100 procentach z pierwiastków należących do grupy
platynowców.
Standardowy test laboratoryjny polega na poddaniu próbki przez 15
sekund wyżarzaniu łukiem elektrycznym w temperaturze 5500°C. W przypadku białego
proszku kontynuacja wyżarzania poza okres standardowy ujawniła obecność
szlachetnych metali z grupy platynowców, z których w rzeczywistości składała
się ta substancja.
Z powodu ograniczeń konwencjonalnych metod analiz chemicznych
uważa się, że 5 procent suchej masy naszego mózgu stanowi węgiel, podczas gdy
bardziej szczegółowa analiza ujawnia, że są to metale z grupy platynowców -
iryd i rod w stanie wysokospinowym.
Komora Królewska była w rzeczywistości wykonana jako nadprzewodnik
zdolny do przeniesienia faraona w inny wymiar czasoprzestrzeni. I to właśnie w
tym miejscu odbywał się zgodnie z tym, co podaje Księga umarłych, Obrządek
Przejścia faraona.
Klucz do tego obrządku zdefiniowany jest pojedynczą, stożkową
inskrypcją umieszczoną w pobliżu wejścia do Komory. Znaczenie tego
hieroglificznego symbolu - jedynego weryfikowalnego hieroglifu na całym
płaskowyżu w Gizie i jednocześnie dokładnie takiego samego jak ten, który
występuje w wielu miejscach w świątyni na górze Synaj - brzmi po prostu „chleb”.
W czasie tego wykładu wykroczyliśmy daleko poza granice Biblii,
aby być świadkami alchemicznych i naukowych procesów, które legły u genezy
królów z linii Graala. Ta linia sukcesji, poczynając od Kaina i dalej poprzez
Egipt, króla Dawida aż do Jezusa, była „hodowana” przez ziemskich
dostarczycieli Światłości. Jej sukcesorzy byli prawdziwymi Synami Bogów, którzy
od około 3800 roku p.n.e. byli karmieni Gwiezdnym Ogniem Anunnaki, a od mniej
więcej 2000 roku p.n.e. - „wysokospinowymi” materiałami zastępczymi. Krótko
mówiąc „hodowano” ich na przywódców ludzkości i byli oni zarówno fizycznie, jak
i umysłowo, utrzymywani w stanie „wysokochronionym” („wysokiej odporności”);
ostatecznym wymiarze brakujących 44 procent - wymiarze Orbity Światła lub
Równiny Sharon.
W ciągu zaledwie 150 ostatnich lat, a właściwie ostatnich 80 lat,
z piasków pustyń wykopano wielkie egipskie, mezopotamskie, syryjskie i
kananejskie biblioteki dokumentów. Te pochodzące z pierwszej ręki z czasów
poprzedzających opisane w Biblii wydarzenia dowody o dokumentalnym charakterze
wyłoniły się w postaci tekstów zapisanych w kamieniu i glinie, a także na
pergaminie i papirusie. Te dziesiątki tysięcy dokumentów dają świadectwo
znacznie bardziej fascynujących historii niż te, które nam dotąd opowiadano.
Gdyby te dokumenty były dostępne przez cały czas, koncepcja
wybranego narodu czerpiącego korzyści z objawienia pojedynczej istoty
nadprzyrodzonej nigdy by się nie narodziła, a zwłaszcza koncepcja Jehowy, która
oślepia nas już od długiego czasu czyniąc z nas bojowników wojujących z
wyznawcami innej wiary, nigdy by nie nabrała tak aroganckiego wymiaru.
Wraz z nowymi odkryciami stopniowo staje się jasne, że dopiero
teraz zaczynamy wychodzić z mroku fałszywych, nie znajdujących potwierdzenia w
faktach, przekonań. Mimo to całe wieki prowadzonej pod przewodnictwem
Kościoła indoktrynacji stanowią poważną trudność w odrzuceniu ograniczających
dogmatów, pochodzących ze skorumpowanych źródeł z trzeciej ręki, na rzecz
oświecenia, którego podstawą są przekazy tych, którzy byli uczestnikami tamtych
zdarzeń.
Prawdziwie inspirującym faktem jest to, że krzywa uczenia się
wciąż pnie się do góry. Starożytne mądrości, które wpadają nam w ręce jedna po
drugiej, są wraz z każdym nowym aspektem poznania gotowym do wypełnienia luki w
dawnej wiedzy elementem niczym lodowiec będący rezultatem nawarstwiania się
wiekowych wydarzeń.
Na szczęście świt świadomości mamy już za sobą i chociaż niektórzy
wybiorą spojrzenie wstecz, wielu z wigorem wkroczy w następne milenium, aby być
świadkiem nowego wschodu słońca - ujawnienia nieograniczonych możliwości i
przywrócenia naszego prawdziwego, uniwersalnego dziedzictwa.
Przełożył Jerzy Florczykowski
Jehowa lub Jahwe
to współczesna rekonstrukcja starożytnego, niewymawialnego imienia boga Hebrajczyków
- transliteracja tzw. tetragramu, tj. czterech liter hebrajskich YHWH
tworzących niewymawialne i nieprzekazywalne imię Boga. - Przyp. tłum.
W starożytnym
Egipcie owalna ramka zakończona z jednej strony kreską (schematyczny rysunek
pierścienia); w piśmie hierograficznym w kartuszu umieszczano imiona królów
egipskich. - Przyp. red.
W liczbie
pojedynczej Eloah, Bóg Hebrajczyków - Bóg Izraela w Starym Testamencie. W
znaczeniu mnogim używany jest w sensie "majestaticus pluralis" -
dostojna liczba mnoga - coś jak Wasza (nie Twoja) Wysokość zarówno do Boga
Jedynego, jak i - czasami - w stosunku do innych bogów, takich jak moabicki bóg
Chemos, sydońska bogini Astarte, również w stosunku do innych dostojnych
postaci, takich jak aniołowie, królowie, sędziowie i Mesjasz. - Przyp. tłum.
Kabała to ustna
tradycja prawa mojżeszowego, która we wczesnym średniowieczu rozwinęła się w
mistyczny system interpretacji Biblii. - Przyp. tłum.
Midrasz to
komentowanie ksiąg Starego Testamentu zawierające normy postępowania
przekazywane ustnie przez rabinów i uczonych, spisane w XI wieku. - Przyp.
tłum.
Chodzi o
pięcioramienną gwiazdę narysowaną na bazie pięciokąta i zawierającą wewnątrz
pięciokąt. - Przyp. tłum.
Chodzi o okres
czasu, często cały rok, raz na siedem lat, w którym ktoś, w szczególności
nauczyciel uniwersytecki, nie wykonuje swoich normalnych obowiązków i może
sobie podróżować, zająć się studiami itp., lecz w dalszym ciągu otrzymuje
pensję. - Przyp. tłum.
Przekład Biblii na
łacinę dokonany w latach 382-406 przez św. Hieronima ze Strydonu na zlecenie
papieża Damazego I. Począwszy od VII-VIII wieku Wulgata była najczęściej
używaną w liturgii Kościoła zachodnią wersją Biblii. W roku 1546 sobór
trydencki uznał ją za oficjalny i autentyczny przekład Biblii obowiązujący w
Kościele rzymskokatolickim. Od roku 1979 w liturgii łac. Kościoła
rzymskokatolickiego powszechnie używa się poprawionej wersji Wulgaty zwanej
Neowulgatą. - Przyp. red.
O autorze:
Sir Laurence Gardner, Kt St Gm, KCD, jest znanym na całym świecie
genealogiem rodzin królewskich i rycerskich. Piastuje stanowisko Brytyjskiego
Wielkiego Przeora Kościoła Uświęconej Rodziny Świętego Kolumby i nosi tytuł
Chevalier Labhran de Saint Germain. Jest również Głównym Attache Europejskiej
Rady Książąt, konstytucyjnego ciała doradczego założonego w roku 1946.
Formalnie należy do Szlacheckiej Straży Domowej Królewskiego Domu Stuartów
założonej w roku 1692 w St Germain-en-Laye i jest Królewskim Historiografem
Jakobitów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz