Wypalenie zawodowe, choroba cywilizacyjna
CZŁOWIEK NOWEJ ERY
Taki jest tytuł
nowego cyklu i nowej kategorii na moim blogu. Temat ten jest sercem
podyktowany, nie tylko z powodu moich osobistych doświadczeń zawodowych, ale
również - współczucia dla osób dotkniętych chorobami współczesnej cywilizacji
we wszystkich obszarach życia.
Niedawno rozmawiałam
przez telefon z moją Przyjaciółką, którą poznałam kilkanaście lat temu. Była
wtedy żywiołową, raźną, uśmiechniętą kobietą, o licznych umiejętnościach i
talentach. Dawała sobie radę z licznymi obowiązkami pani domu, matki czworga
dzieci, pracownika na etacie państwowym, a swoje urlopy i czas wolny poświęcała
zajęciom o charakterze służby społecznej. Zawsze ją podziwiałam, jej energię,
sposób radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych, umiejętność szybkiej,
rzetelnej pracy i jej dzielność, ten zawadiacki, ciepły uśmiech, którym czasem
pokrywała uczucie przykrości.
Nasza ostatnia
rozmowa napełniła mnie smutkiem i tym razem wyjątkowo przeszkadzała mi
odległość tych 800 km, które nas dzieliły (mieszka na stałe w Niemczech) – tak bardzo
chciałam ją przytulić do serca. Jej głos był matowy, mówiła równomiernie, dużo
wolniej niż zwykle. Czuło się, że jest jakby powleczona smutkiem, potwornie
zmęczona. Od kilku miesięcy leczyła syndrom wypalenia zawodowego. Nie jeździła już do pracy, stosowała środki
ziołowe (na szczęście ma wyrozumiałego psychiatrę) oraz psychoterapię w
połączeniu z terapią zajęciową, starała się także nadal robić coś pożytecznego
w ramach działalności społecznej. Nie było już w niej tej radości życia…
Przygotowywana jest do renty inwalidzkiej…
Wypalenie zawodowe –
syndrom epoki wysoko rozwiniętej cywilizacji, na którego przyczyny składają się:
zerowe poszanowanie dla człowieka, jego potrzeb psychicznych i duchowych oraz
składanie tych potrzeb w ofierze idolowi korporacyjnej komercjalizacji we wszystkich
dziedzinach życia.
Syndrom ten otrzymał
w Ameryce, w latach 70. XX wieku nazwę burnout, nadała mu ją profesor Christina Maslach z
University of California w Berkeley, która zajęła się nim naukowo i jest
współautorką książki „The Truth about
Burnout” (Prawda o wypaleniu).
W Japonii, kraju
słynącym ze swoistego etosu pracy, zaczęto o tym zjawisku mówić głośno, gdy w
1969 roku 29-letni pracownik zatrudniony w prestiżowej gazecie zmarł nagle po
wylewie krwi do mózgu. Powstało nawet określenie karoshi, co oznacza: śmierć z
przepracowania.
Skala zjawiska jest
bardzo duża, chociaż jak dotąd miarodajne badania przeprowadzono zaledwie w
Stanach Zjednoczonych. W Polsce trudno jest o jakieś dane liczbowe, natomiast symptomy
wypalenia stopniowo stają się zjawiskiem widocznym gołym okiem (i uchem),
szczególnie w firmach założonych w naszym kraju przez zachodnie korporacje. Nie
byłoby w tym nic złego, współpraca z zachodnimi pracodawcami może przynieść
korzyść w postaci rozszerzenia ofert zatrudnienia na polskim rynku pracy. Rzecz
w tym, że na ogół kadra menedżerska tych firm, zapatrzona w koncepcje
logistyczne i cele strategiczne swoich zachodnich pryncypałów, jest silnie
zmotywowana albo przejawia gorliwość „większą niż papież”, jeśli chodzi o
dyktowanie tempa pracy, wzorce zarządzania, wydajności pracy oraz traktowanie
zasobów ludzkich w sensie bezosobowym, bez wchodzenia w indywidualny kontakt z
pracownikami. Pracowałam w korporacjach zachodnich oraz firmach, których
polityka kadrowa i normy wydajności kopiowały wzorce korporacyjne i mogę z całą
szczerością powiedzieć, że pracownik, czyli człowiek, na ogół był tam
traktowany jak trybik w wielkiej maszynie. Jeśli się zużył lub choćby zaczynał
szwankować, bez skrupułów zwalniano go, ponieważ zawsze na jego miejsce
pojawiało się kilku jeśli nie kilkunastu chętnych do tej pracy.
Dlaczego pozwalamy
naszym „chlebodawcom” na takie traktowanie? Dlaczego zgadzamy się na rolę szczurka
biegającego w kołowrotku ogłupiających automatycznych czynności, bez możliwości
wykazania się kreatywnością, czy – jak czasem bywa- zachowania podstaw uczciwości
wobec odbiorcy tej pracy – klienta. Dlaczego grzecznie jeździmy na zabójcze dla
naszych związków imprezy integracyjne i siedzimy po kilkanaście godzin w
biurze, spoglądając z rzadka na zdjęcie naszej rodziny stojące na biurku? Gdzie
podziała się godność istoty ludzkiej? Gdzie marzenia o spełnieniu się zawodowym,
o dobrych relacjach ze współpracownikami, o radości i satysfakcji z wypełniania
swoich obowiązków i cieszenia się efektami pracy. Dlaczego nie możemy cieszyć
się pełnią życia rodzinnego po dniu pracy? Po tygodniu pracy?
Jakie są przyczyny
tego, że skoro musimy pracować, powinniśmy zgadzać się na kompromisy z samym
sobą?
Składa się na to wiele czynników: przede
wszystkim – wysokie bezrobocie, które czyni z nowo zatrudnionej osoby, kogoś
kto prawie podejmuje pod nogi swego łaskawego chlebodawcę.
Drugą przyczyną są
zbyt niskie dochody w rodzinach, wywołane chociażby dużym zadłużeniem kredytowym
obywateli. Zadbały o to banki oraz inne instytucje finansowe, ponieważ odkąd
stajemy się kredytobiorcami, przestajemy mieć wymagania, nie jesteśmy już dłużej
Klientami, stajemy się dłużnikami, często do końca życia, a kiedy odejdziemy,
nasze dzieci i rodzina mogą w spadku po nas otrzymać nasze zadłużenie, by
kontynuować spłaty. Prawo na to pozwala!
Kolejną przyczyną
bywają nasze wysokie oczekiwania finansowe, a często korporacje kuszą w ten
sposób (szczególnie młodych ludzi, obiecując im niebotyczne zyski za solidną
pracę). „Przemiał masy ludzkiej” jest w takich firmach także niebotyczny.
Czy mamy jakieś
środki zaradcze? Wiadomo, nie zmienimy od razu wadliwych systemów kadrowych i
logistycznych, nie spowodujemy rychłego naprawienia gospodarki, możemy jednak
zrobić wiele we własnym zakresie, aby zapobiec zjawisku wypalenia zawodowego, a
jeśli już zaobserwowaliśmy je u siebie lub naszych bliskich – zmniejszyć je i
wyeliminować.
Najpierw krótka
charakterystyka grup zawodowych, w których najczęściej następuje to zjawisko.
Na wypalenie zawodowe
najbardziej narażone są osoby wykonujące zawody oparte na ścisłej współpracy z
ludźmi, czyli m.in. nauczyciele, psycholodzy, pracownicy socjalni, lekarze,
policjanci, przedstawiciele handlowi, konsultanci reklamowi, tele-marketerzy, maklerzy
giełdowi, pracownicy biur obsługi
klienta, sprzedawcy i doradcy.
Od jakich czynników
zależy podatność na wypalenie zawodowe?
Głownie decyduje o
tym nasz typ osobowości. Najbardziej narażone są osoby, które są ukierunkowane
na uzależnianie się od otoczenia (jego opinii, jego pomocy). Jest to wynik ich
niskiej samooceny oraz przekonania, że to, co robią oni jest w jakiś sposób „gorsze”
od tego, co robią inni, więc oczekują od innych pomocy w rozwiązaniu ich problemów.
Do grupy zwiększonego ryzyka należą także osoby, które są nastawione na
rywalizację za wszelką cenę. Te nie przebierają w środkach, by zrobić karierę,
wybić się, być zauważonym przez szefa/szefów. Nie liczą się z zespołem, ponieważ
idą po trupach, angażując całą swoją energię i czas w osiągnięcie sukcesu. Jednakże
po jakimś czasie ciało, nerwy i umysł w końcu mówią stop!
Jakie są bezpośrednie
przyczyny wypalenia?
Drugą przyczyną może
być niemożność samodzielnego podejmowania decyzji przez pracownika oraz brak
kontroli nad dalszym procesem wdrażania efektów jego pracy. Konieczność
konsultowania z szefami każdej sprawy jest nie tylko frustrująca, lecz i
wyczerpująca psychicznie.
Ważną przyczyną jest konieczność
tłumienia emocji bez możliwości odreagowania ich w życiu pozazawodowym lub sytuacja,
gdy wylewanie frustracji na członków rodziny powoduje pogorszenie relacji
rodzinnych, przez co dom przestaje być miejscem wytchnienia i regeneracji,
dostarczając nowych powodów do negatywnych emocji.
Bardzo istotnym czynnikiem przysparzającym powodów do wypalenia jest niesprawiedliwe traktowanie pracowników przez szefa/szefów, którzy nie wdają się w szczegóły, do wszystkich przykładając jedną miarę.
Duży wpływ ma tzw. syndrom
wilczego stada – jeśli chodzi o relacje w zespole pracowniczym. Pracownik wie o
tym, że nie tylko nie może liczyć na pomoc w trudnej sytuacji, lecz także zdaje
sobie sprawę z tego, że większość zespołu tylko czeka na jego fałszywy krok.
Bardzo silną traumą
jest fakt niedopasowania wewnętrznych wartości i zasad postępowania do tych,
które są priorytetem postępowania w firmie.
Na koniec - najistotniejszą
podstawę dla wypalenia zawodowego stwarza… nasz zapał, wysoka motywacja do
pracy, chęć wykazania się, ambicja, zaangażowanie, oddanie pracy… To proste:
skoro coś się wypala, to znaczy, że przedtem się paliło…
Poniżej jest tabelka,
która pomoże Ci określić, czy jesteś na progu wypalenia zawodowego lub czy już w
pełni można zakwalifikować Cię do grupy pracowników wypalonych zawodowo. Jeśli na
więcej niż połowę tych pytań odpowiesz twierdząco, masz powód, by intensywnie zająć
się rozwiązaniem tej kwestii.
- Myślenie o obowiązkach w pracy bardzo mnie stresuje.
- Czuję, że jestem przepracowany.
- Zadania w pracy wyczerpują mnie fizycznie.
- Nie mam motywacji do pracy.
- Moje wyniki stale się pogarszają.
- Wydaje mi się, że to, co robię jest bezcelowe.
- Po dniu pracy czuję spadek energii.
- Wydaje mi się, że mam za dużo obowiązków.
- Trudno jest mi się zmobilizować do wykonywania zadań w pracy.
- Denerwują mnie na pozór nieistotne, błahe rzeczy, takie, które do niedawna były mi obojętne.
- Coraz częściej przejawiam niepokojące stany emocjonalne.
- Coraz gorzej radzę sobie z czasem wolnym.
- Mam problemy z zaśnięciem, budzę się często w nocy bez wyraźnej przyczyny.
- Moi współpracownicy mnie irytują.
- Mam przykre objawy somatyczne: bóle serca, duszność, bezsenność, bóle głowy, nerwowość.
- Moich szefów nie obchodzi samopoczucie i komfort pracowników.
- Lekceważę swoich współpracowników, pracowników i klientów.
- Coraz częściej charakteryzuje moje postępowanie postawa cyniczna.
Jeśli należysz do grupy ryzyka, powinieneś podjąć pewne
działania:
Przede wszystkim zastanów się, czy praca, którą wykonujesz, kiedykolwiek dawała
Ci satysfakcję, czy ją lubiłeś, czy byłeś zaangażowany i oddany temu, co robiłeś.
Może się okazać, że
tak naprawdę nigdy nie odnalazłeś się w swojej pracy, słowem źle dobrałeś pracę
do profilu swojej osobowości, zainteresowań, oczekiwań. Podejmij więc starania
o zmianę, czy o inne stanowisko w tej samej firmie lub poszukaj sobie innego
zajęcia, nawet gdyby miałoby to być poprzedzone uprzednim pozyskaniem nowych umiejętności,
zgodnych z Twoimi zainteresowaniami.
Postaraj się o większą
aktywność fizyczną – dla odreagowania stresu, nie rozwiąże to problemu, podobnie
jak oddawanie się jakiemuś hobby, ale pozwoli Twojemu organizmowi i psychice „złapać
oddech”.
Żeby pokonać
wypalenie zawodowe, trzeba dokonać zmian w miejscu, gdzie występuje problem,
czyli w miejscu pracy – radzi dr Sylwiusz Retowski, psycholog organizacji ze
Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Nie doradza on cięcia w
postaci porzucenia pracy, co jest według niego ostatecznym środkiem zaradczym. Jego
zdaniem najlepiej skupić się na analizie czynników, które sprzyjają wypaleniu i
szukaniu możliwości wprowadzenia konstruktywnych zmian. Pomocne może okazać się
branie lżejszych projektów, zmiana działu lub chociaż częściowa zmiana
obowiązków. Na tym etapie nie obędzie się bez poproszenia szefa o pomoc. Co
więcej, nawet wskazane jest, żeby firma wspierała pracownika w tych działaniach.
S. Retowski podaje
przykład, kiedy do szpitala, w którym większość pracowników przejawiała syndrom
wypalenia, zawitała grupa psychologów i speców od zarządzania. Zorganizowano
również warsztaty psychologiczne, na temat, jak radzić sobie w trudnych
sytuacjach. W krótkim czasie poprawiła się logistyka, relacje pomiędzy
pracownikami oraz na linii: pracownik – szef, a co idzie za tym, obniżyły się koszty
emocjonalne pracy, dzięki czemu zespół był w stanie bardziej efektywnie
wykonywać swoje obowiązki. Wydaje mi się, że takie grupy powinny zawiązywać się
w każdym mieście, a także w mniejszych miejscowościach. Koszty wypalenia
pracowników są chyba jednak wyższe niż koszty takich działań.
Byłaby to dobra
okazja, by w podobnym duchu tworzyć warsztaty dla menagerów, spróbować stworzyć
w pracy nowy model zarządzania, oparty o szacunek dla człowieka, zrozumienie
jego potrzeb i umiejętne kierowanie jego pracą, w świadomości, że zadowolony
pracownik, to pracownik wydajny i kreatywny. Ten temat jest rozległy, więc
powrócę jeszcze do niego.
Myślę, że te dwie
sprawy: wsparcie dla firm w zarządzaniu oraz wsparcie przy pomocy warsztatów
relacji wzajemnych, organizowanych w zespołach pracowniczych, a także
kształtowanie u menagerów nowych priorytetów kierowania pracownikami może stopniowo
(bo raczej długi może być ten proces) przyczynić się do korzystnych zmian w
ukształtowaniu etosu pracy opartego na nowych, bardziej humanitarnych zasadach.
Anna Bogusz
W pracy wykorzystałam zamieszczone w
Internecie materiały następujących autorów: Marta Piątkowska, Ewa Łątka, Sylwiusz
Retowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz