Wspiera Cię Niebo i Ziemia.


Strona ta wykorzystuje pliki cookies w celu realizacji swoich usług i funkcji zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz samodzielnie dostosować warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

środa, 8 października 2014

Lęk przed Odejściem….






Lęk przed Odejściem….


Pierwsze jesienne nocne chłody zmroziły rozgrzane słońcem drzewa, krzewy i łąki, trawa przywiędła, liście skurczyły się i zmieniły barwy, a w przejrzystym powietrzu zaczął się unosić gorzko-cierpki zapach jesieni … zamierania … układania się do snu … wypoczynku … do następnego razu. Duchy traw, ziół, kwiatów, krzewów i drzew zaczęły schodzić do przytulnego schronienia, łona Matki, pozostawiając swoje włości ciche, senne i wmyślone w owo ponowne zastyganie i zamieranie na czas kilku miesięcy głębokiego snu…

Kiedy szłam drogą poprzez łąkę, przegarniając stopami szeleszczący, ruchomy dywan brązowo-czerwonych liści, zauważyłam, jak na czubku małego dąbka kołysze się i chwieje duży, brązowy liść prześwietlony złotymi promieniami słońca. Wyglądał jak człowiek, który stoi na brzegu trampoliny, z której ma oddać swój pierwszy w życiu skok do wody, lecz nie robi tego z powodu swoich obaw. Stojąc tak, bije się z myślami, co się stanie, gdy skoczy w tę otchłań. Jak ona go przyjmie i czy zwróci go światu?

Przystanęłam i prawie dopingowałam ten liść, żeby w końcu zdecydował się i opadł, lecz on nadal kołysał się i lekko drżał… Jakby wiedział, że gdy to zrobi, zbliży się nieuchronnie do Nieznanego … zmurszeje, rozsypie się i wchłonie go ziemia, a następnie wejdzie w obieg azotu i tlenu, jak ciała wszystkich żywych istot na naszej planecie.

Dotknęłam właśnie delikatnego tematu, jakim jest obawa przed śmiercią. Wiele się mówi na temat lęków związanych z tą przyrodzoną nam częścią naszego życia, lecz chciałabym rozważyć tę kwestię w kontekście miejsca i roli śmierci w ogólnym projekcie rozwoju duchowego istoty ludzkiej.

Jak wiemy, odejść z tego świata można na kilka sposobów, istnieją różne rodzaje śmierci: jest śmierć, jak powolne dogasanie świecy, spowodowana zmęczeniem i wyczerpaniem energii organizmu i umysłu, i ta jest najczęstsza. Zdarza się śmierć nagła (np. w wypadku), a w końcu – bywa też śmierć upragniona, kładąca kres wielkiemu cierpieniu duszy i ciała (samobójstwo, eutanazja). Każdy jej rodzaj ma na ogół jedną cechę i przyczynę: jest uprzednio ustalony, wraz z terminem, jak i okolicznościami towarzyszącymi Odejściu - w ramach Projektu naszego życia, który nazywamy także umową przed-urodzeniową.

Czas wyznaczony dla każdego wcielenia jest z góry zaplanowany w uzgodnieniu z duszą – przed jej zejściem do kolejnego ciała, chociaż omawiane są jeszcze i dopuszczane terminy alternatywne. Kiedy znajdziemy się już na Ziemi, w jej 3. wymiarze, nie pamiętamy ani świata, z którego przyszliśmy, ani Projektu naszego życia. W miarę naszego rozwoju i dojrzewania, w miarę zbierania indywidualnych doświadczeń, zaczynamy postrzegać śmierć jako zjawisko co prawda powszechne, lecz z reguły budzące lęk, rozpacz, tęsknotę i cierpienie.

Boli nas perspektywa rozstania z tymi, których kochamy, przeraża nas śmierć w wyniku tragicznych sytuacji: katastrof, kataklizmów przyrody, wojen, tortur czy morderstw. Nie pamiętamy bowiem, że przed naszym życiem tu, w ziemskich ograniczeniach i uwarunkowaniach, uzgodniliśmy z zaprzyjaźnionymi duszami czas wspólnego przebywania w tym życiu oraz termin i rodzaj rozłąki, gdy wyczerpie się umowa któregoś z nas.

Ponieważ jednak w tym wszechświecie mamy (w pewnym sensie) przywilej wolnej woli, dusza, już podczas pobytu na Ziemi może zmienić pewne elementy swojej umowy, decydując się np. na wcześniejszy bądź późniejszy powrót do wymiaru, w którym przebywa pomiędzy wcieleniami.

W każdym przypadku śmierć stanowi rodzaj kropki postawionej na końcu ostatniego zdania, w kolejnym tomie wielkiego dzieła. Jego tytuł brzmi: Życie (tu uniwersalne duchowe imię) w ciałach istoty ludzkiej na Ziemi trzeciego wymiaru. Obszerne są często te tomy!

Lecz czy wiedza ta wystarczy nam, byśmy w pełni uśmierzyli swoje obawy przed zakończeniem obecnej ziemskiej egzystencji i odejściem z planu ziemskiego 3. wymiaru?

Martwimy się przecież, co się stanie z naszymi bliskimi: rodziną, przyjaciółmi, ukochanymi?

A jednak, zarówno my, jak i oni, nasi najbliżsi, chociaż o tym nie pamiętamy, wiedzieliśmy zawczasu i wybraliśmy sobie taki a nie inny scenariusz życia, jak również i te okoliczności, w których ich opuścimy po ukończonej pracy … na jakiś czas.

Częstotliwość inkarnowania, jak i dobór dusz z naszego grona przyjacielskiego, które zejdą wraz z nami do następnej inkarnacji jest sprawą naszego wyboru, przy udziale konsultantów – Mentorów czuwających nad całokształtem wyrównywania naszych deficytów karmicznych oraz wyborem doświadczeń, które dostarczą duszy jak najwięcej pożytku i nauki.

Coraz częściej odzywają się opinie, że ci nasi astralni opiekunowie nie są kim innym, jak strażnikami naszego matriksu w polu skalarnym Ziemi, a wszelkie te siedziby niebiańskie, zwane nirwaną, astralem, czwartym wymiarem, królestwami, niebami itp. stanowią dla duszy ludzkiej rodzaj więzienia, do którego trafia się przez tunel, na którego końcu jaśnieje światło. Jest to trudny temat, ale w końcu trzeba będzie go podjąć. … Każdy z nas może spróbować zbadać go na swoją rękę, przy pomocy swojej Wyższej Jaźni, Nadduszy oraz opiekunów duchowych.

Do tych, którzy słyszą tę informację po raz pierwszy: nie oburzajmy się i niech nas nie bulwersują te słowa. Kiedyś i na to wyraziliśmy zgodę - na przebywanie w takim a nie innym Wszechświecie, w takim a nie innym wymiarze. Teraz, kiedy z wolna odzyskujemy pamięć dusz oraz stajemy się świadomi swoich prawdziwych tożsamości, swojego dziedzictwa i przypisanych do niego uprawnień, mamy prawo i przyzwolenie na zmianę tego stanu rzeczy.

Tymczasem jesteśmy tu, na Ziemi, w ekstremalnej gęstości, w ciężkim kombinezonie roboczym, trudząc się w twardej materii, więc przed zakończeniem naszej pracy przedmiotem naszego niepokoju mogą być sprawy materialne, np. nasza scheda, nasz majątek, często dorobek całego naszego życia. Martwimy się, czy nie trafi on w marnotrawne ręce, czy zostanie właściwie spożytkowany.

Dobrze jest nie być przywiązanym do niczego, kiedy przechodzi się przez swój kolejny most do Wieczności. Łatwiej jest, gdy rozumiemy, że nasz majątek to tylko rodzaj energii, która jak wszystko we Wszechświecie musi być ciągłym w ruchu i powinno przekształcać się nieustannie, podlegając ustalonym od eonów prawom uniwersalnym.

Nasi bliscy … ci którzy wsiedli wraz z nami do przedziału, który zajęliśmy w pociągu zwanym życie … niektórzy z nich wysiadają przed celem naszej podróży, inni wsiadają na krótszy lub dłuższy odcinek drogi. W końcu pozostają ci, których żegnamy (bądź nie), gdy pojawi się tabliczka z nazwą naszej stacji docelowej …

Śmierć jest przejściem przez tunel i „bramą”, która wiedzie nas z planu życia ziemskiego do obszaru Życia na poziomach subtelnych. Najpierw jako dusze odwiedzamy strefy, gdzie powitają nas nasi najbliżsi, bratnie dusze, wieczni przyjaciele, którzy wcielili się w naszych krewnych, sąsiadów, współpracowników, nauczycieli, wrogów i przyjaciół. I tam właśnie, radośnie witani, odkrywamy, że przypominamy ich sobie, że pamiętamy i kochamy te dusze. Ze wzruszeniem spostrzegamy, że właśnie teraz czujemy, że znaleźliśmy się w DOMU, że JESTEŚMY U SIEBIE.

Niech nas nie dziwi, że zobaczymy także tych, którzy przebywają jeszcze w ciałach ziemskich – zawsze pewna część naszej wiecznie wcielającej się istoty pozostaje w planie astralnym.

Odpoczywając po trudach i cierpieniach ostatniego życia, analizujemy je, dociekając, w których momentach i jak dalece odeszliśmy od swojego projektu wcielenia. Cieszymy się wraz z przyjaciółmi z naszych sukcesów i dziękujemy sobie za wzajemnie dostarczanie wyzwań i doświadczeń. (Czasem trzeba siebie nawzajem bardzo przepraszać!) Uczymy się, zdobywając potrzebną nam wiedzę duchową, i starannie, powolnymi etapami przygotowujemy scenariusz i „obsadę” naszego następnego wcielenia, z uwzględnieniem doświadczeń, które są dla nas niezbędne w ramach wyrównywania deficytów energetycznych, jakie sami stworzyliśmy lub które stworzono nam. Bywa też tak, że planujemy swoją misję specjalną ze szczególnymi wyzwaniami i dokonaniami, zależnie od stopnia dojrzałości oraz intencji duszy.


ŚMIERĆ? NIE MA ŚMIERCI, ponieważ nikt i nic nie może uszkodzić ani zniszczyć, czy zabić Twojej esencjonalnej, świetlistej Istoty duchowej, którą jesteś. Energię można rozproszyć, ale szablon do odtworzenia zawsze jest gotowy.  Przemieszczasz się od eonów, przemierzając wymiary, wszechświaty, galaktyki, gwiazdy i planety, zmieniając tylko swoje formy oraz imiona…

Jesteś tu, na Ziemi, ponieważ tego chciałeś/aś i potrzebowałeś/aś doświadczyć życia w ograniczeniach ziemskiego trzeciego wymiaru, który jest swoistym poligonem przeznaczonym dla najdzielniejszych dusz. Być może jesteś tu, od tysięcy lat, z poczuciem szczególnej misji, której zakończenie rozegra się właśnie TERAZ.

Kiedy zamkniesz cykl swoich kolejnych wcieleń, będziesz mógł/mogła pójść dalej, zgodnie ze swoimi najgłębszymi pragnieniami i potrzebami. Miej to na uwadze, że już to wcielenie, to życie w jakże znamiennych czasach Transformacji, może być Twoją ostatnią egzystencją na planie ziemskiego 3. wymiaru.

Nie traktuj więc, proszę, tego jednego, jednostkowego życia oraz jego nieuniknionego zakończenia jako bolesnej tragedii czy wejścia w Nicość.

Poruszasz się i żyjesz ciągle od nowa w Źródle wszelkiego Życia, nawigując w WIECZNOŚCI, która od eonów wiedzie Cię ku lekcjom i doświadczeniom Miłości Boskiej. Z Miłości się zrodziłeś, a potem odchodziłeś od niej, dalej i dalej, by POZNAWAĆ. Teraz, kiedy zaczynasz ROZUMIEĆ SERCEM, powracasz do Łona, z którego wyszedłeś, by stać się jednością z Nim, nieśmiertelna i niezniszczalna – WIECZNA ISTOTO ...



Anna Euleya
Zdjęcia: J. P.Bogusz









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz